Biorę urlop. Od wszystkiego!


No dooobra, prawie od wszystkiego. Pakuję naszą familię w walizkę, torby, reklamówki. Pamiętam o przekąskach, napojach i atrakcjach na podróż. Biegam między pokojami, poprawiam co chwila okulary, które w czasie wysiłku złośliwie zsuwają się z nosa. Odhaczam kolejne punkty z listy: apteczka, ulubione kubki, kalosze, gry planszowe, piłka, dmuchane koło, Peppa, kocyki, Nukka … pierdyliard ładowarek, jakaś książka, zapas bajek … golarka, środek na komary … Aaaaa, ta lista nie ma końca! Na szczęście mam deadline i muszę nas spakować. Grunt do załadować samochód, upewnić się co do portfela i telefonu a potem to niech się dzieje, co chcę. Jedziemy!

Biorę urlop. Od czego się da. Od pieluch, codziennych dramatów, karmienia, ubierania, usypiania co prawda nie ucieknę. Zresztą, nawet nie chcę. Bez moich dzieci to już nie byłoby to samo. Ich frajda będzie moją frajdą. Ich zmęczenie, moim. Ale to nasz wspólny urlop i tak ma być 🙂

Natomiast ja mam na ten urlop ambitne plany. Chcę się odciąć od tego, co towarzyszy mi na co dzień. Od kuchni i wymyślania takich posiłków, żeby przypasować każdemu. Od zabawek i wszystkich tych dupereli, które codziennie wyciągamy, rozrzucamy, chowamy … i tak w kółko. Od trasy, którą regularnie pokonują załatwiając sprawy na mieście. Od sąsiadów (choć mili), od pani w Biedronce (choć przecież uprzejma), od tego całego codziennego schematu. Nawet od widoku za oknem z chęcią odpocznę.

A już najbardziej cieszę się na urlop od Internetu. Kilka dni bez Fejsbooka, który zawsze już na wejściu bombarduje mnie memami i linkami. Przez kilka dni nie chcę wiedzieć, czym jest rodzicielstwo, co stosować na kolki/bunty/niejadka, jak być szczęśliwą, zadbaną kobietą i dobrą mamą. Nie chcę polityki, tych wszystkich arcyśmiesznych memów i pięknych zdjęć z rodzinnych sesji. Chcę się wyłączyć i naprawdę dać odpocząć mojej głowie.

Chcę zwolnić i nacieszyć się towarzystwem. Chłonąć otoczenie i uczestniczyć we wszystkim na 100%. Nawet dam Wam odpocząć od siebie, bo tu na blogu przez cały tydzień będzie cisza, jak makiem zasiał. A jeśli chcecie czasem sprawdzić, jak idzie mi to wypoczywanie, to zapraszam na Snapchata: piwnooka.pl. Tam na pewno codziennie coś wrzucę, bo aż szal nie pokazać tej pięknej przyrody i mojego funkcjonowania w nietypowych warunkach 😉 Na Instagramie pewnie też się coś pojawi, więc bądźcie w pobliżu!

Gdy to czytacie, to pewnie jesteśmy jeszcze w trasie. Jeśli i Wy się właśnie urlopujecie albo macie w planach, to życzę Wam cudownych, niezapomnianych chwil odpoczynku od rzeczywistości. Korzystajcie! 🙂

Ps. O naszych tegorocznych planach wakacyjnych możecie poczytać TUTAJ.

Previous Dywan z juty w praktyce.
Next Rodzinne wakacje pod żaglami - pomysł dobry czy szalony?

Suggested Posts

HITY kwietnia.

Na śniadanie.

Witamy w naszej kuchni!

Gdy rodzice stają się dziećmi.

Jest co świętować! Efekty odchudzania po 6 miesiącach.

Kolejkowa rewolucja – wieści z frontu.

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *