Czekałam na nie jakieś 3 lata! Poprzednie biurko musiałam zlikwidować, aby urządzić pokój dla Niny. Tym razem nadal jest to bardziej kącik niż biuro z prawdziwego zdarzenia, ale mi w zupełności wystarczy. Biurko i krzesło idealnie wpasowały się w miejsce, wcześniej zajmowane przez szafkę. Jest blisko do kuchni, niewiele dalej do kanapy 🙂 A przede wszystkim jest wygodnie!
Nie jest to wersja końcowa, bo marzy mi się jeszcze biała półka na ścianie (zamiast czarnych metalowych skrzynek), krzesło bez podłokietników, które wsunie się pod biurko i oczywiście lampka. Jednak już teraz jestem zadowolona z efektu, bo całość nie jest ciężka i nie czuję zagracenia salonu. Kolorystycznie wszystko idealnie wpasowało się we wnętrze a mała szuflada i półka to przynajmniej minimum miejsca na moje papiery.
Biurko nie jest duże, blat ma wymiary 100 cm x 50 cm. Powierzchnia jest wystarczająca a jeszcze udało mi się przemycić kilka dodatków – szkolne świadectwo mojego dziadka z 1952 roku, biały koszyk na kalendarze, notesy i czasopisma oraz drewnianą podkładkę na długopisy, kupioną lata temu przy okazji jakiegoś festiwalu rękodzieła.
Pod zdjęciami dodałam namiary na większość przedmiotów a jeśli coś jeszcze Was ciekawi, pytajcie w komentarzu – na pewno dam znać 🙂
Biurko – Jysk (warto polować, bo często jest na nie 20% rabatu)
Krzesło – upolowane w Praktiker
Czarne skrzynki-półki – Tiger (zakupione jeszcze w zeszłym roku)
Lampki – Jysk
Wazon – Pepco
Biały koszyk – Home & You
Szklana ramka – Jysk (dostępna też w kolorze złotym)
***
Ciekawi mojej kuchni? To zapraszam tutaj ?
Wyszlo idealnie. Nie zmienilabym nic. Czulabym sie u Ciebie jak w domu :*
Dzięki Aguś! ?