Każdy z nas ma wiele życzeń i marzeń, z pewnością mógłby wymienić conajmniej kilka na poczekaniu. Ja też. Pomimo, że lubię swoje życie i wszystko, co najważniejsze już mam – kochającą się rodzinę, ciepły dom i zdrowie. Marzenia jednak po coś są i lubię, gdy spełniają się te małe, dające choćby krókie, ulotne szczęście. Dziś właśnie o takim jednym i rozterkach, które ze sobą niesie.
Teraz, na trzy miesiące przed pojawieniem się Niny, najbardziej bym chciała wysłać synka do dziadków i spędzić z mężem wieczór, noc i poranek tylko we dwoje. Po raz pierwszy od 3 lat. Wyjść na beztroską randkę, samolubnie w nocy wrócić do domu a następnego dnia, o nieprzyzwoitej porze leniwie przeciągać się w pieleszach. Wiem, że to dla nas „ostatni dzwonek” na krótkie złapanie oddechu.
Rozumiem doskonale te rozterki i kibicuje, aby chociaż jeden weekend przed narodzenie Ninki spędziła Pani ze swoim mężem tylko.
Julka zostawania z babcią, dziadkiem czy ciociami była nauczona od małego, gdyż mi w weekendy jeździmy na studia. Ale niedawno miała ma kryzys jeśli nas nie ma na noc. Cały dzień jest dobrze o rodzicach nie wspomina, przychodzi pora snu i płacz.. Ale nie zawsze. I nie wiem z czym to jest związane do końca. Zauważyłam, że jeśli w tygodniu poprzedzającym nockę u babci spędzamy z nią bardzo dużo czasu nawet robiąc jej jeden dzień wolny w przedszkolu lepiej znosi rozłąkę na weekend. Może Antek się też przekona, jeśli trochę popłacze nic mu się nie stanie byleby dziadkowie nie byli ulegli i usnął u nich:)
Powodzenia:)
Chyba masz rację, chyba trzeba zacisnąć zęby i też odpowiednio nastawić dziadków. Bo oni słysząc płacz miękną najszybciej 😉 Ja z kolei muszę wyłączyć myślenie. A przy okazji, Ty jako bardziej doświadczona mama, która – co tu dużo mówić – też już ma swoje lata ;), chyba możesz mi już „mówić” po imieniu? Będzie mi miło 😉
Będzie mi trudno się przestawić, ale spróbuję 🙂 I jest mi też bardzo miło:) Doświadczona ale tylko o 4 miesiące więcej 🙂