Jutro udajemy się całą rodzinką za zachodnią granicę, do babci. Podróż dla mnie wyjątkowa, bo nareszcie zabieram Antka do miejsca, które ja pierwszy raz odwiedziłam mając 2 latka i które jest częścią mnie. Nie wspominając o kolejnym spotkaniu synka z prababcią – takie okazje nie zdarzają się często. Ruszamy jutro z samego rana, a póki co spoglądam na bagaże i jestem przerażonaaaa …
Nie ma zapewne mamy, która nie umiałaby spakować swojej rodziny: zaplanować, przewidzieć i upchać. Zastanawiam się jednak, czy każda mama, podobnie jak ja, ma problem z właściwym oszacowaniem bagażu. Bo u mnie za każdym razem jest tak samo: niby wiem, że do dziczy nie jadę – można dokupić czy uprać. A jednak. Spokojniejsza jestem, gdy mam zapas ubrań, kosmetyków, zabawek i tzw. „spożywki”. Najlepiej jeszcze, jak w garderobie znajdzie się coś zarówno na wypadek chłodu, jak i upału. Z dzieckiem jest jeszcze obawa, że pobrudzi i będzie trzeba zmienić, czasami kilka razy w ciągu dnia. I nie będę ukrywać, że lubię mojego łobuza stroić. Tym sposobem w jego torbie znalazły się zestawy i 4 pary butów, a to dwa razy więcej niż w mojej 😉 Z mężem jest najprościej – ma być przede wszystkim wygodnie i praktycznie.
Wiadomo poza tym, że nie samymi ciuchami człowiek żyje. Telefony, ładowarki i inne GPS’y to jedno. Drugie to zabawki. Te ulubione obecnie absolutnie nie mogą zostać w domu! Zabieramy więc kredki, plastelinę, auta, zestaw policjanta i podróżnika. I książeczki, na dobranoc. I już teraz wiem, że drugie tyle będziemy wieźć do domu – Antek z prababcią już nad tym popracują ;)) Jedyny plus tego taki, że kosmetyczkę ograniczyłam maksymalnie.
Wspominałam już o wózku, łóżeczku turystycznym i nocniku? A o torbie z napojami, kanapkami, przekąskami i owocami? Dla nas z mężem wystarczyłaby woda i postój w jakimś smacznym miejscu. Dla dziecka jednak chce się zabrać wszystkiego po trochu, co będzie też bezpieczne i zdrowe. I tym sposobem doszły nam dwie torby.
Dziś jestem zmęczona. Z jednej strony tym bieganiem po pokojach, a z drugiej planowaniem i analizowaniem.Teraz muszę tylko pamiętać, aby wszystko zebrać w jedno miejsce. Żeby nie powtórzyła się historia sprzed roku, kiedy to wróciliśmy się do domu po poduszkę a w korytarzu zastaliśmy … torbę Antka 🙂
(zdjęcie: http://wildelori.blogspot.com)
No Comment