Skąd się wzięła piwnooka? Najprościej mówiąc – z miłości dwojga ludzi. Dokładnie w 1981 roku. A gdzie? Nigdy nie miałam śmiałości pytać 😉 Piwnooką była od samego początku, od 18. roku życia zostało to potwierdzone nawet oficjalnie, w dowodzie osobistym. Nigdy nie żałowała, że jej oczy nie są niebieskie, zielone czy szare. Choć za piwem nie przepada, a i kolor jej oczu tego trunku bardzo nie przypomina, bardzo lubi ten ciepły, zdecydowany brąz – od 18 lat za szkłami okularów.
Kiedy pewnego dnia odważyła się stworzyć i opublikować pierwsze osobiste teksty, zrobiła to zupełnie anonimowo, bez logo i bez nazwy w podpisie. A chwilę później, kiedy oswoiła się z myślą, że te dotąd bardzo prywatne słowa przeczytał i nawet polubił ktoś zupełnie obcy, bardzo zapragnęła się przedstawić. Wyciągnąć dłoń jak do powitania i … utknęła. Bo jaka niby nazwa miałaby wiernie oddawać różnorodne treści, których jest autorką? Skoro raz jest mamą, raz żoną, pedagogiem, szaloną zakupoholiczką, pedantką, a innym razem nieprzyzwoitym leniwcem, kobietą, która zdecydowanie za często przeklina i czasami woli zjeść na mieście, niż coś ugotować. Zawsze jednak kochająca, spełniona, szczęśliwa … i piwnooka. Właśnie ta jedna myśl zdecydowała o nazwie, która jest prosta, prawdziwa i znaczy dla mnie bardzo dużo.
Teraz już wiecie, skąd się wzięła piwnooka: a oznacza mnie i bloga – moje miejsce, do którego zaglądam najczęściej wieczorami, gdy w domu cichnie chichot i tupot małych stópek synka a mąż tuż obok mnie, w ciszy odpoczywa po pracowitym dniu. Miejsce, które mnie odpręża, wycisza, a często pobudza do wysiłku zgoła innego, niż te związane z codziennymi obowiązkami. Mam nadzieję, że to moje miejsce stanie się również Waszym i będziecie tu zaglądać równie chętnie i często, jak ja 🙂
Wpis powstał w ramach projektu autorstwa Urszuli Phelep, o którym więcej tutaj.
(zdjęcie: Pinterest. Prezentuje tekst utworu Vana Morrisona pt. „Brown eyed girl”)
Wpis powstał w ramach projektu autorstwa Urszuli Phelep, o którym więcej tutaj.
(zdjęcie: Pinterest. Prezentuje tekst utworu Vana Morrisona pt. „Brown eyed girl”)
A ja niebieskooka 😀
To niesamowite, jak różne rzeczy potrafią nas określać :).
Pięknie opisana historia :).
jej, jaki napawający ciepłem tekst. Prawdziwy, taki prawdziwie Twój. Zostaję i będę zaglądać. A o oczach piwnych zawsze dla siebie marzyłam i udało mi się marzenie spełnić – złapałam piwnookiego męża. Więc i córkę mam piwnooką. Chętnie popatrzę na świat Twoimi oczami. Super tu.
Dziękuję za Wasze komentarze! Dodają skrzydeł 🙂 Pozdrawiam.
bardzo fajny i lekki post. nazwa jest świetna, nie ogranicza Cię do jednej tematyki 🙂
fajnie u Ciebie, będę zaglądać 🙂
P.S. zielonooka Asica 😉
Cieszę się, że odkryłam ten blog dzięki wyzwaniu, w którym również biorę udział 😉 Pozdrawiam
https://czekoada.blogspot.com
Pedantka?..oo czegoś nowego się dowiaduje:) Najlepszy piwnooki blog 🙂
ja zaglądam i raczej zaglądać nie przestanę! Miłego dnia!
Bardzo ciepły post, sympatyczna nazwa i uniwersalna – pasuje do wszystkich tematów.
Ślicznie to opowiedziałaś Piwnooka 🙂
Super, że znalazłaś tą nazwę, bo drugiej takiej nie ma 🙂 Choć i ja piwnooka, ale mieszano (w zależności od nasłonecznienia). Super pomysł na opowieść o powstaniu z miłości 🙂
jak zawsze świetnie ujęłaś temat 🙂
Jeszcze raz dziękuję za tyle miłych komentarzy. Nie przywykłam do tego 🙂
Świetnie opisana ta historia 🙂
Pozdrawiam!