Czwarty miesiąc Niny i mini sesja.


Akurat wczoraj, w sam raz na kolejne podsumowanie, spędziliśmy ze znajomymi 4 godziny. A to zawsze ciekawe usłyszeć opinie kogoś, kto naszego dziecka nie widzi dzień w dzień, niemal minuta w minutę.  Nie mogli wyjść z podziwu nad usposobieniem Niny. Faktycznie pokazała się z jak najlepszej strony. Wiemy przecież, że miewa swoje gorsze dni i humory, ale na spotkaniu, mimo że spała niewiele, przysłuchiwała się spokojnie rozmowom, na przemian popijając mleko i podjadając swoje paluszki. Podczas, gdy Antek z rówieśniczką pożytkowali swoją energię, my mieliśmy czas na relaks i spokojne rozmowy. Nawet jeśli w 90% dotyczyły one ciąży i dzieciaków 😀

A co do Niny, faktycznie nadal jest spokojna i pod tym względem mało wymagająca. W pewnym momencie wykonała co prawda zwrot o 180 stopni, kiedy jedynym lekarstwem na marudzenie i płacz była drzemka w samochodzie. I już myśleliśmy, że piękne czasy się skończyły. Na szczęście po kilku dniach wszystko wróciło do normy i wygląda na to, że po prostu powoli nadciąga faza pt. „Zęby”. Póki co w ruch poszły całe piąstki, z lubością przygryzane i trzymane w ustach oraz chusteczki, którymi wycieram brodę, nieustannie mokrą od śliny.

W kwestii nocy, karmienia i zdrowia nic się nie zmieniło. Nadal śpimy smacznie, budzimy się około 8:00, drzemki i posiłki urządzamy sobie regularnie. Dość znaczącą zmianą jest wyciszanie się w ciągu dnia. Choć nie bombardujemy Niny zabawkami, zdarzają nam się momenty, kiedy przed drzemką jest jeden wielki ryk. O przeładowaniu pisałam kiedyś tutaj. Leżenie, próba karmienia, czy przytulanie (kiedy Nina wywija rękami i nogami) działają jak płachta na byka. Zwykle albo wtedy nosimy i czekamy, aż płacz ustanie a mała uśnie, albo trzymamy w pionie i najpierw staramy się uspokoić – co czasami przedłuża niepotrzebnie proces zasypiania, zmęczenie narasta a ryk powraca. W Święta jeden z takich „koncertów” wysłuchała rodzina. Niektórzy nie przypuszczali, że podobne odgłosy mogą wydobywać się z takiej kruszyny 😉 Obecnie jest lepiej, ale też my zwracamy szczególną uwagę na choćby najdrobniejsze oznaki zmęczenia. I prawie zapomniałabym dodać, że jedną z lepszych metod na rozdrażnienie jest Antek. Kiedy on jest w zasięgu jej wzroku, skacze, wywija nogami i coś opowiada, Nina zapomina o swoich problemach 😉

Zaliczyliśmy drugie szczepienie a podczas niego sprawdziliśmy też przyrost wagi Niny. Waży obecnie 6kg. W około 7 tygodni przybrała 700g, co według pewnych źródeł ledwie mieści się w dolnej granicy. Pomimo, że nie chcę ponownie stać się więźniem liczb, wspominam o tym tylko dlatego, że po raz kolejny miałam okazję „naprawić” błędy popełnione z Antkiem. Jego przyrosty też mieściły się w dolnej granicy, czego nie omieszkały skomentować pielęgniarki a co mnie wpędziło w spory stres. Skutkiem tego było zupełnie niepotrzebne dokarmianie raz dziennie mlekiem modyfikowanym (nie było takiego zalecenia ze strony lekarza). Tym razem nie odmówiły sobie identycznego komentarza, opartego wyłącznie na liczbach. Bo na Ninę spojrzały dopiero po mojej odpowiedzi, że córka wygląda dobrze, pije często i regularnie się wypróżnia a liczby mnie nie niepokoją. Wagę będziemy monitorować, ale bez paniki.

W ostatni miesiącu Nina poznała, że sama sobie może dostarczyć rozrywkę. Guganie weszło na wyższy poziom mruczenia, zawodzenia i robienia bąbelków a rączki coraz dłużej trzymają zabawki. Kocyk w ustach, pociąganie za włosy i wyrywanie sobie smoczka. Się dzieje! Na marginesie, smoczek obecny i przy zasypianiu niezbędny ale w dzień można się obyć bez. Coraz częściej się chichramy a poczucie humoru zdecydowanie po rodzicach 😉

Jeśli macie pytania, dajcie znać. Mogłam o czymś zapomnieć. Na koniec efekty krótkiej sesji, jaką urządziłam dzieciakom w minioną sobotę. Czasu miałam niewiele, więc musiałam pracować pod presją. Ale pamiątka jest 🙂

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

SONY DSC

Previous Na śniadanie.
Next "Seks w wielkim mieście" i fakty, których nie znacie.

Suggested Posts

Pomysł na obiad: Smaczne pesto szpinakowe.

Jak przetrwać jesień i zimę? Z tymi pomysłami dasz radę!

Siła koloru we wnętrzach.

Witamy w naszym domu. Część IV.

Długo czekałam na mój tatuaż i było warto.

Śpisz z dzieckiem? Przygotuj się na pytania.

20 komentarzy

  1. 12 stycznia 2015
    Odpowiedz

    do schrupania są Twoje dzieci <3

  2. Martuś PRZEPIĘKNE Jest pierwsze i ostatnie zdjęcie. JUż je u Was widze wielkie na scianie w pokoju dzieciecym lub salonie. Sesja genialna. A wagą Ninki sie nie martw. Dziecko sobie krzywdy nie zrobi. Maja była kruszyną po porodzie 2,280 a potem jak ruszyla to wszystkich przegoniła i była w górnych granicach normy. Takze to tylko liczby. Ktos te dolne i górne granice też musi wyrabiac 🙂

    PS moge Cie zalinkowac na moim blogu? chodzi o plakaty na dzien babci i dziadka

  3. 12 stycznia 2015
    Odpowiedz

    Ostatnie zdjęcie wymiata! 😀
    Co do przyrostów to wiesz jak to u nas było… 290g w 26 dni to jest poniżej normy, a nie 700g w miesiąc 😀 I te włoski,… Cudne! 🙂 Chyba muszę zaopatrzyć się w taką większą spinkę jak ma Nina, bo boję się, że te małe mi Tośka pozjada jak nie zauważe, skutkiem czego są włosy w oczach. No, albo ociąć grzywę 😉

    • 12 stycznia 2015
      Odpowiedz

      Hehe dzięki! U nas spinki jeszcze się dobrze nie trzymają. Włoski liche i wszystko się zsuwa. Ale fakt, u Niny tez grzywa rośnie i po bokach :))

  4. 12 stycznia 2015
    Odpowiedz

    Fajne masz dzieciaczki 🙂

    • 12 stycznia 2015
      Odpowiedz

      Dziękuję 🙂 Twój synek też jest świetny, bardzo pozytywny :))

  5. 13 stycznia 2015
    Odpowiedz

    Ten sen jest do pozazdroszczenia, że dobry, głęboki i do 8:00. Reszta równie OK.

  6. 13 stycznia 2015
    Odpowiedz

    Włosków (Niny rzecz jasna!) zazdroszczę. U nas nadal bida w tym temacie 😉
    Piękne rodzeństwo!

    • 13 stycznia 2015
      Odpowiedz

      Dziękuję 🙂 Ale jak tak patrzę na Twojego najstarszego, to w przyszłości będą warkocze u córci 😉

  7. 13 stycznia 2015
    Odpowiedz

    Jakie cudowne zdjęcia! Śliczne masz te dzieciaczki 🙂

  8. Jakie Nina ma piękne, gęste włoski! To ostatnie zdjęcie mnie rozmiękcza najbardziej:) A smoczek odejdzie w odstawkę jak inne rzeczy wpadną pod rękę;)

  9. 14 stycznia 2015
    Odpowiedz

    Cudeńka! Oczka Niny „wymiatają”. Rośnie Ci córcia w tempie expresss 🙂

    • 14 stycznia 2015
      Odpowiedz

      Rośnie, rośnie. Choć na zdjęciach dzieciaczki zwykle wyglądają na większe.

  10. 15 stycznia 2015
    Odpowiedz

    Ależ śliczne włoski! Moja choć na szczęście nie wdała się we mnie (prawie łysa aż do roczku :P) i trochę tych włosków nawet ma – to zdecydowanie daleko jej do Niny 🙂

    • 15 stycznia 2015
      Odpowiedz

      Hehe dziękuję. Na szczęście są jeszcze opaski, dla tych mniej kudłatych 😉

  11. 18 stycznia 2015
    Odpowiedz

    Jacy oni kochani! Cudowne masz dzieciaczki ! Pozazdrościć takiej parki 🙂

  12. Karolina
    7 lutego 2015
    Odpowiedz

    Ostatnie zdjęcie najlepsze. 🙂

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *