Kryzys.


W końcu dopadł i mnie. Nie w jakimś znaczącym momencie życia – przed urodzinami albo tuż po, w toku jakichś mniej lub bardziej dramatycznych wydarzeń. To stało się ot tak, w biegu. Na zmarszczkach się nie skupiam, siwych włosów się pozbywam. Zresztą nie mam ich znowu aż tak wiele. I do niedawna czułam się wspaniale, byłam dumna z własnego wieku a upływowi czasu śmiałam się w twarz. Aż złapałam to cholerstwo, jak grypę albo inne paskudztwo.

Mogę powiedzieć, że idealnie wpasowałam się w artykuł o kobietach w liczbach. Skończę niebawem 34 lata i jestem naprawdę zadowoloną osobą. W wielu aspektach czuje się spełniona, przy całym moim wielkim apetycie na więcej i lepiej, cieszę się dniem dzisiejszym. Chciałabym częściej wyjeżdżać, odwiedzać odległe miejsca, ale cieszę się, że mogę to robić przynajmniej raz w roku. Doceniam wszystko, bo wiem, że wielu osobom żyje się gorzej. Nie zazdroszczę tym, którzy wydają się żyć jeszcze pełniej. Wielu z nich mnie po prostu motywuje. Staram się działać, realizować plany i marzenia. Akceptuje pewne swoje niedoskonałości. Część zmieniam dla siebie, z częścią jestem pogodzona.

Cieszę się miejscem, w którym jestem obecnie. Nie na studiach, nie zaraz po. Choć to były fajne czasy, nie chciałabym do nich wrócić, chyba że mogłabym do nich zabrać obecne doświadczenie i niezależność. Nigdy dotąd nie poświęcałam choćby minuty na myślenie o moim wieku. Nawet wtedy, gdy rówieśnicy przeżywali kolejne urodziny a ja zaczęłam wybierać kremy z półki „30+”. I nagle, zupełnie nieoczekiwanie coś otworzyło mi oczy.

Pewnego dnia włączyłam kanał informacyjny a dziennikarka mówiła właśnie o wynikach sondażu wyborczego, przeprowadzonego wśród młodych ludzi w wieku od 18 do 35 lat. What?! Przez moment (może przez szok) źle oceniłam swój wiek i poczułam się wypchnięta do następnej grupy wiekowej. Odetchnęłam z ulgą, kiedy odkryłam swoją pomyłkę, ale jakaś smutna myśl pozostała. W niedługim czasie od tego zdarzenia, zaglądając w statystyki bloga odkryłam, że najliczniejsza grupa czytelników to reprezentanci przedziału wiekowego 25-35 lat. A to znaczy, że jeszcze chwila i sama wypadnę z mojej grupy docelowej! Oczywiście wiem, że to tylko liczby, że wiek określa się w głowie a nie w metryczce, ale jednak …

Dla osoby, która do tej pory nie zastanawiała się nad swoim wiekiem, a wizja wieku dojrzałego i starości była zbyt odległa, żeby o niej rozmyślać, uświadomienie sobie upływu czasu to dość dziwne, smutne doświadczenie. Nagle dopadły mnie myśli, że w zasadzie połowę życia mam już za sobą. Że z dużym szczęściem mam szansę na kolejne tyle. TYLKO tyle. Pomimo, że 30 lat to szmat czasu, gdzieś tam zaświtał mi koniec. Patrzę na dzieci i widzę, jak szybko dorastają. Nie sądzę, abym jeszcze kiedykolwiek była w ciąży, abym jeszcze kiedyś szykowała wyprawkę dla noworodka i czekała na poród. Póki ma się jedno dziecko a kolejne gdzieś tam w planach, swoje życie postrzega się zupełnie innymi kategoriami. Bo wtedy nic nie jest ostatnie …

Oswojenie się z podobnymi myślami zajęło mi kilka dni. I jest lepiej. Zrozumiałam, że rozmyślanie można zwyczajnie przedawkować a wtedy zamiast konstruktywnych wniosków, mamy melancholię i smutek. Przy okazji przypomniałam sobie, jak ważne jest wyciskanie szans z każdego dnia  i nie odkładanie planów na później. W tym duchu zaczynam działać a Wy dowiecie się więcej niebawem 😉

 (zdjęcie: flickr.com)

Previous DIY: Wielkanocne jajka ze sznurka.
Next Wielkanoc.

Suggested Posts

Zabawa w pytania …

Zakupy dla Niny – odsłona pierwsza.

Koktajlowa rozpusta!

Tydzień Bliskości w Lesznie!

Naleśniki – hit tegorocznych wakacji.

A może tak handmade?

9 komentarzy

  1. 3 kwietnia 2015
    Odpowiedz

    Ohhh, jak pięknie to ujęłaś „rozmyślanie można zwyczajnie przedawkować”. Jakie to mądre i proste zarazem. I prawdziwe. Pozdrawiam, Agata.

  2. 3 kwietnia 2015
    Odpowiedz

    Tak sobie mów, że ostatnie dziecko masz za sobą. Moja teściowa też tak mówiła, a po tym ostatnim ma jeszcze jedno 🙂

    • 3 kwietnia 2015
      Odpowiedz

      Hehe, no właśnie powiem Ci, że myśl o ludziach, którzy po tej „strasznej” 40tce jeszcze mają dzieci, poprawiła mi humor 🙂

  3. 5 kwietnia 2015
    Odpowiedz

    Co do rozmyślań to by nie błądzić w ich mroku warto czasem potrafić je wyłączyć bo tak jak piszesz, można wpaść w pewien niebezpieczny wir myśli…
    Pocieszyłaś mnie liczbami: z badań wynika, że największe szczęście osiągnę w przyszłym roku 🙂 Dotąd sądziłam, że „wiek Chrystusowy” to czas na najważniejsze rozliczenia… 😉

  4. Aga z www.makeonewish.pl
    5 kwietnia 2015
    Odpowiedz

    choć jestem od Ciebie troszkę młodsza, czasami myślę podobnie. w sumie od kiedy jest Maja uświadomiłam sobie jak szybko płynie czas i mija życie. to trudne momenty gdy zdaję sobie sprawe ze może i ja juz nigdy nie bede w ciazy, nie przezyje porodu i nie przystawie do piersi noworodka. ale doceniam ze mam Majusię, bo wiem ze dla wielu par, posiadanie choć 1 dzieciatka to wciaz marzenie nieosiagalne.

    paradoksalnie majac 28 lat zdaje sobie sprawe ze mam juz swoje miejsce na ziemi, swoja rodzine i ukochany dom. jednak zawodowo bede musiala zaczynac od poczatku.. ah takie życie

    • 5 kwietnia 2015
      Odpowiedz

      Popatrz z tej strony: jak dobrze, że to tylko praca 😉 Trzymam kciuki, żebyś szybko znalazła nowe zajęcie. Jakby nie patrzeć, nowy ciekawy etap przed Tobą.

  5. 5 kwietnia 2015
    Odpowiedz

    Mówisz chyba o kryzysie wyczekiwania, wszak życie zaczyna się dopiero po czterdziestce. Nie bądź niecierpliwa 🙂

    • 5 kwietnia 2015
      Odpowiedz

      Znaczy się, w pewnym wieku we wszystkim najlepiej widzieć plusy :)) Zmieniłam trochę myślenie, gdy przypomniałam sobie moją babcię, Ona ma teraz 82 lata (zdrowie nie to co kiedyś, ale jakoś idzie) i jeśli miałabym dożyć jej wieku, to mam przed sobą 48 lat życia. Całkiem sporo!

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *