Trzeci miesiąc Niny.


Trochę było w tym miesiącu trójek. Wprowadziły go pieluchy, bo niemal zaraz po dodaniu podsumowania drugiego miesiąca, przeskoczyliśmy z pieluchami na trójki. Wagowo mieścimy się nadal w przedziale dwójek (trójek zresztą też), ale ja lubię pieluchy trochę większe, niż takie „na styk”. Trzeci miesiąc pożegnaliśmy z kolei trzecim katarem w życiu Niny. W porównaniu z Antkiem w jej wieku, to sporo. No ale zdaje się, że przy niekończących się choróbskach w przedszkolu i zresztą wszędzie dookoła, nie mamy na to żadnego wpływu. Choć może prawie żadnego. Studzimy zapędy Antka, który by tylko całował i przytulał siostrę. A przede wszystkim nadal karmię piersią i pocieszam się, że bez tego mogłoby być dużo gorzej. Na szczęście tym razem na katarze się skończyło …

Noce

Niezmiennie spokojne i długie. Zwykle mamy jedno karmienie między 43:00 a 5:00, następne około 7:00 a wtedy Nina wybudza się, bo i w domu robi się większy szum. Antek szykuje się do przedszkola, mąż do pracy. O dziwo po nakarmieniu i pogaduchach znów zasypia. A ja zazwyczaj razem z nią 😉 Z ulgą pożegnałam okres przewijania nocnego. Jeszcze niedawno co prawda zmieniałam pieluchę trochę z przyzwyczajenia, ale później zauważyłam, że zupełnie nie jest to konieczne. Zwłaszcza, że wtedy zawsze wybudzała się Nina i ja też przy okazji.

W dzień drzemki bardzo różne. Na świeżym powietrzu zazwyczaj dłuższe, ale nie ma reguły. W domu potrafi ją po 15 minutach wybudzić kichnięcie i już po spaniu. Coraz częściej usypiam ją również w dzień w sypialni, z dala od dźwięków toczącego się życia.

Jedzenie

Karmienie idzie dobrze a apetyt bez zmian 🙂 Żadnych śladów alergii, kolek czy zaparć. W dzień Nina je mniej więcej co 2 lub 3 godziny, najczęściej o stałych porach. Przy piersi również bardzo szybko się wycisza – czasami zasypia, ale potrafi też spokojnie poleżeć i zasnąć. Wtedy zwykle ze smoczkiem, choć szybko go wypluwa i na szczęście w nocy nadal nie jest potrzebny. Widzę, jak przybiera na wadze i wyrasta w kolejnych ciuszków i bardzo się cieszę, że nie powtórzyła się nerwówka, jak z Antkiem, kiedy to zapisywałam każdą stronę kalendarza. Dziś nawet nie wiem, dlaczego robiłam to tak skrupulatnie. Może na wypadek, gdyby mnie ktoś zapytał o ilość zmienianych pieluch w ostatnich sześciu miesiącach? 😉 Nakręcałam samą siebie, to pewne.

Usposobienie

Już któryś raz powtarzamy z mężem, że trafiło nam się dziecko wyjątkowo pogodne i spokojne. I nawet nie próbuje porównywać jej z Antkiem, bo dzisiaj już sama nie wiem, czy to on więcej marudził, czy my byliśmy bardziej zestresowani i wszystko wyolbrzymialiśmy. Ze snu Nina wybudza się spokojnie i zaczyna sobie gugać. Podobnie z drzemek, choć tu zdarzy jej się zaprotestować, gdy nikt odpowiednio szybko do niej nie podejdzie. Zobaczy jednak znajomą twarzy i od razu ma banana na twarzy. Nie lubi być odkładana – na koc czy bujak, zagadana od razu jednak odpowiada i zapomina, że przed chwilą chciała zrobić aferę.

Bardzo lubi obserwować wygłupy Antka, z zaciekawieniem słucha piosenek a najbardziej rozmowna jest przed kąpielą. Nadal nie ma problemów z wyciszaniem się przed drzemkami, choć parę razy zrobiła niezły koncert i już myślałam, że wdała się w brata. Na szczęście to były wybitnie złe dni albo mokra pielucha, na co jakimś cudem nie wpadliśmy od razu. Coraz częściej skupia wzrok na wybranej rzeczy i długo jej się przygląda: książeczki, maskotki albo pokazywane przez Antka ludziki LEGO. Kiedy przez przypadek złapie smoczek i wywija nim sobie przed oczami, jest nawet poirytowana, jakby to on złośliwie nie chciał się odczepić :))

Zdrowie

Wspomniana infekcja przebiega łagodnie i nawet w nocy nie mamy problemu z zatkanym nosem. A jego czyszczenie i zakraplanie jest przez Ninę znienawidzone. To jedyne momenty, kiedy drze się jak opętana a ja rzucam wszystko i już w biegu szykuję pierś 😀 Obecne od urodzenia plamki na twarzy (znane jako „uszczypnięcia bociana” albo „całusy anioła”) zaczynają blednąć, o wiele szybciej niż z Antkiem pozbyliśmy się też zatkanego kanalika łzowego. Po ostatnim pieluszkowym odparzeniu nie ma śladów ani nawrotów, ale cały czas codziennie dajemy skórze choć chwilę oddychać. Kolejne szczepienie tuż przed Świętami i wtedy też zbierzemy kolejną porcję informacji, chociażby odnośnie wagi i wzrostu a co za tym idzie – aktualnych centyli Niny.

A tymczasem cieszymy się spokojną codziennością i już nie możemy doczekać się pierwszych Świąt we czwórkę. A wiadomo, najlepsze jest właśnie to oczekiwanie – gorączkowe kompletowanie prezentów, planowanie zakupów, dań i przedświątecznych porządków. Póki co wszystko u nas idzie zgodnie z planem.

Jeśli macie ochotę, podzielcie się, jak u Was. I niech moc pandy będzie z Wami! 😉

 IMG_5289

Previous Na śniadanie.
Next Na śniadanie.

Suggested Posts

Pomysł na obiad: Makaron na trzy sposoby bez gotowania!

Szkoła Rodzenia?

Fachowcy!

Jak zachęcić dziecko do zmiany pozycji z pośladkowej na główkową? Oto kilka sposobów.

Trudna sztuka wrzucania na luz.

Na śniadanie.

4 komentarze

  1. 9 grudnia 2014
    Odpowiedz

    Jaka kochana! I jaką czuprynę ma! Ja się cieszę każdym włoskiem mojego łysolka 😀 i rzeczywiście rośnie w oczach 🙂 niech infekcja szybko odejdzie w niepamięć, a Nina dalej tak pięknie rośnie 🙂

  2. justyna
    14 grudnia 2014
    Odpowiedz

    Prosze jaka duza dziewczyna!:) piekna jest.
    Jam u Was z lapaniem zabawek? Bo moj maluch tylko w jedna reke, kompletnie zapomnial ze druga tez istnieje.. zaczynam sie martwic.

    • 14 grudnia 2014
      Odpowiedz

      Dzięki! U nas łapanie zabawek jeszcze bardzo przypadkowe. Czasami kocyk przyciągany jest do buźki. I też jedną rączką. Nie martwię się tym zupełnie i nawet do podręcznika z opisem miesięcznych postępów nie zaglądam. Czekam i spokojnie obserwuję :)) Pozdrawiam!

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *