Pielęgnacja skóry jesienią i zimą, czyli kosmetyki do zadań specjalnych!


Mamy ogromne szczęście, że ani my, ani dzieciaki, nie mamy problemów skórnych. Żadnych odparzeń, reakcji alergicznych a zwłaszcza brak śladu AZS. Przez sporą część miesięcy wystarczy nam nawilżanie delikatnym kosmetykiem i to tyle. W końcu przychodzi jednak jesień i zima a w wraz z nią suche powietrze … i zaczynają się schody. Naszą zmorą jest spore przesuszenie skóry – szorstkie dłonie, kolana i łokcie oraz świąd – skóry głowy i dużej części ciała. Co roku o tej porze w ruch idą bardziej treściwe kremy i balsamy, które dają ukojenie i zapobiegają nawrotom problemu. Tym razem mieliśmy okazję sprawdzić produkty Mustela, dedykowane takim właśnie problemom i dziś powiem Wam, czy podołały zadaniu 🙂

Pielęgnacja w domu – seria dla skóry suchej.

Olejek do kąpieli – dwie nakrętki produktu wystarczą, aby zapobiec wysuszeniu skóry podczas kąpieli. Zawiera w 89% składniki naturalne, w tym olejek z avocado. To właśnie on pomaga przywrócić i chronić film hydrolipidowy skóry. Dodatkowy opatentowany składnik aktywny wzmacnia barierę naskórkową. Pozbawiony jest oczywiście parabenów, ftalanów, fenoksyetanolu. Dobrze oczyszcza, nie podrażnia skóry i oczu. Po kąpieli skóra jest nawilżona, ale nie tłusta. A zapach? Bardzo przyjemny, znamy mi już z żelu do mycia. Przypomina mi konwalie 🙂 Olejek można stosować od pierwszych dni życia malucha. Jeśli coś jeszcze chcielibyście widzieć o produkcie – TUTAJ więcej informacji.

Odżywcze mleczko do ciała z Cold Cream – ma jedną z ważniejszych cech, którą czuć natychmiastowo. Jest lekki i bardzo dobrze się wchłania. Nie mamy żadnego problemu z tłustą warstwą na skórze ani z pozostawaniem produktu na piżamie/ubraniu. Przy tak lekkiej formule robi świetnie to, co ma robić. Nawilża długofalowo a dzięki składnikom, jak w przypadku olejku, wzmacnia płaszcz hydrolipidowy skóry. Tutaj skład to aż w 95% składniki naturalne i rzecz jasna brak szkodliwych substancji a można go stosować już dla noworodków. Więcej o mleczku TUTAJ.

Krem odżywczy z Cold Cream – smarujemy nim buźki rano, dzięki czemu przy niskich ale nadal dodatnich temperaturach nic więcej nie musimy stosować. Jestem pewna, że seria Cold Cream znana jest niejednej z Was, bo nie raz czytałam opinie, że to jedyna opcja na chłodne dni. Oprócz olejku z avokado, krem zawiera jeszcze masło shea oraz olejki roślinne. Jest zdecydowanie gęstszy i bardziej tłusty. I w sumie dzięki temu odrobina wystarczy, żeby uzbroić cerę na chłód i wiatr. Tutaj również 95% składu to substancje naturalne oraz brak parabenów i innych szemranych dodatków. Więcej o produkcie przeczytacie TUTAJ.

Olejek do masażu – ten maluch odstaje nieco od grupy, ale tylko dlatego, że pochodzi z serii dla cery normalnej. I muszę Wam wyznać, że bardziej służy mi niż dzieciakom. Są w takim wieku, że cierpliwości starczy im ledwie na wmasowanie mleczka po kąpieli. O masażu mogę zapomnieć a szkoda! To znaczy dla mnie lepiej, bo olejek stosuję ja, kiedy nie mam czasu na smarowanie balsamem. Produkt jest w formie spray’u – aplikacja jest zatem ekspresowa i ani trochę uciążliwa. Produkt dobrze się wchłania i mogę być spokojna o ubranie. Jeśli rozglądacie się za olejkiem do masażu dla Waszego malucha, ten zdecydowanie mogę polecić. Przeznaczony jest już od pierwszych dni życia i ma taki zapach, jak cała seria opisana wyżej. Więcej informacji o nim znajdziecie TUTAJ.

Na spacery – sztyft ochronny.

Hydra-stick, czyli sztyft na usta, nos i policzki – genialny produkt już w swojej formie! Przypomina trochę większą pomadkę ochronną – jest tłusty, w 96% zawiera naturalne składniki, w tym: masło shea, opatentowany składnik aktywny z avokado, łagodzący bisabobol oraz oleje roślinne i woski. Nakładamy go przed spacerem i w trakcie, kiedy tylko widzimy potrzebę. W terenie sprawdza się idealnie, bo precyzyjnie pokrywa części twarzy a ja nie muszę ani na sekundę zdejmować rękawiczek! Przy okazji sama stosuję go na usta 🙂 Bezpieczny oczywiście dla noworodków, dla mamy wygodny, bo mieści się w każdej torebce. Więcej o sztyfcie przeczytacie TUTAJ.

Po kilku tygodniach stosowania mogę powiedzieć, że ta seria do skóry suchej bardzo dobrze się u nas sprawdziła. Kosmetyki nie są ciężkie, szybko się wchłaniają i mają miły zapach. Regularnie stosowane, szczególnie olejek do kąpania i balsam, wyeliminowały problem swędzącej skóry. Natomiast sztyft jest moim hitem – wygodny, szybki i skuteczny. Jeśli rozglądacie się za kosmetykami na zimne miesiące, sprawdźcie produkty Mustela. Wiem, że w ofercie mają również serię do skóry normalnej i atopowej a także kosmetyki dla przyszłych i świeżo upieczonych mam.

Partnerem wpisu jest marka Mustela.

Previous Mamy karmiące piersią muszą być widoczne. Powiem Wam, dlaczego.
Next Bądźcie mądrzejsi i nie fundujcie tego swoim dzieciom!

Suggested Posts

Mamą być … w Indiach.

Hello Monday!

Tak było!

Gdy ktoś mówi Ci, jakie imię wybrał dla swojego dziecka, pochwal albo siedź cicho!

Jest i nasza Nukka!

Wpadki rodzicielskie – poznaj moje TOP 5!

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *