Dokumentowanie Cudu Narodzin, czyli fotograf na porodówce.


Kiedyś kompletnie nie do pomyślenia, dziś powoli zyskują na popularności –  sesje zdjęciowe, dokumentujące przebieg porodu i narodziny dziecka. Czasami postrzegane jako fanaberia w złym miejscu i o złym czasie a same zdjęcia mylnie odbierane jako zbyt dosadne, odzierające wyjątkowe, rodzinne chwile z ich prywatności. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam efekty takiej właśnie sesji, musiałam dowiedzieć się więcej. Nie było łatwo, bo z prośbą o wywiad zwróciłam się do prawdopodobnie najbardziej zapracowanych wirtuozek fotograficznych, ale udało się! Zapraszam Was na wyjątkowy wywiad z Panią Agnieszką – częścią słynnego duetu fotosister.

1. Mam wrażenie, że dokumentowanie Cudu Narodzin, czyli inaczej sesje podczas porodu nadal należą w Polsce do rzadkości. Szczerze mówiąc nie spotkałam się dotąd z takim punktem w ofercie fotografa. Pamiętają Panie tę pierwszą sesję i powitanie wraz z rodzicami nowego życia? Skąd pomysł na tak wyjątkową sesję? Czy fotografom udzielają się emocje obecne na sali? Czy wręcz przeciwnie – również (albo zwłaszcza) w takim momencie trzeba pozostać profesjonalistą? 

Zgadza się, to zdecydowanie rzadkość. Pomysł na wykonanie reportażu z narodzin zaczerpnęłam ze Stanów Zjednoczonych, gdzie zdjęcia z tego ważnego momentu cieszą się znacznie większą popularnością. Od 7 lat fotografuję noworodki, więc temat był mi szczególnie bliski. Poznałam niesamowitą położną Kasię i wkrótce postanowiłam znaleźć parę, która zgodzi się na wykonanie takiej sesji. Dzięki pomocy Kasi i przychylności dyrekcji i personelu szpitala w 2011 powstał pierwszy reportaż uczuć – Narodziny Huberta. Ta chwila pozostanie mi na zawsze w pamięci…bardzo przeżywałam ten dzień. Trudno jest w takich chwilach zachować całkowity spokój i nie poddać się emocjom. Jestem cichym obserwatorem-najważniejsze to nie przeszkadzać. Trzeba znaleźć w sobie empatię, ale jednocześnie pozostać profesjonalistą. To duże wyzwanie.

2. Jeśli przyszli rodzice zdecydują się na taką sesję, jak powinni się do niej przygotować? O jakich formalnościach trzeba pamiętać? Czy fotografów obowiązują jakieś przepisy, zgody? W jakich miejscach sesja podczas narodzin jest absolutnie niemożliwa, nawet jeśli ciąża przebiegała książkowo?

Zawsze staram się wcześniej spotkać się z rodzicami i wówczas omówić pomysł, nawiązać relację. Formalności dotyczące tego przedsięwzięcia leżą po ich stronie. Bardzo ważne jest, aby fotograf był przygotowany do takiego wydarzenia. Powinien znać przebieg porodu i być przygotowanym na różne możliwości. Z doświadczenia wiem, że bardzo dużo zależy również od podejścia personelu do tego tematu-dobra fotografia jest zawsze efektem współpracy rodziców, personelu i fotografa. Każdy poród to wielka niewiadoma. Jako fotograf muszę wyczuwać momenty, w których nie wykonuję ujęć. Jeśli czuję, że to nie jest dobry moment, odpuszczam.

tKxarxorWiDMMdb4g0t6s168-JjxOXgdiiPjAJNb9pE

3. Jak na obecność Pań i Waszą pracę reagują lekarz oraz pozostały personel medyczny?

Przeważnie bardzo pozytywnie! Oczywiście zdarzają się osoby nie do końca przekonane do tematu, natomiast żadna z nich nigdy nie utrudniła mojej pracy z tego powodu.

4. Sesja dokumentująca poród i narodziny różni się moim zdaniem już na pierwszy rzut oka bardzo od każdej innej – noworodkowej, ślubnej itp. Jest surowa, niczego nie upiększa. Jak wyglądają zdjęcia z takiej sesji i jak wygląda praca fotografa w trakcie porodu?

W sesji porodowej nie ma miejsca na planowanie, szukanie idealnego światła i realizacje najróżniejszych pomysłów. Nigdy nie wiemy jak to będzie, nie ma dwóch takich samych porodów. Obserwuję, słucham, uwieczniam. Żyję tą chwilą, staram się być również wsparciem dla rodziców. Moim zadaniem jest ukazać piękno tego wydarzenia i wszechobecną miłość. To od fotografa i jego wrażliwości zależy co zauważy i udokumentuje… Nawet cięcie cesarskie nie jest przeszkodą, aby zrobić piękny reportaż uczuć. Trzeba wczuć się w tę wyjątkową atmosferę, ale i zachowywać się tak, aby nie zburzyć rytmu porodu. Dla mnie to duży zaszczyt uczestniczyć w narodzinach-w magicznym czasie przejścia pomiędzy dwoma światami.

5. Czytałam wiele różnych opinii na temat takich sesji i obecności fotografa (czyli obcej osoby) na sali porodowej/w pokoju narodzin. Natknęłam się na obawy dotyczące dyskrecji i dosłowności samych zdjęć, wręcz stanowczy sprzeciw wobec dokumentowania przebiegu porodu. Mam wrażenie, że to jednak błędne pojęcie o zachowaniu samego fotografa i o efektach jego pracy. Jak to w rzeczywistości wygląda?

Podjęcie decyzji o dopuszczeniu do tak intymnych momentów osoby trzeciej jest indywidualna sprawą rodziców. Tak jak wspominałam, to reportaż uczuć, nie dokumentacja fizjologiczna porodu. Nie ma tu miejsca na dosłowne ujęcia, przynajmniej w mojej interpretacji Cudu Narodzin. To ukazanie drogi, którą przebyli rodzice i maleństwo.

6. Jak świeżo upieczeni rodzice reagują na gotowe zdjęcia? Czy zdarzyli się już Paniom tzw. „stali klienci”, którzy zechcieli mieć pamiątkę z narodzin każdego dziecka?

Gotowe ujęcia w formie filmiku bardzo często trafiają w ich ręce kiedy maluch jest już nieco większy, dlatego premierze zawsze towarzyszy wielka ekscytacja, radość i wzruszenie. Tak naprawdę, aby poznać prawdziwą wartość takiej sesji potrzeba czasu, w końcu każda pamiątka nabiera mocy z biegiem lat. Kilka razy zdarzyło mi się fotografować narodziny każdego dziecka w rodzinie, a później uwieczniać ich dalsze przygody: sesja noworodkowa, roczek, dwa.. ;-)) To niezwykłe uczucie patrzeć jak rosną, zmieniają się. Nie mogłabym wymarzyć sobie lepszej pracy.

***

Pani Agnieszce raz jeszcze pięknie dziękuję za poświęcony czas i ciekawe odpowiedzi. Patrzę na fotografie i jestem oczarowana. Jest na nich ból, jest trud, ale jest też ogromna miłości i radość. Osobiście bardzo chętnie zatrzymałabym te wyjątkowe chwile w tak wyjątkowy sposób, ale obawiam się, że szpital skutecznie udaremniłby nasze plany. Dobrze, że mam chociaż te kilka zdjęć zrobionych telefonem, drżącą ręką M. A Wy jak odbieracie takie sesje? Jak podobają Wam się zdjęcia? Koniecznie zobaczcie inne sesje w portfolio, na stronie fotosister 🙂

(zdjęcia i grafika: fotosister.eu)

Previous Twoje typowe teksty, które doprowadzają faceta do szału.
Next Hello Monday!

Suggested Posts

To już rok!

„W co się bawić, w co się bawić …” z rocznym maluchem?

Cześć 2016!

Bądźcie mądrzejsi i nie fundujcie tego swoim dzieciom!

Dzień, którego nigdy nie zapomnę.

Witamy w naszym domu :) Część I

5 komentarzy

  1. 31 maja 2015
    Odpowiedz

    Nie wiem czy bym się odważyła na taką sesję. Z drugiej strony piękne chwile uchwycone okiem osoby trzeciej, na zdjęciach jest cała trójka nie tylko mama i dziecko to jest fajne 😀

  2. Matko Zabawko
    1 czerwca 2015
    Odpowiedz

    My nawet nie mamy dobrego zdjęcia ze szpitala tylko jakieś rozmyte robione telefonem.
    Chciałabym taki fotoreportaż, bardzo.

  3. Agatina KK
    2 czerwca 2015
    Odpowiedz

    Piękne wzruszające chwile potrafi uchwycić tylko Agnieszka. Agnieszka to cudowna osoba, zaklinaczka dzieci, w jej ramionach noworodki się uspakajają. Gdybym rodziła z mężem to byśmy się zdecydowali na takie reportaż. Za każdym razem gdy je oglądam to łzy same płyną mi do oczu ze wzruszenia.

  4. 15 czerwca 2015
    Odpowiedz

    Temat dla mnie bliski i jako mamy i jako fotografa. Wiem, że jeśli będę miała przyjemność zrobić taki piękny reportaż – będę to przeżywała podwójnie. Czekam na ten dzień!

  5. Jak lubię różne sesje i uwielbiam w nich uczestniczyć, to fotografowi w czasie porodu mówię nie. Absolutnie nie zdecydowałabym się na taką pamiątkę. Wystarczy mi kilka zdjęć, które zaraz po porodzie zrobił mój mąż, piękne są te fotki i mi wystarczą. Rozumiem, że są osoby, które się na taką sesję decydują, ale dlaczego wyrażają zgodę na publikację zdjęć w internetach, to już pojąć nie mogę.

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *