Crocs – fajne buty!



Jeśli przyjąć, że kobiety dzielą się na dwie grupy: miłośniczki butów i miłośniczki torebek, to ja należę do tych drugich. Nic nie sprawia mi większej radości, niż poszukiwanie nowego egzemplarza do kolekcji. Zupełnie odwrotnie jest z butami. Katorgi przechodzę każdego sezonu, bo nic mi się nie podoba – ma być prosto i wygodnie, ewentualnie z ciekawym dodatkiem. Wygląda na to, że wymogi te spełniają zawsze w 100% Crocsy.




A zaczęło się od butów dla Antka, które mu na próbę kupiliśmy. I to był strzał w dziesiątkę! Nie dość, że okazały się wygodne i praktyczne (w celu umycia wystarczy wrzucić pod wodę), to stopy Antka mogły w nich oddychać, nie spotkaliśmy się też z odparzeniami. Dzięki ruchomemu paskowi, z klapków można szybko zrobić sandały, w których stopa pewnie się trzyma. Są świetne do basenu – zapobiegają ślizganiu się. Dziecięce modele mają wiele wesołych wzorów i kolorów, jest w czym wybierać, choć my stawiamy zawsze na prostotę. Pierwsze Crocsy Antka były zielonkawe, lekko transparentne. A takie kupiłam ja, zachęcona pozytywnym odbiorem syna:



Nie zawiodłam się – były wygodne, dopasowujące się do stopy, z miękką, amortyzującą podeszwą. Gdy się zabrudziły, mogłam je wymyć choćby w mydle i pozostawić do wyschnięcia na słońcu. Ot, buty marzenie 😉

W zeszłym roku wybraliśmy dla Antka wersję sportową:


A na zbliżające się, tegoroczne lato już czekają te bardziej klasyczne:



Ja w tym roku wybrałam bardziej zabudowane i już w nich chodzę. Są jak zwykle bardzo wygodne.



Nie ukrywam, że duże znaczenie ma również dla mnie ich cena. I owszem, są modele droższe, których nawet nie rozważam. Ale tak jak są i te tańsze (ok. 120zł), to zdarzają się też ciekawe promocje ze zniżkami do 25%. I w ten sposób obkupiliśmy się właśnie w tym roku. Nawet mąż się skusił na ich tenisówki, ale niestety musiał je zwrócić. I tu dochodzimy do – moim zdaniem – największego minusa: rozmiarówka. O ile klapki nietrudno dobrać, bo zawsze mogą być ciut większe, o tyle rozmiary butów zabudowanych mogą być nieadekwatne. Mąż zamówił parę o rozmiarze 44-45 (nosi numer 45) i okazały się niestety za małe. 

Dodatkowo, kolekcje jesienno-zimowe zupełnie do mnie nie przemawiają. Crocsy to buty na lato i już 🙂 A te mogę polecić każdemu, kto ma podobne wymagania odnośnie butów. Dla dzieciaków są wręcz koniecznością. Jako mama cenię sobie łatwość zakładania i ich praktyczną stronę. Zresztą wygląd urzekł mnie w równym stopniu 🙂

Previous Ujawniamy płeć dziecka :)
Next Uwaga buntownik!

Suggested Posts

Share Week 2016.

Staycation – gdy wakacje nic nie kosztują a dają najwięcej.

Kochanie, to pan Strach. Od dziś zamieszka z nami.

X-lander xA wózek głęboko-spacerowy

Hello Monday!

Zgubiliśmy kiedyś Antka. Szkoda, że nie mieliśmy Kiddo!

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *