Podziwiam Cię!


Zdecydowanie za rzadko mówimy sobie rzeczy miłe. Serduszek, dzióbków wszędzie pełno, ale niewiele jest prawdziwych komplementów, szczerych i od serca. Od kobiety dla kobiety. Jeśli podziwiamy, to najczęściej skrycie. Już łatwiej przejdzie nam przez usta (tudzież przez palce) hejt niż komplement. To smutne. Dlatego dzisiaj napiszę tekst, który chodzi mi po głowie już jakiś czas i powinien pojawić się tutaj dawno temu. Chcę, żebyś wiedziała, że ja bardzo, ale to bardzo … Cię podziwiam.

Dla Ciebie to pewnie nic takiego, ot życiowe wyzwania, którym trzeba stawić czoła z zaciśniętymi zębami. Może się nawet obruszysz, bo przecież robisz tylko to, co do Ciebie należy. I wcale nie potrzebujesz za to laurki. A ja widzę te wszystkie małe sukcesy, świadczące o Twojej sile, determinacji i posiadaniu wielu wartościowych cech. Za to co robisz i co zostawiłaś już za sobą, powinnaś być z siebie dumna. Powinnaś stawać codziennie przed lustrem i mówić do siebie „Well done!” z pewnością w głosie i podziwem w oczach. Nie wierzysz? Twoich dokonań jest cała masa!

Podziwiam Cię za to, jak każdego dnia żonglujesz obowiązkami. Wiem, że obkupione jest to wielkim wysiłkiem i spięciem czterech liter, ale z boku tak to właśnie wygląda. Poranna gonitwa, kilkugodzinne szaleństwo w pracy, potem szybki, wspólny obiad i mała rundka po mieście: zakupy, taniec córki albo angielski syna. Wieczorny rytuał, tulenie do snu i randka z żelazkiem, przy dobrym filmie, czasami winie. Codziennie wprowadzasz tę wielką machinę w ruch, codziennie ostatnia gasisz światło.

Podziwiam Cię za to, jak łączysz pracę z życiem rodzinnym. Mieszkasz daleko od najbliższej rodziny i nie wiesz, co to obecność Dziadków za zakrętem. Ilość samotnych chwil z partnerem możesz policzyć na palcach jednej ręki. Nie wiesz, co to komfort zakupów bez dzieci. Wiesz, że jesteś zdana głównie na siebie.

Podziwiam Cię za to, że gdy macierzyństwo spadło na Ciebie nieoczekiwanie, zupełnie nie w porę, to przekułaś to w coś absolutnie fantastycznego. Nie wiesz, co to szalone studenckie życie, ale wiesz, że nadal jesteś tą samą dziewczyną i może ciut wolniej, ale krok po kroku realizujesz swoje cele. Do egzaminów zakuwałaś po nocach, między karmieniem a przewijaniem.

Podziwiam Cię za Twoje szalone decyzje, których ja bym nigdy nie podjęła. Podróż do Tajlandii z miesięcznym dzieckiem, poród domowy albo wypad za Ocean, poprzedzony wielogodzinnym odciąganiem mleka dla malucha, który został z tatą. Imponuje mi Twoja odwaga, bo moja przegrałaby pewnie z obawami i wyrzutami sumienia.

Podziwiam Cię za to, że powiedziałaś „DOŚĆ!” i odeszłaś, gdy nie widziałaś już innego wyjścia. Wybrałaś samotne macierzyństwo, które przecież przytłacza fizycznie i emocjonalnie. Jest wyzwaniem na każdej możliwej płaszczyźnie a Ty nigdy się nie poddałaś.

Podziwiam Cię za to, że tak bardzo dajesz radę, gdy praca rozdziela Ciebie i partnera na długie tygodnie. Tęsknisz, wyczekujesz jego przyjazdu, często płaczesz w poduszkę za rodzinnymi chwilami, których jest tak niewiele. Tylko Ty wiesz, ile Cię to kosztuje.

Podziwiam Cię za to, że masz jeszcze siłę na uśmiech, gdy drugim domem Twojej rodziny jest szpital. W środku krzyczysz z żalu i rozpaczy, drżysz o zdrowie dziecka a jednak przy nim trzymasz się w kupie. Tworzysz mu namiastkę domu w znienawidzonej, obskurnej sali, rozweselasz i dodajesz otuchy. A potem jeszcze, psychicznie wyczerpana biegniesz do drugiego malucha, wypatrującego Ciebie w oknie. Odganiasz czarne myśli i wchodzisz do zupełnie innego świata.

Podziwiam Cię za to, że pełna wiary próbujesz dalej. Strata maleństwa, które strzegłaś z całych sił pod sercem, wcale nie zgasiła a jeszcze bardziej rozpaliła nadzieję na macierzyństwo. Chylę czoło przed Twoim uporem i odwagą.

Podziwiam Cię za to, że jesteś piękną i zadbaną kobietą. Masz setki wymówek, aby nie ćwiczyć, nie malować paznokci, nie nakładać makijażu z rana a jednak to robisz. Jesteś dla siebie tak samo ważna, jak wszystko inne w Twoim życiu. Wiem dobrze, że Twój płaski brzuch to nie geny, ale litry wylanego potu.

Podziwiam Cię za Twoją wiedzę i pasję. Nie musisz nikogo przekonywać, że kochasz swoją rodzinę nad życie. Dodatkowo chcesz się jednak rozwijać i spełniać. Doskonale wiem, że praca w domu z dzieckiem to nie jest sielanka pt: „Ty stukasz w klawiaturę a ono bawi się klockami u Twoich stóp”. Wtedy etat na drugim końcu miasta wydaje się być łatwizną! I pomimo oczywistych minusów, trochę nią jednak jest. Biję Ci brawo i trzymam kciuki.

I mogłabym tak jeszcze długo wymieniać. Codziennie napotykam dziewczyny, które pewnie same nie wiedzą, że dokonują wielkich rzeczy. Nie przyszłoby im do głowy, aby zawieszać sobie za to medale a tym bardziej czuć dumę. Tymczasem powinny wiedzieć, że są super babkami i mamami a wiele oczywistości wcale nie jest tak oczywistych. Tylko, że najczęściej jest tak, że aby w końcu uwierzyły, muszą to usłyszeć od kogoś.

(zdjęcie: flickr.com; autor: Peter)

Previous Neutralny pokój dziecka - kolory, meble i dodatki.
Next Jest jeszcze coś, co powinnaś robić regularnie.

Suggested Posts

Przygotowujemy Antka na pojawienie się rodzeństwa.

Na śniadanie.

Twoje typowe teksty, które doprowadzają faceta do szału.

HITY stycznia.

Hello Monday!

Nasz wieczorny rytuał z MomMe … i niespodzianka dla Was!

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *