Momenty rodzicielstwa, które sprawdzają Twoją cierpliwość.


Rodzicielstwo to coś pięknego – to wiemy wszyscy. Nikt jednak nie powie, że zawsze jest sielankowo – wesoło, spokojnie i czysto. Wiemy też, że składa się na nie prócz radości, satysfakcji, miłości i dumy, również troska oraz frustracja – czasami w bardzo nierównych proporcjach! Są po prostu dni, kiedy nasze aniołki ukochane to diabły wcielone a my wyjemy z bezsilności i tylko czekamy na wieczór (o szczęśliwi Ci, których dzieci zasypiają punkt dwudziesta!). Wydaje się, że im dziecko starsze, tym bardziej wymagające czasy nastają dla rodziców. Dziś nie będzie jednak tylko o małych złośnikach, zbuntowanych dwu-, trzy- i czterolatkach, bo przecież nasza cierpliwość wystawiana jest na próbę duuuużo wcześniej. Ciekawe jest to, że generalnie młodszym dzieciom niespecjalnie się coś wytyka, jakby istniała niewidzialna granica wieku, od której można na dzieci narzekać. Ja wiem, że słodkie to bobaski, do schrupania takie, ale za skórę też zajść potrafią! 🙂

#1 Płacz. Wcale nie uważam, że każdy noworodek z natury płacze dużo. U Antka zdarzały się koncertowe noce, ale zanosił się również przed drzemkami. Z Niną płaczu prawie w ogóle nie ma. Ale zdarzają się tzw. „high need babies”, które po prostu wyją. Nie tak jak reszta, bo głód, pełna pielucha, zmęczenie. Czasami  płaczą i naprawdę nie wiadomo dlaczego. A wraz z nimi wielu rodziców …

#2 Umiem nowe! Dzieciaki dają nam powody do dumy. Te najmłodsze to w zasadzie każdego dnia: pierwszy przewrót z brzucha na plecy (albo na odwrót), pierwsze gaworzenie, pierwsze nieporadne łapanie zabawki. Piękne to chwile … przez chwilę. A później „siedź mama przy mnie i pomagaj, bo ja na brzuchu długo leżeć nie lubię!”. Przekręcamy więc, podnosimy z ziemi zabawki z lubością rzucane z wysokości krzesełka, podajemy gryzak … A pomiędzy próbujemy wcisnąć ugotowanie obiadu, odkurzenie i złożenie prania. Z drugiej strony, ruch do zdrowie!

#3 Sen jest dla słabych. Podejrzewam, że każdy rodzic przeżył to choć raz – w dzień albo w nocy. Dziecko powinno być zmęczone, bo w dzień spało niewiele i miał wiele wrażeń i zajęć. Powinno paść i spać snem głębokim, a nie może. Tymczasem jest żywe, zaczepne, skore do zabawy! Najczęściej właśnie wtedy, kiedy my mamy wyjątkowo ciężki dzień za sobą.

#4 Dziś jestem zrzędą. Każdy czasami ma gorszy dzień. I każdy jest wtedy irytujący. Mężowi jeszcze coś powiesz, na rower/basen/działkę/piwo wyślesz, ale od dziecka nie uciekniesz. Jak nie zęby, to zaparcia, albo zmęczenie, albo jakaś inny z 1676 możliwych powodów! Mieliśmy już takie dni, że po południu byłam psychicznie skonana i przeczulona na każdy pisk.

#5 Bunt na pokładzie! Tu chyba niewiele trzeba wyjaśniać. Wszyscy to przechodzimy – czasami bardzo łagodnie a czasami dość dramatycznie. U nas było umiarkowanie i choć nie możemy narzekać, sceny w domu i w miejscach publicznych nam się zdarzały a ryk był taki, że uszy puchły. Stan, który trzeba było przeczekać. Ileż razy powtarzałam w najgorszych momentach: „Ja chyba oszaleje!” – nie zliczę.

#6 Sto pytań do. Swego czasu lubiłam ten program, pamiętacie jeszcze? I w sumie lubię też objaśniać różne rzeczy i zjawiska Antkowi, ale litości … To z jednej strony piękne, że on chce wiedzieć, że świat go interesuje i wie, jak o coś zapytać. Z drugiej strony wydaje się, że po pierwsze pamięć w tym wieku jest strasznie ulotna a po drugie, że w pewnym momencie już nie chodzi o odpowiedzi, ale o te pytania właśnie. I tak codziennie, dzień po dniu … argh!

#7 Halo, Ziemia do … Przychodzi taki moment dorastania, kiedy dzieciaki robią się głuche. Roztrzepane i niezdarne. Wylanie napoju, potknięcie się na prostej drodze, pytanie o to samo po kilka razy – taka się staje rzeczywistość kilkulatka. I rodzica oczywiście 🙂 „Co mówiłaś?” – kocham to pytanie!

#8 Morze plam i dziur. Zdecydowanie za szybko mijają czasy, kiedy dziecko można było stroić i które (z wyjątkiem wypadków pieluszkowych – nie może być zbyt sielankowo) pięknie i czysto wyglądało przez cały dzień. Mając w domu kilkulatka, priorytety zmieniają się z każdym powrotem dziecka z przedszkola. Albo kiedy najlepsza zabawa to wrzucanie kamieni do kałuży i radość z bycia ochlapanym. Odtąd zakup spodni dokonywany jest na podstawie ich solidności a buty w zależności od tego, czy można je prać, czy nie. Dziś na szczęście, że tanio nie znaczy szaro i buro a z niszczeniem, jako jednym z etapów dorastania, trzeba się po prostu pogodzić.

#9 Negocjator. Dwulatek na odmowę zazwyczaj zareaguje płaczem i teatralnym rzutem na podłogę. Czterolatek ma inne sposoby, aby ponegocjować i postawić na swoim. Kiedy proszę Antka, żeby coś zrobił, niemal zawsze słyszę: „Muszę się podrapać!”. I drapie się przez moment, żeby tylko postawić na swoim i nie zrobić czegoś od razu 😀 A drugi ulubiony tekst (zgapiony pewnie od nas, przyznaję się) to: „Ale pod jednym warunkiem …”. Dobrze, że zwykle dochodzimy do porozumienia.

#10 Już się najadłem. Serio?! Po trzech kęsach?! Zazdroszczę rodzicom, którzy nie wiedzą, co to brak apetytu (który nota bene zdarzyć może się każdemu, ale może nie codziennie?) i grymasy przy stole. U nas zwykle nasila się to poza domem, kiedy dużo się dzieje, otoczenie jest obce a smaki jednak inne, niż w domu. Do dziś nie wiem, na czym Antek przeżył nasze wakacje na Kosie … Po kilku latach nauczyłam się odpuszczać i staram się pamiętać, że chwilowy brak apetytu zazwyczaj później zostanie nadrobiony.

Zgadzacie się z powyższą dziesiątką, czy coś byście zmienili? A może coś dodali? Dajcie znać 🙂 A i pamiętajcie, że mam dopiero 4-letnie doświadczenie w temacie. Pewnie z czasem robi się „weselej” 😉

(zdjęcie: flickr.com)

Previous Na śniadanie.
Next Karmienie piersią i dwa ważne słowa.

Suggested Posts

Takie akcje to ja lubię!

18. miesiąc Niny, czyli 100% małej kobietki.

Nasze ferie w Czechach, czyli kronika wypadków rodzinnych!

Okiem doktora i żegnaj II trymestrze!

Przygotowujemy Antka na pojawienie się rodzeństwa.

Antkowe myśli zebrane. Część IV.

10 komentarzy

  1. 5 maja 2015
    Odpowiedz

    Pięknie napisane :). Tak, dokładnie tak jest:

    – Mamusiu kup mi mleko czekoladowe
    – Kochanie, ale ty nie pijesz czekoladowego. Tylko bananowe i truskawkowe. Albo zwykłe.
    – Ależ oczywiście, że piję. (hihi)
    – Chyba nie.
    – Chyba tak. (hihi).

    Próba była podjęta. Stanęło na zwykłym.

    • 5 maja 2015
      Odpowiedz

      Dzięki :)) U nas jest z kolei niechęć do próbowania nowości. Antek z góry zakłada, że czegoś nie lubi. Postęp jest o tyle, że czasami daje się namówić do spróbowania, ale odpowiedź zazwyczaj taka sama. Albo, że w przedszkolu lubi a w domu nie 😀

      • 5 maja 2015
        Odpowiedz

        U nas jest tak samo. Czasem da się namówić do polizania chociaż czegoś. Żeby poczuł smak. Mruczy ze pyyyszzzne. „To ugryź”. Odp.to NIE.

      • 5 maja 2015
        Odpowiedz

        A tego czekoladowego to ja mu nie chciałam dać 😉

  2. Aga z www.makeonewish.pl
    6 maja 2015
    Odpowiedz

    Dwóch punktów nie przerabiam: niejadka i sto pytan do, ale resztę znam, mniej lub bardziej. 🙂 ostatnio jak pogoda dopisuje to zeczeły sie plamy i dziury, ale kocham widok tego małego człowieka umorusanego w trawie i ziemi

  3. PaulaK
    6 maja 2015
    Odpowiedz

    Mam półrocznego synka Ale jak do tej pory wszystko się zgadza:) jestem na etapie ciągłego podnoszenia zabawek z podłogi:)

  4. „Lewe oczko już zasypia, ale prawe ie chce spać, wiem, że tata jest zmęczony, lecz wózeczek trzeba pchać”. Gdy Olka miała kilka miesięcy wstawałem o 4, wkładałem ją do wózeczka i jeździłem po domu, po to tylko, aby M. mogła dwie godziny w spokoju przespać. Wózeczek Olkę uspokajał, ale tylko gdy się poruszał 🙂 Jeździliśmy więc, a ja układałem takie piosenki.

    • Haha, ja też tworzyłam swoje teksty. Twój jest wyjątkowo grzeczny. Polecam obejrzeć filmik „Kabaret Młodych Panów – Kołysanka” 😉

  5. Matko Zabawko
    6 maja 2015
    Odpowiedz

    Moje doświadczenie lekko ponad rok, a zgadzam się w 100%! Co prawda ostatniego punktu nie przerabialam, bo mam jadka w domu. Ale kto wie, może wszystko przede mną 😉

  6. Tylko „sto pytań do” nie przerabiałam, ale tylko dlatego, że jeszcze za wcześnie 🙂 Zamiast tego mojemu Miśkowi buzia się nie zamyka. A ma roczek i testuje swoje umiejętności wokalne. Krzyczy, piszczy, stęka, jęczy i tak cały dzień 🙂

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *