Najlepszy sposób na podanie dziecku lekarstwa?


Moje doświadczenie w podawaniu dzieciom leków jest na szczęście znikome. Poza syropami, Antek dotychczas dostał raz antybiotyk w kroplach, Nina ma właśnie teraz tę „przyjemność” i jest to jej drugi raz. Nie myślcie jednak, że leczenie infekcji jest u nas łatwe i przyjemne. Kiedyś ze starszym problem rozwiązywało picie „z wkładką”, dziś wyczuwa wszystko i jest ciężko. Musimy przypilnować nawet, żeby wypił wodę z cytryną i miodem! Smak ma zwykle drugorzędnie znaczenie – alergia jest na wszystko, co podajemy w trakcie choroby. Gorączkę zbijamy wyłącznie czopkami, bo inaczej są długie i nerwowe negocjacje a podanie dawki i tak zazwyczaj kończy się zwróceniem jej, przynajmniej w części. Z syropem można jeszcze przymknąć oko na niepełną porcję, ale ilości podawanego antybiotyku trzeba się trzymać. I jak tu poradzić sobie z opornym, bardzo niewspółpracującym pacjentem? Kiedy od początku wiesz, że będzie płacz i opór a lek bezwględnie trzeba podać?

Kilka dni temu, po pierwszej walce z podaniem antybiotyku w strzykawce, zapytałam na Facebooku o radę niezawodne i doświadczone mamuśki. I nie zawiodły 🙂 Okazuje się, że każda ma swoje sposoby na podanie lekarstwa. Sprytne, genialne metody a wszystkie dostosowane do ich własnych dzieci. Zdziwiłam się, że jest ich tak sporo. I tak czytając te wszystkie komentarze, nasunęło mi się kilka wniosków.

  1. Kreatywność. Jeśli masz w domu absolutnego przeciwnika brania leków, trzeba podejść do problemu sposobem. Mylnie sądziłam, że metoda na strzykawkę, którą z powodzeniem stosowaliśmy u młodszej Niny, sprawdzi się i teraz. Nie wzięliśmy pod uwagę, że dziś to już bardzo spostrzegawcza i rozumna dziewczynka. Z miejsca zareagowała na widok strzykawki i nawet jej ogromna ciekawość nowych smaków nie pomogła. Ciężko było walczyć z jej stanowczością. Ostatecznie podaliśmy lek na siłę, przy strasznych prostestach. A potem inne mamy pospieszyły z radami i znalazłam nasz sposób. O nim za chwilę.
  2. Wiek dziecka. Metoda, która sprawdza się u przedszkolala, niekoniecznie zadziała u 2-latka. Zresztą, starałam się z Antkiem rozmawiać – o chorobie, o tym, jak ważne są syropy i dlaczego trzeba zbijać gorączkę. Bez skutku. Nie pomogło też obrazowe opisnie walki odporności z zarazkami, ani obietnice super deseru. U niespełna 1,5-rocznej Niny mogę zapomnieć o rozmowie. Owszem, mówiliśmy jej, że to lekarstwo, że pani doktor badała i kazała łykać, ale to na nic. Nagrody w postaci łakoci czy zabawek też do niej nie przemawiają i generalnie jest w wieku, gdzie nie ma za bardzo miejsca na negocjacje. Niemniej, jest dowodem na to, że na każde dziecko znajdzie się jakaś metoda. I znów – o niej więcej poniżej.
  3.  Atmosfera. Choroba dziecka to ogromny stres dla rodzica. Tym większy, jeśli znaczenie przyjmowania leku jest kluczowe a pacjent się opiera. Ja popełniłam klasyczny błąd, bo byłam zdenerwowana. Obawiałam się reakcji Niny a jednocześnie jak najszybciej chciałam jej podać lek. Skoro doskoczyłam do niej ze strzykawką, ze strachem wymalowanym na twarzy – nie dziwię się, że od razu się spięła.
  4. Smak i rodzaj leku. Jeśli lekarstwo jest gorzkie, mdłe lub gęste i można je z czymś zmieszać, najlepiej zrobić to już przy pierwszej dawce. Pierwsze wrażenie jest przecież kluczowe. Słodkie syropy mogą być tak samo odrzucane, jak te niedobre i jest to nawet zrozumiałe – cały czas staramy się nie przyzwyczajać dziecka do słodkiego smaku, więc syrop może mu nie smakować. Antybiotyków nie powinno się mieszać i rozcieńczać, zwłaszcza mlekiem, które może osłabiać działanie leku. Najlepsza jest woda, do smaku można dodać odrobinę soku, np. malinowego. Najważniejsze, aby dziecko przyjęło zapisaną dawkę.

Tyle ogólnych rad a teraz konkrety, czyli skuteczne sposoby mam na podanie lekarstwa:

  1. Czasami ze starszakiem wystarczy szczera rozmowa i spokój. Bez ściemniana, że to smakołyk, bez udawania, jak dobrze nam smakuje. Być może pomocny okaże się przykład, że sami łykamy syropy i tabletki, gdy nam coś dolega. Być może wcześniej chorowało ukochane zwierzątko dziecka a ono pamięta wizytę u weterynarza i leczenie? Całkiem możliwe, że trafi się Wam współpracujący pacjent – miłośnik leków. Z komentarzy wynika, że wcale nie jest ich aż tak mało.
  2. Z młodszym dzieckiem trzeba się trochę bardziej nagimanstykować. Wiem, że są rodzice – totalni przeciwnicy tego typu „podchodów” i następujące metody nazwą manipulacją. Ja z kolei uważam, że dostosowanie metod do dziecka, uczynienie z tej nieprzyjemnej sytuacji dobrej zabawy, zawsze będzie lepsze niż podanie leku wbrew jego woli albo wcale. Można się z nim pobawić w lekarza i podawać lek lalkom. Można z syropu uczynić miksturę mocy dla super bohatera. Jeśli nie zabawy, to może coś na kształt umowy: obietnica zakupu wymarzonej zabawki/rodzinna wycieczka/kino po skończonej kuracji albo małe nagrody po każdej przyjętej dawce: cukierek, żelek, ulubiona bajka lub piosenka.
  3. Warto kombinować z formą podania. Pewna mama poleciła podawać po troszeczku, inna używała dwóch strzykawek – jednej z lekiem, drugiej z wodą i podawała na zmianę. Jeszcze inna podawała lekarstwo strzykawką w kąciku ust, gdy dziecko piło z bidonu. Cześć mam chwaliło łyżeczkę, część butelkę (jest nawet taka mała, z miarką do leku).
  4. Nasz sposób: połączyłam uzyskane rady i dostosowałam je do aktualnych nawyków.  Wykorzystałam fakt, że po przebudzeniu Nina lubi się napić. Wymieszałam antybiotyk z wodą i odrobiną soku dla przełamiania słodkiego smaku. Wytrąbiła cały bez problemu. Z popołudniową dawką nie było to takie proste, bo wtedy pije mniej – raczej sączy napój przez dłuższy czas. No więc spróbowaliśmy na łyżeczce i udało się. Żeby nie odrzucił jej słodki smak, podaliśmy przed 2-3 śmiejżelki. Nie była do końca przekonana, ale wypiła. I dla niej i dla nas skończyły się stresujące akcje, strzykawka służy nam już tylko do odmierzania porcji a lek przyjmowany jest regularnie i w równych odstępach czasu.

Jeśli znacie jeszcze inne skuteczne metody, dajcie znać w komentarzu. Mam nadzieje, że jeśli byłyście w takiej sytuacji, jak my, to powyższe rady już Wam pomogą a przynajmniej wskażą kierunek działania. W końcu kto jak to, ale Wy znacie swoje dzieci najlepiej i prędzy czy później znajdziecie najlepszy sposób na ten przykry obowiązek. I pamiętajcie, że każdy pomysł warto skonsultować z lekarzem i obserwować, czy podawanie leku przynosi rezultaty.

 

 

Previous Garderoba ciążowa, czyli co warto kupić i w jakich ilościach.
Next Jak brat z siostrą.

Suggested Posts

Dawno nic nie wywołało we mnie takich emocji, jak ten film!

Ulubione cytaty piwnookiej.

Rok 2019 rokiem lepszej mnie!

Zamach na oddziale.

Gdybym dziś kompletowała wyprawkę, ta rzecz byłaby najważniejsza!

Cześć 2016!

1 Comment

  1. 23 lutego 2016
    Odpowiedz

    I bardzo się cieszę! 🙂
    Podobny temat ze szczepionkami i pobieraniem krwi do badań – co wiek to inne metody 😉

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *