Dobre nosidła, złe wisiadła i nieświadomi rodzice!


Środowe popołudnie. Duży sklep z artykułami i ubraniami dla dzieci. Spacerujemy z mężem między regałami i napotykamy parę z małym, kilkumiesięcznym brzdącem. Pan przymierza nosidło. TO nosidło, o którym tyle można w sieci złego przeczytać, a które nadal najczęściej widzę w użyciu. Dziecko jest w nim umieszczone przodem do świata i wydaje się być zaciekawione nową perspektywą. Jego rodzice prowadzą ożywioną dyskusję z doradzającą im panią z obsługi. Mama zachwyca się, że dziecko teraz wszystko dokładnie widzi, tata stwierdza z zadowoleniem, że nie czuje w ogóle tych słodkich kilogramów. I najwyraźniej tylko ja z mężem zwracamy uwagę na zwisające nogi malucha, który wyraźnie swoim całym ciężarem opiera się na wąskim pasku w kroczu.

 

nosidło9

 

Stoję tak więc i słucham, mąż aż siada nieopodal i wyciąga telefon, żeby jakoś czas zabić. Biję się z myślami, czy odezwać się i powiedzieć coś na temat tego nosidła, czy dać sobie spokój. I faktycznie postanawiam machnąć ręką, kiedy to pani sprzedawczyni zaczyna pokazywać parze inne nosidło, obszerniejsze z grubego materiału. Pokazuje ale natychmiast je krytykuje, że wygląda jak worek. Rodzice przytakują. Marki zupełnie nie pamiętam, ale wyglądało mniej więcej tak:

nosidło12

Nie wytrzymuję, przepraszam i delikatnie sugeruję, że to drugie jest jednak o wiele lepsze, ze względu na pozycję, jaką przyjmuję w nim dziecko. Sprzedawczyni dodaje, że akurat dla dziecka tych państwa to nosidło będzie za duże. Nie zamierzam się z nią spierać i dodaję, że trzeba je zapewne przymierzyć i sprawdzić. Powtarzam, że to pierwsze nie jest dobre, bo nie podtrzymuje we właściwym miejscu i stwarza zagrożenie dla wciąż rozwijających się bioder dziecka. W żadnej z trzech twarzy nie znajduje zrozumienia, zainteresowania, o cieniu niepokoju już nie wspomnę. Nie ciągnę tematu, żegnam się i kontynuuję zakupy z mężem.

Tyle opisu sytuacji. Para długo nie pojawiała się przy kasie, co daje mi nadzieję, że jednak postanowili przymierzyć drugie nosidło. A jeśli nie, to może wstrzymali się z decyzją co do pierwszego? Może zasiałam w nich ziarno wątpliwości? Może wrócili do domu i zabrali się za porządny „research” w tym temacie?

W całej sytuacji zasmuciły i zirytowały mnie dwie rzeczy:

1. Wspomniana para bardzo przypominała nas sprzed 3 lat, kiedy to zupełnie nieświadomi i zawierzający sklepom i sprzedawcom, skusiliśmy się na takie właśnie złe nosidło. Również zachwyciła nas opcja umieszczenia dziecka przodem do świata. Nawet jeśli zwróciliśmy wówczas uwagę na te nieszczęsne zwisające nóżki, byliśmy przekonani do tego wisiadła. Na szczęście Antek zadecydował za nas. Już od pierwszych chwil znielubił nową pozycję i nie było mowy o używaniu tego wynalazku. Zatrzymaliśmy go w nadziei, że powrócimy do kolejnych prób, gdy synek podrośnie, ale szczęśliwie nigdy tego nie zrobiliśmy. A felerne nosidło kurzy się teraz w garażu a ja nie mam sumienia, by próbować je komuś sprzedać.

2. Za każdym razem, gdy widzę kogoś z takim właśnie złym nosidłem (a widzę często), krew się we mnie gotuje. Bo każda z tych osób, podobnie jak para w sklepie, zawiedli jako rodzice/opiekunowie. Zamiast wgłębić się w temat (a artykułów na ten temat nie sposób zliczyć) i po prostu wykonać robotę, która jest ich obowiązkiem, udali się do sklepu i powierzyli dobro swojego dziecka pani sprzedawczyni oraz producentowi pierwszego lepszego wisiadła. Owszem, część z nich użyje go sporadycznie, ale część będzie nosić w nim bobasa na okrągło, bo tak wygodniej – nie płacze, ręce wolne i nawet drzemkę sobie bobas utnie – po co taszczyć ze sobą wózek?

A przecież zwykle przed każdym zakupem lubimy wiedzieć: rozmiarówka danej marki, parametry nowego smartfona czy funkcje wózka, którego mamy na oku. A w przypadku tak kluczowej sprawy, jak nosidło – czyli zapewnienie odpowiedniej pozycji naszemu dziecku – traktujemy temat po macoszemu. Nie wspominając, że równie ważna jest również nasza wygoda: czyli m.in szerokie szelki, mocny pas w talii.  Przykra ta ignorancja i niestety często spotykana. No ale na naszym przykładzie dobrze widać, że zmądrzeliśmy i teraz chcemy być wyedukowani nie tylko w temacie nosideł, ale w każdym innym dotyczącym nas i dziecka, zwłaszcza dziecka.

nosidło4

Widzisz różnicę?

nosidło7Julia widzi.

Exclusive - Orlando Bloom Totes Baby Flynn Around NYCOrlando też!

Dla wszystkich zainteresowanych tematem, kilka przydatnych stron:

Nicminiewisi – fanpage ogólnopolskiej akcji zdrowego noszenia.

SOSrodzice.pl – artykuł na temat nosideł.

Kangurkowo.pl – strona poświęcona chustom i nosidłom.

Mamazone.pl – artykuł na temat chust i nosideł.

(zdjęcia: soupontherocks.blogspot.com, www.examiner.com, community.babycenter.com, www.babyrazzi.com, whiskey40k.blogspot.com, athome.kimvallee.com)

Previous W pewien słoneczny sierpniowy dzień ... 11 lat temu.
Next Staycation - gdy wakacje nic nie kosztują a dają najwięcej.

Suggested Posts

Książki w salonie, sypialni czy w kuchni – jak pięknie je wyeksponować?

„Bliźniaki?! Nie ma szaaaans …” – Czy aby na pewno?

Cecha, której najbardziej zazdroszczę moim dzieciom.

Antkowe myśli zebrane. Część V.

O tym, dlaczego tak ciężko wytrwać w postanowieniach. I wyzwanie dla Ciebie!

DIY: Wielkanocne jajka ze sznurka.

27 komentarzy

  1. 15 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Doświadczyliśmy tego na własnej skórze. Miotałam się między chustą a nosidłem. Pani w sklepie zachwalała nam właśnie takie… Na całe szczęście skusiłam się na chustę 🙂

  2. 16 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    My od razu zdecydowaliśmy się na chustę. Nie mogliśmy zrobić lepiej. Mój synek uwielbiał ją, a i dla mnie była zbawieniem bo niestety był moment w jego życiu, że nie było mowy o spaniu gdziekolwiek oprócz maminych objęć. Artykułów i poradników na te temat jest ogrom, ale każde kolejne poruszenie tematu trafia do kolejnej grupy rodziców więc dla mnie temat warto tłuc aż do skutku. Świetnie, że się odezwałaś. Sama nie lubię się wtrącać bo zwykle człowiek zostanie potraktowany jak intruz. Jednak jeśli zasiałaś ziarno to już dużo. Reszta zależy od rodziców.

    Ściskam!
    Karolina

    • 16 sierpnia 2014
      Odpowiedz

      My od razu zdecydowaliśmy się na chustę. Nie mogliśmy zrobić lepiej. Mój synek uwielbiał ją, a i dla mnie była zbawieniem bo niestety był moment w jego życiu, że nie było mowy o spaniu gdziekolwiek oprócz maminych objęć. Artykułów i poradników na te temat jest ogrom, ale każde kolejne poruszenie tematu trafia do kolejnej grupy rodziców więc dla mnie temat warto tłuc aż do skutku. Świetnie, że się odezwałaś. Sama nie lubię się wtrącać bo zwykle człowiek zostanie potraktowany jak intruz. Jednak jeśli zasiałaś ziarno to już dużo. Reszta zależy od rodziców.

      PS. Pięknie u Ciebie. Zmiany udane choć wcześniej też niczego nie brakowało!

      Ściskam!
      Karolina

  3. 20 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Wiele razy zastanawiam się czy się odezwać, doradzić…czasem jak poczuję „miętę” to odzywam się, a czasem nie…jeśli chodzi o tzw wisiadła to przykro jest patrzeć na te dzieci, a najbardziej przykre jest to, że nawet jeśli doradzisz to i tak rodzic zdecyduje sam…Ja całe szczęście jako „żółtodziób” chciałam albo chustę albo nosidło ergonomiczne – mieliśmy ergonomiczne i byłam bardzo z niego zadowolona 🙂

  4. 26 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Od niedawna jestem ojcem i temat nosidełka mnie zaciekawił (poczytać teraz, aby potem wybrać dobrze). Dzięki za podkreślenie informacji złych nosidłach.

    Nie zgodzę się jednak z tym, że tamci rodzice zawiedli. Nie musimy być ekspertem od wszystkiego. Inaczej musielibyśmy się zagłębiać w KAŻDY, dosłownie każdy temat. Oni po to udali się do sklepu aby wybrać z produktów odpowiednio dopuszczonych do użytku (o co powinien zadbać sklem!) i wybór skonsultować z wykwalifikowanym sprzedawcą (o którego szkolenie powinien zadbać… sklep!). Dlatego rodzice byli typowymi konsumentami liczącymi na kompetencję sprzedawcy. Sklep zawiódł.

    Sam piszę o samochodach i motoryzacji. Gdybyśmy musieli sprawdzać za dealerów wszystko to ich istnienie byłoby niepotrzebna. A tak to oni mają nam doradzić w wyborze samochodu, wersji i wyposażenia. Przynajmniej do momentu aż nie zaczniemy o tym blogować:)

    • Em
      26 sierpnia 2014
      Odpowiedz

      Zgadzam się. A komentarz „każda z tych osób, podobnie jak para w sklepie, zawiedli jako rodzice/opiekunowie” jest nie na miejscu. Wierzę, że można pisać i rzeczowo i bez wpędzania rodziców w kompleksy.

      • 26 sierpnia 2014
        Odpowiedz

        Po części rozumiem oburzenie moimi słowami. Do wielu tylko takie docierają i bądźmy szczerzy – jeśli dziecko będzie karmione frytkami i odbije się to na jego zdrowiu, to kogo należy winić? McDonald’sa? A jeśli zakrztusi się cukierkiem a opiekun nie będzie w stanie udzielić mu pierwszej pomocy i skończy się to tragicznie, to będziemy winić dorosłego czy karetkę, która zbyt długo jechała? A on sam kogo będzie winił? Owszem, są dziedziny w których rodzic nie będzie ekspertem, dlatego z chorym jedziemy do lekarza a kupując auto udajemy się do dealera (który jest swoją drogą niezależnym ekspertem czy sprzedawcą? ;)). Niemniej, jest wiele dziedzin, w których rodzice muszą się wyedukować, ot choćby przyziemna, codzienna pielęgnacja, harmonogram szczepień czy ograniczenia wiekowe danej kreskówki albo gry.

        • dick
          26 sierpnia 2014
          Odpowiedz

          Hipokryzja na calego .. zawiodl sklep, sprzedawca, a zwlaszcza rodzice .. a 3 lata temu sama zrobilas ten sam blad .. gdzie tu sens i logika .. polak madry po szkodzie ..

          • 26 sierpnia 2014

            Sens taki, że 3 lata temu byliśmy bardzo niedoswiadczeni jako rodzice i kupując niesprawdzone nosidło, sami zawiedliśmy. Szkody na szczęście nie było żadnej. Dziś wiemy więcej ale niestety wielu rodziców powtarza ten błąd. Stąd właśnie ten wpis. Gdybyś poświecił tyle czasu na przeczytanie tekstu, ile mi zajęło odpisanie Tobie, nie napisałbyś komentarza o hipokryzji. Pozdrawiam.

        • 26 sierpnia 2014
          Odpowiedz

          Haters gonna hate (patrząc na inne komentarze) 🙂

          Oburzenie zdecydowanie nie. Raczej na codzień walczę o to aby ludzie robili swoją robotę na wysokim poziomie. Dlatego wierzę, że zwracanie komuś uwagi to nie problem, może taki sprzedawca bedzie kiedyś dzięki temu lepszy.

          PS. Prawdziwych dealerów (pasjonatów i profesjonalistów) miałem okazję poznać, są pośród setek zwykłych sprzedawców.

  5. tata
    26 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Z przykrościa stwierdzam że to panienka zawodzi już jako rodzic i zawiedzie na całej linii. Zamiast pomóc rodzicom, którzy byli, wg pani, w potrzebie, stała pani z boku i patrzyła, przygotowując wpisik na swojego bloga. Ciekawą naukę przekaże pani swoim dzieciom na przyszłość o empatii, pomaganiu innym. Ważniejsze żeby było o czym napisać i z wejść posypała się kasa. To dopiero hipokryzją. To jest właśnie zawodzenie na całej linii, nie nieświadomość tamtych, ale pani rodziców wobec pani, że tak panią nauczyli i pani męża, oraz smutno za pani dzieci, które są tego uczone na przyszłość. Abstrahując od technicznych aspektów tematu, ocena przez panią przedstawiona oraz zdjęcia celebrytów znajdujące się na końcu wpisów pokazują poziom świadczą tylko o niskich pobudkach prowadzącej owego bloga.

    • 26 sierpnia 2014
      Odpowiedz

      Pozostaje mi potraktować Pana komentarz w kategorii rozrywki. I nawet nie wiem, czy jest sens się do niego odnosić. Nie czytał Pan wpisu dokładnie i nie ma pojęcia o czym pisze. A zdjęcia celebrytów? Zostały dodane, bo to zwykle przyciąga uwagę (a o to chodzi w tym temacie). Czego jest Pan doskonałym przykładem.

  6. asiek
    26 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Temat ciekawy i co niektórzy rodzice powinni się z nim bardziej szczegółowo zapoznać. Dobór odpowiedniego nosidała… to tak jak dobór odpowiednich bucików dla małego dziecka – ponieważ kształtujemy postawę malucha. Niestety teraz dostępnych jest tyle 'ułatwiaczy’ codziennego funkcjonowania – tylko szkoda, że nie wszystkie wychodzą nam i naszym dzieciom na zdrowie.

    Dla osoby podpisanej 'tata’ – NAUCZ SIĘ CZŁOWIECZKU CZYTAĆ ZE ZROZUMIENIEM, bo aż się w człowieku krew gotuje jak się czyta wypowiedź (tak inteligentną) tylko szkoda, że nie w temacie.

    • 26 sierpnia 2014
      Odpowiedz

      To wlasnie istota całego wpisu. Pozdrawiam 🙂

  7. mama 5 latka
    27 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Temat ciekawy do dyskusji aczkolwiek ujmowanie go w taki sposób jak ty to zrobiłaś nie odpowiada mi. Moje dziecko od urodzenia cierpiało na refluks (który zdiagnozowano nam dopiero kiedy miał 1,5 roku) i przerobiliśmy wiele nosidełek i chust. Synek wychował się ze zwisającymi nóżkami (a dodam tylko iż w nosidełku spędzał dużo czasu) i nie ma żadnych problemów z bioderkami, nóżkami czy postawą. Skoro będąc tak uczulona na tym punkcie nie rozumiem dlaczego tak szybko zrezygnowałaś z ”douczenie” ów młodych rodziców w sklepie. Tym bardziej dziwi mnie jeszcze twoje negatywne podejście do spawy i naskakiwanie na niedoświadczonych rodziców usiłując im wmówić że zawiedli. Tłumaczenie się tym że przecież w internecie jest tak wiele artykułów na temat dobrych i złych nosidełek całkowicie niczego nie wnosi. Równie dobrze mogę cię zapytać czy szczepisz swoje dziecko? czy może podajesz mu owoce kupowane w sklepach sieciowych a nie z bio upraw czy też czy używałaś pieluszek jednorazowych czy tetrowych? Cokolwiek byś nie odpowiedziała na któreś z powyższych znajdzie się cała masa artykułów które staną w opozycji do twojej decyzji. Ale nie uważam że zawiodłaś jako rodzic. Internet daje teraz tak wielkie możliwości że ciężko jest znaleźć jednoznaczną opinię, już nie wspominając o tym że producenci płacą grube miliony ”naukowcom i badaczom” za popieranie od strony medycznej swojego produktu. W zależności od punktu widzenia na każdy temat znajdziesz tyle samo pozytywnych opini co negatywnych. Pewnie, uważam że każdy rodzic powinien rozeznać się w temacie przed zakupem czegoś dla swej pociechy ale osobiście mnie dotknęło to że uważasz że zawiodłam jako rodzic. Hipokryzją jest teraz wmawianie komuś ze zawiódł kiedy się zrobiło to samo wcześniej. Nowo upieczeni rodzice mają prawo do popełniania błędów i to ich prawo, każdy rodzic będzie wybierał dla swojego dziecka to co uważa za stosowne. I ty i ja na pewno popełniłyśmy kupę błędów jak i wielu innych rodziców ale to nie powód żeby mówić komuś że zawiódł i będzie zawodził. Ucząc się na swoich błędach powinnaś mieć więcej wyrozumiałości.

    Widzę też że słowa krytyki czy też opozycja na twoje zdanie jest dla ciebie dość bolesna. Nie uważam żeby komentarz ”taty” był ”rozrywką”. A ”asiek” na twój komentarz to nawet szkoda mi słów.

    Krytykować jest najłatwiej, spróbuj może podejść do tematu obiektywnie (tym bardziej że sama popełniłaś ten sam błąd).

    Celebryci dla przyciągnięcia uwagi? To że ktoś sławny nosi dziecko w taki a nie innym nosidełku całkowicie nic dla mnie nie znaczy. Bardziej wiarygodna była byś jeślibyś wrzuciła swoje zdjęcia bądź swoich znajomych.

    • 27 sierpnia 2014
      Odpowiedz

      Cieszę się, że Twoje dziecko nie ucierpiało wisząc w wisiadle. Inne mogą nie mieć tyle szczęścia. Szkoda, że nie mogło Ci powiedzieć, czy mu wygodnie. Wczytaj się w mój wpis a zauważysz, że odezwalam się do rodziców. Nie było moją intencją robienie im wykładu w sklepie a jedynie zwrócenie uwagi, że są złe i dobre nosidła. Nie mam negatywnego podejścia do rodziców i pozostaje mi ubolewać, że w ten sposób interpretuje się mój wpis. Krytykuję postawę rodziców (również naszą sprzed 3 lat), którzy sami nie chcą zgłębić tematu a zawierzają reklamom czy radom studentki, która dorabia w sklepie z artykułami dziecięcymi (tak to uogólnienie, bo wiele z nich ma wiedzę większa od debiutującej mamy). Owszem, można dyskutować nad każda decyzją, jaką podejmują rodzice. Ja wybrałam temat nosideł, chcąc wskazać, że są wsród nich wadliwe i jak ważna jest znajomość tematu przed zakupem. Ilośc komentarzy przyszłych rodziców, którzy dziękują mi za otwarcie im oczu, świadczy sama za siebie. Pozdrawiam i życzę wiecej optymizmu.

  8. 27 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Przykre jest to, ze nie mozemy liczyc na profesjonalna pomoc w sklepie, dlatego trzeba uswiadamiac, uswiadamiac i jeszcze raz uswiadamiac.
    My korzystamy z chusty a potem przesiadamy sie na ergo jak Mloda podrosnie 🙂

  9. 6 września 2014
    Odpowiedz

    Haters gonna hate, bloggers gonna blog 😉
    ja odwracam glowe jak widzę bobaska w wisiadle, po kilku próbach rozmowy i traktowaniu mnie jak intruza, odpuscilam. Trudno.. Ale jesli poświęcam trzy miesiące na wybor wlasciwego wózka, powinnam poswiecic przynajmniej trzy godziny na zaglebienie sie w temat noszenia dziecka. Tyle 🙂
    ps. Nie mam wózka, omg 😀

  10. Dawid Grabski
    10 września 2014
    Odpowiedz

    Od jakiegoś czasu widzę dużą poprawę w temacie. Coraz więcej rodziców zapisuje się na warsztaty wiązania chust i coraz mniej wisiadeł u nas widać.
    pozdr
    porozumienie bez przemocy

  11. 20 marca 2015
    Odpowiedz

    Kurde też miałam zamiar kupić baby bjorn zupełnie nie byłam świadoma ze jest takie złe. a co myślisz o nosidłach tula?

    • 20 marca 2015
      Odpowiedz

      Mamy i polecamy 🙂 Fakt, nie są tanie, ale można poszukać używanych. Są bardzo solidne i wystarczą na dłuższy okres. Póki co używamy z przodu i na tyle długo, na ile Nina chce być w takiej pozycji

      • 21 marca 2015
        Odpowiedz

        A czy miałaś z wkładką dla noworodka, czy ona jest dobra?

        • 21 marca 2015
          Odpowiedz

          Nie miałam i ciężko mi powiedzieć. My uznaliśmy, że poczekamy aż Nina będzie miała te 6 kg minimum i wtedy spróbujemy po trochu. Wcześniej w ogóle nie używaliśmy. Nie znam nikogo, kto by miał wkładkę, ale wiem, że rodzice na te pierwsze miesiące polecają chustę, np. też od Tula. Dużo też zależy od maluszka, bo jeśli potrzebuje noszenia i bliskości, to zastanowiłabym się nad chustą, która gwarantuje wygodę i bezpieczeństwo.

  12. 9 kwietnia 2015
    Odpowiedz

    mnie zastanawia to całe babybjorn, które niby nie jest marką no name, a produkuje wcale nietanie wisiadła, zwane na dodatek ergonomicznymi (sama dostałam jedno w spadku i eksplorowałam jego marketingowy opis).

  13. 100 Pociech
    13 lipca 2015
    Odpowiedz

    Mam Babybjorn. Ostatnio wręcz wstydziłam się z nim wychodzić, choć nie uważam, żebym krzywdziła dziecko. Ale już się nie wstydzę. Polecam mądry wpis Julii z Szafy Tosi https://www.szafatosi.pl/lubie-siebie-bardziej

    • 13 lipca 2015
      Odpowiedz

      Jeśli ktoś wybiera _świadomie_ BB, to znaczy że zaznajomił się z czymś więcej niż z wyglądem i własną wygodą, to nic więcej rzeczywiście nie da się zrobić. Takie jest jego prawo jako rodzica. Ja nie skaczę do gardła rodzicom, których spotykam z BB, choć podejrzewam, że wielu bym otworzyła oczy. Sama dokonałam tego wyboru kiedyś. Ale ono nie jest zwyczajnym wyborem jak kolor czy marka wózka. Dziecko przybiera w nim złą pozycję i większość lekarzy to potwierdzi. Kiedy z 6-tygodniową Niną byliśmy na pierwszym USG bioderek, lekarz zalecił częste układanie jej w pozycji żabki. W BB tego nie osiągniesz i tu nie ma z czym dyskutować. A co do wpisu Julii – mogłabym się podpisać pod jej słowami, zwłaszcza, że często matki skaczą sobie do oczu z powodu pierdoły. Ponieważ jednak w grę wchodzi niezdrowe wg. mnie nosidło i mamy do czynienia nie z osobą prywatną, ale publiczną, która wiele swoich wyborów prezentuje na blogu, to mnie to się nie do końca podoba. Ona pokaże jedną fotkę danego produktu, wiele jej czytelniczek kupi go bez cienia wątpliwości, bo jej ufają. A już totalnie słabe jest umieszczanie reklamy BB na blogu a później kasowanie notki.

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *