Nie wiem, czy tak było zawsze, czy dopiero odkąd urodziłam i zostałam mamą, ale czuję tę fajną babską solidarność z mamami. Kiedy któraś mówi/pisze, że spodziewa się dziecka, ja sama czuję radość wielką i szczerą. Ostatnio wczoraj! 🙂 Nie inaczej oczywiście z narodzinami. Kiedy z kolei jakaś mama umiera ze strachu o swoje chore dziecko, przeżywam to mocno, bo potrafię wejść w jej skórę. I jestem pewna, że nie ja jedyna tak właśnie czuję. Empatia to fajne uczucie, nawet jeśli czasami nam ciąży i wymusza przepracowanie pewnych informacji.
Na wieść o wczorajszym porodzie księżnej Kate było dokładnie tak samo. Byłam autentycznie podekscytowana i poczułam się trochę jak kibic, który dopinguje i krzyczy: „Go! Go!”. Trzymałam kciuki za dziewczynę, bo wiedziałam, co przechodzi. Można mieć najlepszą opiekę świata, można być księżną, można rodzić naturalnie albo przez CC, może to trwać 48 godzin albo 4 – nieważne! Pod tym względem nasze ciała i psychiki bardzo się nie różnią. Jest ból, jest mniejszy lub większy strach, jest determinacja. Kiedy niedługo później dotarła informacja o narodzinach księżniczki – wzruszyłam się. Po prostu. Bo takie wiadomości są tak pozytywne, tak krzepiące i nawet nie wiem, dlaczego mnie tak cieszą. Przecież to nie moje dziecko! A jednak 😀
Nie ominął mnie moment wyjścia rodziców i krótkiej prezentacji córeczki. Jedna chwila i już widziałam te komentarze: że mała za lekko ubrana, że dlaczego w ogóle na dworze tak wcześnie?! Że jak ona wyglądała, ledwo po porodzie a już fryz i pełen makijaż?! I już do domu???? Tak nie wygląda NORMALNA kobieta po porodzie! I wiecie co? Pomimo, że nie szwendam się po przypadkowych miejscach w Internecie i unikam krytykanctwa, w kilka godzin później natrafiłam na podobne opinie! Na przykład, że za długo stali z dzieckiem na wietrze … że mama już z figurą modelki. No litości …
A ja zazdroszczę Kate. Figury to po pierwsze. I właśnie tej całej obstawy, tej fryzjerki, makijażu. Nie mam wątpliwości, że była zmęczona, obolała, krwawiła, ale musiała – jak mawiają – spiąć pośladki i wyjść do ludzi. I właśnie może ten makijaż, ta urocza sukienka były „lekiem” na ten cały okropny połóg? Takim psychicznym kopniakiem i powrotem do normalności. Myślicie, że stawiali ją na nogi na siłę? Fakt, nie każda dałaby radę. I nie wyszłaby. Ja z trudem, ale bym dała. Perspektywa powrotu do domu, róż na policzkach i ciuch inny niż piżama (ba! możliwość założenia bielizny!) psychicznie wiele by mi pomogły. W normalnych warunkach nie ma potrzeby (a bardziej możliwości), żeby świeżo upieczona mama widziała kogokolwiek. W Polsce nikt jej nawet tak wcześnie do domu nie wypuści … A komentarze personelu o ewentualnym makijażu i włosach spod lokówki to ja mogę sobie wyobrazić 😉
No więc Kate, dobrze żeś w Polsce nie rodziła. Na blogach by pisano, że wyglądałaś, jakbyś wróciła ze SPA a nie z porodówki. Lukier i kłamstwo, zupełnie nie na polską rzeczywistość. Że prezentujesz zakłamany obraz kobiety, że zawyżasz standardy a wszystkie inne mamy krzywdzisz i wpędzasz w kompleksy! A tak masz święty spokój. Zawsze będziesz z innej bajki, którą ja na przykład kupuję i chętnie oglądam. Zresztą, teraz już jesteś w domu, pewnie siedzisz w dresie i smarujesz obolałe sutki (Jeśli karmisz piersią. Karmisz?!).
Oprócz tych skrajnych, były też świetne komentarze, pełne wspomnianej solidarności – gratulacje, słowa uznania dla mamy … Bo przecież w tym całym Internecie, to aż tak źle nie jest 😉
***
Widzieliście młodych rodziców z małą? Zwróciliście uwagę na jej śliczną czapeczkę? O podobnych pisała ostatnio Agnieszka z wronek.pl. Cuda 🙂
(zdjęcie: usmagazine.com)
Fajnie byłoby tak wyglądać zaraz po porodzie, gratulacje dla księżnej 😀
Ba jasne, że bym tak chciała. Ja 9h po porodzie wyłam do księżyca po vacuum i wisiało mi co mam na sobie i jak wyglądam, byleby tylko ból minął 😉 takiej Kate nie chciałabym na poporodowym spotkać
O to też racja. Ja leżałam na sali z dziewczyną, która naprawdę pięknie wyglądała – bez makijażu, z fajną figurą … Naturalna, żadna gwiazda. Co zrobić, czasami człowiek ma pod górkę :))
Oj, masz absolutną rację! 🙂 A ja będę nieskromna i powiem, że sama jakoś specjalnie źle p porodzie nie wyglądałam. A czy to jakiś obowiązek :D?
A to super :)) Niektórzy strasznie lubią uogólniać – poród, połóg, macierzyństwo to nie zawsze masakra. Jedni mają lepiej, inni wręcz tragicznie. Jak to w życiu 🙂 Jestem ciekawa, czy rzeczywiście Kate dostała coś, co ją ekspresowo postawiło na nogi. W komentarzach na fb pisano, że podają coś takiego kobietom w UK.
Na pewno wyżywienie miała świetne przy swoim dietetyku 😉 Sztab ludzi, który nad nią pracuje i daje solidnego „kopa w tyłek”. To chyba to „coś”. Ja myślę, że na pewno musiała być nastawiona na to psychicznie. Ja po drugiej cesarce też psychicznie i fizycznie szybciej się pozbierałam. Wiedziała, co ją czeka. Wiedziała, jak to będzie i wiedziała, że musi dać radę. Dzielna Kate 🙂
Hm, być może to prawda, ale niekoniecznie. Wiele jest kobiet, które szybko dochodzą do siebie, tylko nie są znane tak jak Kate, więc im się „nie obrywa” ;).
Osoby krytykujące, przykro mi to mówić, ale nie mają pojęcia o porodach. Nie mają pojęcia ile ją musiało kosztować kilka godzin po porodzie stać tak i się tak pięknie uśmiechać – wyglądając jak ze SPA. To jej „praca”, ciężka. Bycie członkiem takiej rodziny zobowiązuje. Tego jej współczuję.Bo pewnie marzyła by usiąść w tych dresach, albo zdrzemnąć się i powiedzieć: „Dajcie mi spokój, potrzebuję odetchnąć, bo właśnie zostałam mamą, i najcięższe dopiero przede mną”. Też jej gratuluję, i życzę spokojnego macierzyństwa 🙂
Podpisuję się pod tym w 100%. To wyjście po porodzie jest tylko jednym z wielu przykładów na to, jak wygląda życie członka rodziny królewskiej – obowiązki, protokół … Osoby popularne mogą skorzystać z prawa do prywatności, a oni są zobowiązani do takich gestów. I pewnie wielu innych.
jak znów będę rodzić, też się odpicuję 😉
Ja za drugim razem się poprawiłam a do domu wracałam w makijażu. Tylko ta figura jeszcze 😀
Na czapeczkę małej uwagi nie zwróciłam ale mówiłam do męża: „Patrz jaką ona ma cudną sukienkę, też bym się chciała w bić w taką zaraz po porodzie” 🙂 I choć kibicuję jej mocno, to tych szpilek na wyjściu ze szpitala jej współczuję 🙂
Te szpilki to chyba taki ostateczny znak, że w tej kwestii nie ma kompromisów. No przecież mogła założyć balerinki, na moje oko fajnie by pasowały. Może nawet nie miała siły/czasu, żeby się zastanawiać. Wskoczyła w to, co jej przygotowano i tyle :))
True!
A ja mimo wszystko zastanawiam się na ile Kate chciała pokazać się światu tuż po porodzie, a na ile było to jej obowiązkiem 😉
P.S. Ja sama po porodzie siłami natury nie byłam w stanie wstać z łóżka wcześniej niż po trzech dniach, a koleżanka z sali (po CC) śmigała po całym szpitalu i przyszpitalnym parku już kilka godziny po 🙂
Mi się wydaje, że to właśnie obowiązek i chyba z Dianą i Karolem było podobnie. U nas nie do pomyślenia 🙂
Po pierwszym porodzie też bez problemu mogłabym wyjśc do ludzi juz rano …córe urodzilam o 19;15 ,poszłam na poporodowa sama ,niosac moje tobołki….wziełam prysznic, pogadalam z dziewczynami na sali(myslały ,ze ja jeszcze nie rodziłam)…jakiez było ich zdziwienie ,gdy powiedziałam ,ze ja juz po 🙂 .Córke przyniesli mi dopiero rano,wiec sie wyspałam…od razu chwyciła piers …no bajka. I w sumie to juz właśnie rano mogłam spokojnie wyjść do domu…niestety 2 doby to obowiązek więc jakos się przemęczyłam :)….Z synkiem juz tak fajnie nie było….poród ciężki ,ja wykończona,synus wjechał od razu na sale ze mna wiec nie było czasu na sen i odpoczynek…trzeba byl osawić czoło obowiazkom.Te dwa dni pozwoliły mi choć troche ochłonąc i przygotować na spotkanie synka ze starsza siostra 🙂 Skoro Kate czuła sie tak jak ja po pierwszym porodzie to wcale sie nie dziwie ,ze wolała być w domu….ale szpilek to jej chyba nie wybaczę 😀
No więc ja sobie pomyślałam, że jakby wyszła w balerinkach albo w wygodnym dresiku, też by zrobiła podobne wrażenie. Ale to już kwestia doboru kreacji a jak tak sobie przeglądam jej zdjęcia, to widzę, że obowiązuje ją dziwna moda, taka właśnie bardzo klasyczna.
Jak by koło mnie biegał cały sztab ludzi od wizerunku to też ze szpitala wychodziła bym taka odpicowana 🙂 Ale najważniejsze że szczęśliwi .
Widziałam, kibicowalam 🙂
Jakby wyszła w dresie, włosach wczorajszych to sypalyby się komentarze typu: nie stać jej na fryzjera, mogła się lepiej ubrać..
O dokładnie, myślę że w UK to byłoby bardzo prawdopodobne, ze strony mediów chociażby. Może się mylę, ale mam wrażenie, że tam są dość wysokie wymagania względem monarchii. Zwłaszcza, że obecnie nie cieszy się ona jakimś wielkim poparciem.
Masz rację, gdyby mnie tak ktoś odpicował tuż po porodzie – w dniu wyjścia do domu: całowałabym po rękach 🙂
Ano właśnie, kluczowa tu chyba jest ta obstawa 🙂
Fajny artykuł 🙂 Z jednej strony ja po drugim porodzie po tych dwóch godzinach leżenia plackiem chciałam iść się wykąpać, ale położne wyperswadowały mi ten pomysł. Po 6 godzinach od porodu już byłam wykąpana, lekko umalowana i maszerowałam przez cały oddział położniczy w ładnym dresie zobaczyć Małą w inkubatorze(córka urodziła się w 36tc). Czułam się praktycznie od razu dobrze, prócz wrażenia skopanej miednicy podczas siadania 😉
Dzięki :)) Dobrze czytać, że tak szybki powrót do całkiem niezłej formy jest możliwy. Podziwiam, właśnie za ten makijaż 😉 Na pewno często zdarza się fatalne samopoczucie, kiedy kobieta na ma siły głowy podnieść a musi dziecko przewinąć, nakarmić, ale przecież nie chodzi o to, żeby uogólniać i demonizować.
No więc właśnie, to trochę jednak jest inny świat, dla nas Polaków zupełnie nieznany. Nie mamy się do czego odnieść a jedyne co się nasuwa, to Kate i William jako brytyjscy celebryci. A tu trzeba pamiętać, że ona dla własnej przyjemności nie wyszła do ludzi. Może w myślach przeklinała ten moment i odliczała czas, aż będzie mogła zniknąć za drzwiami? Pisałam też o tej solidarności, bo nadal kobiety znajdują powody, żeby jedna drugiej coś wytknąć, obrazić wybory i poglądy. Jak z tym wywiadem Hafii.
Ja jej jednak nie zazdroszcze. Po porodzie potrzebowałam snu i odpoczynku i nawet na sms nie mialam siły odpisywać. Ostatnie czego bym potrzebowała to goście na sali, a wyjście przed publike?? never. Ale nie widzę tez sensu w hejtowaniu tej sytuacji i krytykowaniu jej wyglądu, wyjścia do fotoreporterów i przewietrzenia dziecka.. Bo przecież ona jest księżną, ma inne życie, inne obowiązki i nic nam do tego. Kate tego chciała, miała świadomość że nie będzie zwykłą Kowalską, pewne rzeczy w jej zyciu zawsze beda inne niz u zwyklej kobiety i jak ktos tego nie rozumie to mi go szkoda. Mam nadzieję, że Kate jest tak szczęśliwa jak piękna. A córeczki oczywiscie gratuluję 🙂
Na jej miejscu też bym tak zrobiła. Zamiast uciekać przed dziennikarzami, lepiej dać się im sfotografować i mieć trochę spokoju. Trochę, bo jestem pewna, że spora część koczującego towarzystwa poszła pod jej dom w którym zapewne ma tak samo dobrą opiekę jak w szpitalu (prywatny lekarz, położna…).
Że odpicowana… A jak miała wyjść? Przecież wiadomo było, że te zdjęcia obiegną cały świat i będą wracały przy każdej możliwej okazji. To, że nie przytyła 30 kilogramów to nic, wprawne oko matki i tak zauważy, że pod sukienką maskującą brzuszek i tak go widać. Widać, że chwieje się na nogach, że mąż ją asekuruje. Kto nie widzi niech obejrzy filmik na którym pokazują dziecko.
Szybko urodziła, nie męczyła się długo, to i wyglądała pięknie na twarzy. Nic w tym dziwnego. Ja miałam tak samo po urodzeniu drugiego dziecka, które urodziło się tak szybko, że nie zdążyłam nawet przeć.
Ja to jej w sumie współczuję, wszędzie media prasa zdjęcia. Nie ma prywatności kobieta.
Wystarczy przykład Diany, która borykała się z anoreksją, jeśli dobrze pamiętam. Nie specjalnie była też akceptowana przez Królową. Pod tym względem Kate ma może i łatwiej, ale życie na świeczniku ma swoją cenę.
Niestety 🙁 Ja bym psychicznie nie wytrzymała, więc zawsze podziwiam takie osoby, zwłaszcza że Kate „weszła” do tego życia, nie urodziła się księżną 😉
Marta, w 100% się z Tobą zgadzam. Jak czytam komentarze na polskich forach i blogach, wyrażające współczucie (bo biedna po 10 godzinach musiała wyjść do ludzi i że w ogóle to takie kompletnie wbrew kobiecości było), nagnę (bo wiatr wiał, a ona już z noworodkiem na zewnątrz, ło matko święta) i hejt (bo wszystko to na pokaz i dla lansu, a ona i tak dzieciakami się nie zajmuje) i wiele innych, to aż mnie trzęsie. Ze śmiechu głównie. 😉 Ludzie, why so serious?
Tia 😀 Z jednej strony wciąż funkcjonuje u nas stereotyp matki Polki zapuszczonej, z drugiej krytykowana jest postawa, kiedy kobieta nałoży makijaż i założy sukienkę – bo to zakłamany obraz położnicy. Czasami się w tym gubię 😉
Też nie rozumiem tego całego oburzenia, niedowierzania i podejrzeń, że wcale w ciąży nie była itd. Ja po drugim porodzie czułam się świetnie. Nie wiem, czy równie świetnie wyglądam, bo nie miałam lusterka ;o) Ale jakby nade mną trochę popracowali to też bym dała radę wyjść do publiczności.
A tego szybkiego opuszczenia szpitala to zazdroszczę. Ja niestety w obu przypadkach musiałam posiedzieć nieco dłużej niż 2 doby i był to dla mnie koszmar.
Jestem dokładnie tego samego zdania – wszystkim dobrze mówić (a już zwłaszcza nam – Polakom), zamiast choć fikcyjnie spróbować postawić się na jej miejscu. Jak to śpiewali Depeche: „try to walk in my shoes”
Uważam, że wyglądała wspaniale (bo też musiała) i cieszyłam się jej szczęściem razem z nią 🙂
Oglądał i kibicowała, fajną rodzinkę tworzą. Najważniejsze, aby dziecko i mama czuli się dobrze i byli zdrowi, a czy wyszła po kilku godzinach czy dniach dla mnie nie robi różnicy. Przecież w „domu” też ma na pewno bardzo dobrą opiekę, a jak by się coś działo z nią lub dzieckiem to reakcja byłaby natychmiastowa. Osobiście nie mam pojęcia jak to jest po porodzie naturalnym bo miałam cc. Wstałam na drugi dzień, w szpitalu spędziliśmy tydzień ze względu na synka.
Popieram na całej linii! Ani trochę nie zazdroszczę Kate – tego wiecznego bycia na świeczniku, ogromnej odpowiedzialności, presji i świadomości podlegania ocenie (i krytyce!) płynącej z całego świata. Braku intymności w tych szczególnych chwilach i tego, w jakim tempie „postawili ją na nogi”. To nic przyjemnego! Ale doprowadzenie się do porządku – już tak. To pomoże każdej umęczonej kobiecie.
Dla mnie niesamowitą ulgą po porodzie był zwykły prysznic. Miałam też koszule i biustonosze do karmienia dobrane pod kolor, kilka kompletów – bardzo się przydały się podczas tygodniowego pobytu w szpitalu 🙂
Inny przykład: mam zdolną znajomą, która aby celebrować moment narodzin, sama uszyła sobie prześliczną, a zarazem wygodną „sukienkę porodową” – istne cudeńko!