Marzysz o własnym biznesie? Mam kilka rad dla Ciebie.


Ustalmy sobie najpierw jedną rzecz: jestem laikiem. No może nie takim zupełnym, ale zarówno w blogowaniu, jak i we własnym biznesie nadal wiele się uczę – zwłaszcza na błędach i sukcesach swoich oraz innych. Obserwuję, czytam i wyciągam wnioski. Niemal dwa lata blogowania dały mi już niemałe doświadczenie. To samo z Nukką, bo chodź sprzedaż ruszyła 2 miesiące temu, to już wiosną 2015 roku poczyniłam pierwsze kroki w kierunku stworzenia własnej marki i produktu. Dobrze pamiętam ekscytację pomysłem, dopieszczanie szczegółów, stawianie czoła pierwszym problemom, zmiany planów i kompromisy. Nie stworzę dla Was typowego poradnika, ponieważ a) wiele przydatnych książek/tekstów napisały już osoby o wiele mądrzejsze ode mnie (o czym później) i b) ja sama nadal nieustannie się doszkalam a o wielu dziedzinach nie mam i nie będę miała zielonego pojęcia (bo nie muszę, o czym również później). Pomyślałam jednak, że często zapomina się o totalnych podstawach – pytaniach, na które warto sobie odpowiedzieć i kwestiach, które trzeba sobie uświadomić. I właśnie o tym będzie ten wpis. Od laika, dla laika 🙂

1. Dlaczego chcę prowadzić własny biznes? Jak się człowiek rozejrzy dookoła, widać rosnące zainteresowanie produktami hand made, pochwałę przedsiębiorczości oraz trenerów (tudzież blogerów) kuszących hasłami w stylu: Rób to, co kochasz! Żyj z pasji! Wtedy odpowiedź jest jedna: Bo i dlaczego nie?! Tymczasem powód tych naszych nieśmiałych planów może znacząco wpłynąć na powodzenie albo porażkę naszych wysiłków. Czy kierujemy się aktualną modą? Może jesteśmy bez pracy i bez lepszych perspektyw na przyszłość? Czy może chcemy mieć dodatkowe źródło dochodu poza etatem? Czy to nadwyżka czasu na macierzyńskim i chęć tworzenia? Jak silna jest nasza motywacja i czy wystarczy nam pary, aby projekt nie tyle postawić na nogi, ale też pociągnąć dalej? Czy życiowe zmiany (podjęcie pracy, narodziny kolejnego dziecka, zmiana miejsca zamieszkania) pozwolą na dalsze prowadzenie biznesu?

2. Czy nadaję się do prowadzenia własnego biznesu? To kwestia nie tylko osobowości czy mocnych i słabych stron – chociażby dobrej organizacji, umiejętności radzenia sobie ze stresem, zdolności interpersonalnych. Jak poradzę sobie z trudnościami? Czy jestem dość elastyczna? To również kwestia konkretnej wiedzy prawniczej, ekonomicznej czy specjalistycznej. Oczywiście od tego są fachowcy, ale za rękę nikt nas nie poprowadzi i trzeba mieć świadomość wielu spraw, które będzie trzeba ogarnąć – od naklejek, przez podatki, po marketing. Ja mam ogromne szczęście, że Nukka to taki świetny zespół (czyli ja z Kasią + nasi mężowie). Każdy jest specjalistą w swojej dziedzinie, mamy stały podział obowiązków i działamy jak idealnie dopasowane trybiki. Mnie samej albo nie udałoby się to w ogóle, albo wszystko trwałoby 3 razy dłużej. Być swoim sterem, żeglarzem, okrętem. – brzmi pięknie, ale to wolność za cenę wielu obowiązków i wyzwań.

3. Własny biznes, czyli co właściwie? Najgorzej jest, jeśli coś chcemy robić, ale nie do końca jeszcze wiemy, co konkretnie. Najważniejsze pytanie brzmi: Czy mam pasję i talent, które mogę zmonetyzować? Tworzę konkretne produkty (a więc sprzedaż/usługi), czy mam wiedzę i doświadczenie (a więc np. doradztwo)? Jeśli tak, to czy znam rynek i widzę zapotrzebowanie na moje produkty? Jeśli muszę zlecić produkcję firmie zewnętrznej, to czy mam rozeznanie w temacie warunków współpracy – kosztów, czasu realizacji, wachlarza usług? Jeśli sklep online, to własny, czy może na płatnej platformie? A może mój pomysł wiążę się z koniecznością wynajmu lokalu, zakupu potrzebnych sprzętów? Czy mam na to wszystko fundusze? Jak widać, wiele kwestii jest ze sobą powiązanych i nie da się ich pominąć, nawet jeśli na początku wydają się kompletnie nieistotne.

Jeśli mówimy o produkcie, najlepiej zapełnić niszę czymś oryginalnym, choć z nowością wcale nie musi być łatwiej, tak jak z pomysłem wtónym – trudniej. Kluczowa jest jakość, strona wizualna i sposoby na dotarcie do odbiorców.

4. Plan. Na myśl o biznes planie przewracam oczami, bo nie plasuje się on na szczycie moich ulubionych spraw i szczerze mówiąc, podeszłyśmy do niego po macoszemu. Co nie znaczy, że nie zaplanowałyśmy wszystkiego w szczegółach: koszt tkanin, koszt produkcji, materiały reklamowe, miesięczne wydatki (sklep, księgowość), promocja. Do tego podział obowiązków, organizacja pracy … I nawet pomimo naszych dokładnych wyliczeń, scenariusz był taki, jak choćby podczas każdego remontu: miało być tanio a wyszło jak zawsze 😉 Fundusze to jedno. Pozostaje jeszcze pomysł na reklamę produktu/usługi, która zależy od a) budżetu albo jego braku i b) od naszego rozeznania w całym wachlarzu możliwości. Zacząć można praktycznie z minimalnymi kosztami a dużym wkładem własnym, ale co później? Przy dobrych wiatrach, wytrwałości i pracy biznes zacznie się rozwijać a to zapewne zrodzi konieczność zwiększenia produkcji, zatrudnienia pomocy, zmiany lokalu na większy itp.

5. Samemu, czy w zespole? Każda z opcji ma swoje dobre i złe strony. Pierwsza to absolutna wolność i brak podziału zysków, ale to też masa obowiązków, brak wsparcia, innego spojrzenia, doświadczenia i wiedzy. Ja jestem oczywiście za opcją drugą (bo miałam dobre przeczucie, to fakt i Kasia też jest zadowolona). Jedynym warunkiem jest dobre dopasowanie, bo wtedy nawet kompromisy zdarzają się rzadko a jeśli już, to dogadanie się nie jest żadnym problemem. I w tym miejscu pojawia się pytanie, na które ludzkość do dziś nie potrafi odpowiedzieć: Skąd wiadomo, że to ta właściwa? Nie wiadomo. Przyjaźń w życiu prywatnym nie zawsze idzie w parze ze zgraniem biznesowym, zwłaszcza gdy staje się poważnie – trzeba szczerze pogadać o pieniądzach i popełnionych błędach.

6. Wiara i determinacja. Jak bardzo jestem przekonana do swojego pomysłu? Jak bardzo wierzę w jego powodzenie? Jak wiele wysiłku jestem w stanie włożyć w realizację planów? Świadomość, że prędzej czy później na naszej drodze znajdą się przeszkody, jest kluczowa. Koszty najpewniej okażą się większe, każdy etap może rozciągać się w czasie, ludzie mogą nawalać, formalności mogą Was przytłaczać. Kiedy działałam jeszcze w pojedynkę a Nukka wyglądała w moich planach trochę inaczej, miałam kilka podejść do różnych krawcowych. Za każdym razem nie udawało się nawiązać współpracy. Później usłyszałąm od osoby od lat działającej w branży tekstylnej, że produkt jest zbyt pracochłonny, koszt jego produkcji zbyt wysoki i ona nie widzi, aby w ogóle przyjął się na rynku. Wtedy mogłam dać sobie spokój, ale na mojej drodze stanęła Kasia. Opowiedziałam jej o wszystkim i ona od razu dołączyła do zespołu. Zmodyfikowałyśmy projekt i zaczęłyśmy działać.

Kiedy Wy będziecie opowiadać rodzinie i przyjaciołom o pomyśle, możecie spotkać się z różnymi reakcjami. Od pochlebnych, po: A po co Ci to? albo: Lepiej poszukaj normalnej pracy. Jeśli nie sceptycy, to nawet często Wy same, poprzez strach i wątpliwości, będziecie sporymi przeszkodami w realizacji planów.

***

Bez względu na to, czy chcecie rynek zwojować, uzbrojone w szydełko i włóczkę, czy marzycie o odbyciu kursów i działaniu jako doula czy też doradca chustowy, czy też skrycie myślicie o własnej kawiarence z domowymi wypiekami – z całego serca życzę Wam sukcesów. Dojście do przekonania, że możemy więcej niż nam się wydaje a w paskudnej pracy (albo bez żadnej pracy w ogóle) nie musimy tkwić do końca życia, jest już dużym krokiem naprzód. Dojście do celu na pewno nie będzie łatwe i szybkie, ale ostatecznie można zyskać więcej niż wypracowaną przez siebie pensję, bo też ogromną satysfakcję i +100 pkt. do poczucia własnej wartości. Najważniejsze, to zrobić pierwszy krok i nie trzeba zaraz rzucać się na głęboką wodę. Czytajcie, interesujcie się tym, co robią inni. Może się okazać, że zaczniecie jakiś ciekawy kurs a to otworzy Wasze horyzonty. Asia z bloga Antonoovka.pl tak zapaliła się do karmienia piersią, że ukończyła kurs Promotora Karmienia Piersią. Danka i Ilona z bloga Mataja.pl założyły Poradnię Laktacyjną a Agata czyli Hafija.pl nie tylko współredaguje Kwartalnik Laktacyjny, ale założyła też Fundację Promocji Karmienia Piersią. Przykłady akurat monotematyczne, ale jasno pokazują, że pomysły dziewczyn mają swoją genezę w pasji a jedna dziedzina daje wiele możliwości działań.

Na koniec zostawiam Wam zestawienie pomocnych stron i artykułów oraz przykłady osób, które odważyły się działać.

65 artykułów, które pomogą Ci rozwinąć swój biznes.

Żyj Kochaj Twórz

Ogromnie podziwiam Karolinę, bo dopięła swego, zrezygnowała z etatu i stworzyła studio kreatywne. Dziś z powodzeniem prowadzi swój biznes i dzieli się swoim ogromnym doświadczeniem na blogu. Jeśli planujecie zająć się swoim projektem od A do Z, tam znajdziecie praktyczne rady o tym, co i gdzie trzeba załatwić i o czym nie można zapomnieć.

Urszula Phelep Kreatywny Marketing

Blog o pasji i rozwoju własnego biznesu. Między innymi o tym, jak ugryźć media społecznościowe + porady blogowe. Ula założyła również fantastyczną grupę dla przedsiębiorczych kobiet na Facebooku.

Gra o biznes

Bardzo ciekawa i pomocna książka autorstwa Izabeli Makosz – przedsiębiorczej właścicielki sieci salonów „Time for Wax” (a prywatnie żona Dariusza Makosza – pamiętacie?!). Treści uniwersalne a porady życiowe.

Love2work

Blog niesłychanie kreatywnych sióstr – Emilii i Moniki Pryśko. Wiele pomysłów na siebie, o pracy w duecie i o sposobach na problemy w codzienności freelancera.

To oczywiście kropla w morzu, ale zapoznając się z powyższymi treściami, traficie jak po sznurku na kolejne 🙂

(zdjęcie: flickr.com; autor: Markus Spiske)

Previous Powiadam Wam, karma wraca!
Next HITY stycznia.

Suggested Posts

Zaczęło się!

„Bliźniaki?! Nie ma szaaaans …” – Czy aby na pewno?

Dziękuję Ci, Mamo.

O dwóch takich, którym zachciało się ogrodu ;)

Jak w 42 sekundy zostać najgorszym tatą na świecie?

Zrób sobie piękne stópki na lato. I uważaj na skarpetki złuszczające!

6 komentarzy

  1. 28 stycznia 2016
    Odpowiedz

    Czytam, czytam i nagle ja 😉

    Wiesz. Odkąd zaszłam w ciążę miałam milion pomysłów na siebie, na biznes, na to co chce robić (łącznie z doradztwem laktacyjnym, które już chyba na zawsze pozostanie po prostu moim hobby 😉 ). Aż pewnego grudniowego poranka powiedziałam do męża: wynyslilam coś wyjątkowego i przedstawilam mu swoją wizję. Od planu przeszłam do realizacji. Jestem na początku drogi i wierzę, że w 2016 roku będę mogła ogłosić oficjalnie swój pomysł. W każdym razie z wpisem trafiłaś w idealny moment ? no i trzymaj kciuki ☺

    • 1 lutego 2016
      Odpowiedz

      Jej, ależ jestem ciekawa, co wymyśliłaś fajnego! Trzymam kciuki i czekam z niecierpliwością :))

  2. Własny biznes nie jest dla każdego i postawiłaś dzisiaj mnóstwo ważnych pytań. Bardzo Wam kibicuję i ciekawa jestem jak Nukka będzie się rozwijać:)

    • 1 lutego 2016
      Odpowiedz

      Dzięki Karolina. Właśnie w tym duchu pisałam ten wpis. Moim zdaniem, bardzo łatwo jest zachłysnąć się pięknymi hasłami, motywacją, która pięknie brzmi, ale roboty za nikogo nie wykona. A ja zawsze pamiętam, że własna firma nie jest dla każdego, czasami praca pozostanie pracą. W końcu jak wszyscy pognają za marzeniami, to kto będzie sprzątał ulice? 😉 Nie wiem, dokąd nas zaprowadzą nasze starania i czy damy radę. „Im dalej w las, tym więcej drzew” – to wiemy na pewno. A ponieważ całym sercem wierzymy w produkt, mamy i energię i determinacje 🙂

  3. 1 lutego 2016
    Odpowiedz

    Ja słyszałam taką definicję biznesu: biznes to Twa pomoc ofiarowana innym tak dobra i pomocna, że ludzie chcą za nią zapłacić.
    A myślę, że takie podejście do biznesu ma szansę na powodzenie, bo człowiek z takim podejściem jest mocno zorientowany na klienta i jego potrzeby. A klienci lubią jak się o nich dba.

    • 1 lutego 2016
      Odpowiedz

      Zgadza się! Ja myślę, że dbanie o interes własny musi iść w parze z dbaniem o interes klienta. W naszym przypadku ciężko mi mówić o biznesie, choć tym Nukka de facto jest. Z tym, że przynajmniej ja nie czuję tego jako czytej kalkulacji biznesowej. Wiem, że produkt sprawdza się u mnie i wiem, że przyda się innym.

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *