Czasy się zmieniają. Turnusy w drewnianych domkach nad pobliskim jeziorem chętnie zamieniamy na zagraniczne wyjazdy. Własnoręcznie przygotowany prowiant dla wodnych głodomorów wyparły zapiekanki, frytki i wysmażone mięsiwa. A obozy harcerskie, choć na szczęście wciąż obecne, konkurują z błogim lenistwem za dnia i wyczerpującymi nocami na Ibizie. Wakacje naszych dzieci nie są już wakacjami, które my pamiętamy i wspominamy z tęsknotą. Czyżby oprócz globalnych trendów i zasobności naszych portfeli, zmieniło się coś jeszcze? Być może to, że dziś Polacy biorą urlop, by wymalować mieszkanie, wykonać zaległe naprawy, czy też nadrobić z dzieckiem materiał, z którym wcześniej wybitnie nie było mu po drodze. Bo jeśli nie funduszy, to ciągle czasu nam brak. A zyskać możemy go kosztem wypoczynku. Swojego i rodziny.
A tymczasem wakacje nie muszą ani trwać długo, odbywać się w oddalonych i egzotycznych miejscach, ani kosztować sporo. Jeśli uzmysłowimy sobie, że powinien to być czas poświęcony na wypoczynek – aktywny i jakościowy – w gronie najbliższych , to dojdziemy do wniosku, że w tym celu wcale nie musimy zbytnio oddalać się od domu. Amerykanie nie byliby sobą, gdyby takiej formy wypoczynku nie opatrzyli stosownym terminem: Staycation.
Jeśli więc tak zwyczajne wakacje, w domu i bez ponoszenia większych kosztów zyskały konkretną nazwę, same w sobie muszą być nadzwyczajne. I takie rzeczywiście są, pod warunkiem, że wykażemy się dobrą wolą, pomysłowością i determinacją . W tym celu musimy trzymać się kilku zasad podczas planowania takich właśnie wakacji stacjonarnych.
1. Staycation muszą być czasem wyjątkowym dla całej rodziny. Jasnym jest, że nikt z nas nie może przeznaczyć na to tygodni. Dlatego lepiej przyjąć termin realistyczny – kilka dni, choćby weekend.
2. Wakacje takie muszą mieć swoją jakość. Priorytetem jest więc czas spędzony w gronie rodziny: wspólny wypoczynek i zaplanowanie działań, na których zyskają jednakowo partner/partnerka, jak i dzieci. Z tym wiąże się odłożenie na bok telefonu i komputera, rezygnacja z indywidualnych spraw, jak np. nadrabianie zaległości w pracy, czy godzin spędzonych z padem konsoli w ręce. W ciągu tych wyjątkowych dni nie może być również mowy o sprzątaniu, zaopatrywaniu spiżarni i lodówki, a nawet o gotowaniu. Ma być rodzinnie, wesoło, beztrosko i aktywnie w wakacyjnym tego słowa znaczeniu. Proste? Proste! … A teraz wyobraź sobie, że przez cały ten czas nie zrobisz prania 😉
3. Kluczowy jest plan. Najlepiej z góry ustalić wspólnie, co będziemy robili każdego dnia, ile czasu poświęcimy na dane aktywności, co i gdzie będziemy jedli. Oczywiście, duże znaczenie mają nasze zainteresowania oraz wiek i ilość dzieci. Niemniej, paleta możliwości jest niemal nieograniczona a ja chciałabym zaproponować Wam kilka rzeczy do zrealizowania, ciekawych niezależnie od wieku 🙂
GEOCACHING
Jest to nic innego, jak współczesne szukanie skarbów z użyciem odbiorników GPS. Znam dzieciaki, które wprost oszalały na punkcie tej zabawy (nie mniej ich rodzice!). Po więcej informacji zapraszam na stronę Geocaching Polska oraz Stowarzyzenie Geocaching Polska.
WSPÓLNY WYPAD
Dzień spędzony nad jeziorem, w aquaparku, w skansenie czy w parku rozrywki. Grunt, żeby wszyscy dobrze się bawili – koniecznie razem. W drodze powrotnej można zorganizować burzę mózgów i zebrać wszystko to, co podobało nam się w wyjeździe.
PROJEKT
Stworzenie naszych karykatur, namalowanie najciekawszego snu a może wspólne graffiti? Jeśli pomysł oznacza brudzenie się, to musi być dobry 😉 Z drugiej strony, nic nie stoi na przeszkodzie, a na pewno jest pożyteczne, jeśli dane działanie ma również charakter edukacyjny. Spacer po lesie połączony ze zbieraniem śmieci – to doskonała okazja do rozmów o ekologii. A może tak wizyta w okolicznym schronisku i podarowanie zwierzakom najpotrzebniejszych rzeczy? Wizyta w teatrze czy w bibliotece – to zapewne nieczęsto się zdarza a zgodzicie się, że są to miejsca trochę odsunięte na bok a absolutnie wyjątkowe. A może tak zabawa w planowanie i wydawanie pieniędzy, czyli „Dziś dzieciaki robią obiad” – zakupy i wspólne przyrządzanie posiłku.
BIWAK
Obecnie noce stają się już coraz chłodniejsze, więc jeśli tylko mamy miejsce – namiot (nawet taki własnej roboty) można ustawić w domu. Choć oczywiście nic nie przebije nocy spędzonej pod namiotem w ogrodzie. I to takiej poprzedzonej kolacją w postaci grillowanych pianek oraz bajki przeczytanej w świetle latarki.
PRZEMIANA
Czyli zabawa, do której potrzebujemy pełnej szafy i wyobraźni. Dzieciaki będą z pewnością zachwycone, jeśli oddacie się w ich ręce, pozwolicie wybrać strój i wykonać makijaż. A może tak zamiana ról? Przecież tęsknimy do słodkiego dzieciństwa, prawda? 🙂
FESTIWAL FILMOWY
Kolejna propozycja na deszczowe i chłodniejsze dni. Na projekt można przeznaczyć jeden dzień lub rozłożyć go na kilka wieczorów. Ważne, by filmy/bajki wybrać wspólnie – np. każdy podaje swoją propozycję, a po ostatnim seansie wszyscy głosują na najlepsze dzieło.
GRY
Planszowe klasyki zawsze wzbudzają zainteresowanie dzieciaków. A prawdziwą frajdą jest konkurowanie z dorosłymi. Moje wakacjie u babci zawsze będą mi się kojarzyć z niezliczonymi partiami „Chińczyka”.
GŁUPOTKI
Czasami nic nie wzbudzi takiej radości, jak wspólne wygłupy. Brzmi prosto, a często to właśnie nam ciężko jest odrzucić „dorosłe myślenie”. Takie o konsekwencjach, które nie są w żadnym razie zagrożeniem dla nikogo. To bardziej upierdliwe błahostki. Bo przecież niewielkie to nieszczęście, że coś się zmoczy czy wybrudzi lub będzie – nie daj Boże – nadawać się już tylko do śmieci. Czasami warto nauczyć się odpuszczać – strata niewielka a tyle można zyskać!
I to tyle z moich propozycji na rodzinne „staycation”. Jeśli macie jeszcze inne pomysły – dajcie znać w komentarzach. A może ktoś z Was zorganizował takie właśnie rodzinne wakacje na miejscu i może podzielić się wrażeniami?
(Źródło zdjęc: flickr.com)
Piszesz naprawdę o czymś wspaniałym…