Ku lepszemu.


Siedzę przykryta kocem, popijam ciepłą herbatę i walczę z okropnym bólem gardła i chrypą. A mimo to wygrzebuję się z fatalnego humoru, bo jeśli dzieciaki i M. są zdrowi, to ja mogę wiele przecierpieć. Ostatnie tygodnie upłynęły nam na zmaganiach z wirusami, głównie u dzieciaków. Były noce, kiedy spałam czujnie albo w ogóle i sprawdzałam gorączkę Antka albo pilnowałam, czy Nina znów nie zwymiotuje. Wolne dni spędzaliśmy w domu, unikając zarazków a plany przesuwaliśmy regularnie na lepsze dni.

Dziś, kiedy lampki i choinka dodały świątecznego klimatu a prezenty leżą ukryte w szafach, widzę światełko w tunelu i czuję, że idziemy ku lepszemu. Chcę wyjść do ludzi, popatrzeć na przystrojone witryny, spędzić beztrosko czas. Czekam wyjątkowo mocno na Święta, na rodzinne chwile i jeszcze bardziej jestem przekonana, że do szczęścia i spokoju potrzebujemy tylko zdrowia i siebie nawzajem.

Previous Nie róbmy tego sobie.
Next Hello Monday!

Suggested Posts

Zaginiona w akcji, czyli gdzie się podziewałam przez ostatni miesiąc?

Seks, bestie w ciałach kobiet i życie w klatkach! Czytasz na własną odpowiedzialność.

Zgaga w ciąży? Są na nią sposoby.

Odkrycia, których tylko mama może dokonać.

Jak wychować materialistów.

Antek i gender.

4 komentarze

  1. 13 grudnia 2015
    Odpowiedz

    Dużo zdrówka dla Was! Przepiekne zdjęcia, szczególnie te wspólne dzieciaków <3 Nie mogę uwierzyć jaka już panna z Niny!!!

  2. eff
    14 grudnia 2015
    Odpowiedz

    Tak bardzo wiem co czujesz 🙂

  3. Pięknie! Przypomniałaś mi, że warto już teraz ubrać choinkę 🙂
    Podziwiam zdjęcia i myślę sobie, że nie ma nic bardziej uroczego niż kochające się rodzeństwo <3
    Wszystkiego dobrego dla Was!

  4. 15 grudnia 2015
    Odpowiedz

    Kuruj się mama ?? Piękne zdjęcia!

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *