Uświadom sobie tę jedną rzecz i żyj szczęśliwiej.


Jeśli docierają do Ciebie informacje ze świata, choćby te o aktualnych, dramatycznych wydarzeniach w Aleppo i jeśli próbowałaś sobie wyobrazić, jak żyje człowiek pozbawiony wszelkiej nadziei, który już nawet nie potrafi cieszyć się z kolejnego przeżytego dnia, to z pewnością dociera do Ciebie, jak niesamowitą jesteś szczęściarą. Bo i rzeczywiście, dach nad głową, zdrowa rodzina i pieniądze na koncie to jest wielkie szczęście. Tak samo, jak spokojny sen, miłość do drugiego człowieka, świadomość bycia kochanym i poczucie bezpieczeństwa. To są przecież wielkie rzeczy, które jednak powszednieją w natłoku tych małych, codziennych. I często jest tak, że mając wszystko, wcale nie czujesz się szczęśliwa. Zastanawiałaś się kiedykolwiek, dlaczego tak jest? I czy możesz to zmienić?

Nie znam człowieka, którego życie byłoby pozbawione trosk, obaw, stresu i frustracji. Jeśli takiego znasz, to najpewniej opierasz swoją ocenę na strzępkach informacji i własnych wnioskach. Może góra nie u wszystkich jest tak samo stroma i może nie każdy tyle samo razy upada i musi zaczynać swoją wspinaczkę od nowa, ale i Tobie i mi i wszystkim dookoła życie zsyła problemy i niepowodzenia.  W czasach afirmacji sukcesu i pozytywnego myślenia, przyznanie tego jest co najmniej niepopularne. Terminy i wyniki w pracy, relacje rodzinne i z przyjaciółmi, marzenia i ambicje – źródeł frustracji jest sporo, niezależnie od doświadczenia, wieku i zamożności. Kluczowe jest to, jak każdy z nas radzi sobie z przeciwnościami, czy Ty to potrafisz. I czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak niewiele w życiu musisz?

Nie będę Ci pisać, że nie musisz tkwić w pracy, której szczerze nie cierpisz. Albo, że możesz się spakować w jedną torbę i odejść od człowieka, który Cie nie szanuje i od dawna wątpisz w jego miłość. To wszystko jest oczywiście możliwe, ale z pewnością nie tak proste, jak proste było dla mnie wystukanie tego na klawiaturze. Dodatkowo, jest to zależne w dużej części od Twojej determinacji i woli walki o coś lepszego. Dlatego w wielu przypadkach trzeba po prostu zacząć od początku…

Często frustracja i poczucie, że coś musimy (bo wypada, bo tak trzeba, bo tego oczekują inni) tkwi właśnie w Tobie i sprawach, postawach, które sama sobie narzuciłaś. Podtrzymywanie nieszczerych, szkodzących relacji – z koleżanką, sąsiadką, ciocią z Kołobrzegu – w imię zasad, starych czasów albo lepszej przyszłości. Robienie wielu rzeczy wbrew sobie, bo tak trzeba i wypada.

Brudne okna na Święta? Gotowy obiad z dowozem? Spodnie z zagniotami? – to tylko przykłady rzeczy, do których nigdy nie dopuścisz. A jeśli już będziesz musiała, będą się za Tobą snuły wyrzuty sumienia i poczucie winy. Jeśli w Twoim otoczeniu rodzina i znajomi trąbią o sukcesach i wielkich czynach, Ty czujesz pod skórą, że powinnaś tak samo. Dążyć do wielkich celów i stawiać sobie coraz wyżej poprzeczkę.

Pomyśl przez moment, jak niewiele z tych rzeczy naprawdę musisz robić. Nie musisz starać się zadowalać rodziny za wszelką cenę. Nie musisz lubić każdego na swojej drodze i nie potrzebujesz, aby każdy lubił Ciebie. Nie musisz przejmować się opinią sąsiadów, że trzeci miesiąc z rzędu jeździsz brudnym autem albo nadal nie zgrabiłaś liści z trawnika. Ich opinia, nawet ta najbardziej pozytywna, nie jest Tobie i tak do niczego potrzebna. Prawda?

Jeśli już pucujesz dzień w dzień swoje gniazdko, to rób to dla siebie i ludzi naprawdę Tobie bliskich. Nie trać energii na osoby, którym w ogóle nie zależy ani na Twojej serdeczności ani dobrych zamiarach. Nie zmuszaj się do rzeczy, które ktoś kiedyś wpoił Ci za dzieciaka i robisz je z musu, dla świętego spokoju. Nie tłumacz się przed innymi i przed samą sobą ze swoich wyborów.

Siądź i zrób rachunek sumienia, wykreśl nieistotne sprawy z Twojego życia. Jestem pewna, że poczujesz ogromną ulgę. Zobaczysz, jak wiele nieistotnych rzeczy od dawna Ci ciążyło, poganiało i sprawiało, że dążyłaś do zadowolenia wszystkich naokoło, tylko nie siebie i najbliższych. W końcu dom – Twoja ostoja ma cieszyć a nie wykańczać, spotkanie towarzyskie ma odprężać i bawić a nie dołować a Twoi „najwierniejsi” obserwatorzy? Zacznij żyć po swojemu i raz na zawsze pokaż im symboliczny środkowy palec.

(zdjęcie: flickr.com; autor: i.fernando)

Previous Odliczam dni do końca ...
Next Po co jedno, jak można mieć dwa? Nowy pokój Niny!

Suggested Posts

Kilka kroków do stylu skandynawskiego w Twoim domu.

Matka karmiąca się odchudza. Część pierwsza.

A jednak trzecie!

Buszująca w Pepco!

10 genialnych gadżetów na wakacyjne podróże z dziećmi.

Uratujmy ten dzień!

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *