Wydaje się, że po pierwszym dziecku wiemy już wszystko. Mamy za sobą huragany w nocy i emocjonalne burze w dzień. Jednym spojrzeniem diagnozujemy wysypki, płacz i generalnie własne dziecko znamy na wylot. Karmienie, dopasowanie ubrań do pogody, metody wychowacze – żadna babcia czy ciotka nam nie podskoczy. Wydaje się, że z drugim to już będzie pikuś, bo przecież obsługa młodszego to jak jazda na rowerze. A tak naprawdę pewne jest tylko to, że nic nie jest pewne. Widzę i doświadczam to właśnie na sobie i powiem Wam tylko jedno: BUTELKA.
Antek, choć karmiony piersią, pił również z butelki. Zależało mi na tym, abym nie była jedynym źródłem pokarmu. Tak w razie czego, żeby nie martwić się, gdybym nie mogła przy nim być przez długie godziny. Kiedy miał 7 miesięcy, kategorycznie ją odrzucił. Bez znaczenia był kształt smoczka czy rodzaj napoju. Martwiło mnie, że po zakończeniu karmienia piersią w 13 mż, nie chce pić mleka nawet z kubeczka, ale lekarz nas uspokoił i poradził podawać nabiał w każdej innej, akceptowanej formie. I tak też było, choć przyznam szczerze, że dziwnie się czułam obserwując inne dzieci czy rozmawiając z mamami. Bo moje nie dostawało butli z mlekiem na noc ani rano, przed śniadaniem.
Z Niną kompletnie nie myślałam o butelce. Piła wyłącznie z piersi, tak długo jak Antek. Odstawiła się sama, jak on. Mieliśmy jedną butelkę i przydała się jeszcze podczas kp, kiedy na infekcję trzeba było podawać syropy i herbatki ziołowe. O dziwo chętnie wszystko wypijała. Ponieważ przed snem zawsze wyciszała się przy piersi, zastąpiłam ją po zakończeniu kp właśnie butelką, wypełnioną wodą z odrobiną soku do smaku. Ona miała łagodne przejście po odstawieniu a i mnie takie rozwiązanie pomagało zaakceptować zakończenie karmienia. Wypijała troszkę, po czym odstawiałam butlę i patrzyłam, jak zasypia. W nocy budziła się raz, tak jak wcześniej na mleko, wypijała odrobinę i zasypiała ze smoczkiem.
W pewnym momencie wymknęło się to spod kontroli. Sama nie wiem kiedy, być może między jednym z drugim wychodzącym zębem, skokiem rozwojowym, nowym etapem w życiu. Nina zaczęła pić więcej rano, ale to noce stały się naprawdę trudne. Zaczęła wybudzać się częściej i potrzebowała więcej napoju, żeby się wyciszyć i ponownie zasnąć. W nocy zaczęliśmy uzupełniać butelkę a pielucha po śnie była wypełniona do granic albo nawet przeciekała. W porównaniu do Antka, który zawsze pił niewiele, Nina była na drugim biegunie i zaczęło nas to niepokoić. Byliśmy już bliscy skontrolowania poziomu cukru we krwi, ale wizyta u lekarza trochę nas uspokoiła. Póki Nina nie traci na wadze a jej zachowanie w ciągu dnia nie zmienia się diametralnie – nie jest apatyczna i senna, wzmożone pragnienie jest raczej jedynie fazą, którą należy obserwować. Do tego może je potęgować pora roku, suche powietrze.
Ostatnio przeanalizowałam cały rytm dnia oraz wybudzanie w ciągu nocy i podejrzewam a nawet jestem pewna, że mamy do czynienia z piciem nawykowym. Polega ono na tym, że dziecko sięga po butelkę nie w celu zaspokojenia pragnienia a po to, aby się uspokoić i wyciszyć. Nina jest tego klasycznym przykładem. W dzień może pić przez słomkę, z „dorosłego” kubka (nie sięga po picie nawet tak często) ale wieczorem i w nocy musi być butelka. Kiedy zabieramy ją za wcześnie albo proponujemy smoczek w zamian, jest złość. Płacz, rzucanie smoczka, ciąganie za włosy. Najgorsze jest oczywiście to, że sami przyczynliśmy się do powstania i utrwalenia tego nawyku. Jak nie troska o to, żeby piła dostateczną ilość płynów, to chęc uspokojenia jej podczas losowych sytuacji w ciągu dnia. Butla w samochodzie, butla do żłobka (bo trudny czas akceptacji), butla na dobranoc.
Skoro wiemy już, co jest grane, czas na działanie. Zwłaszcza, że planujemy urządzić dla niej pokój i tam też ma zacząć spać. Póki nie odzwyczaimy jej od butelki, o przeprowadzce nie może być mowy. Oto, co zamierzamy zrobić:
1. Zupelne odstawienie butelki w dzień. Żadnym kubków „niekapków”, tylko zwykłe i ewentualnie ze słomką.
2. Etap przejściowy, czyli czasowe podawanie w nocy w butelce samej wody, bez dodatków. Może to ją zniechęci do pobudek. W żłobku również butelka tylko przed drzemką.
3. Stanowcza odmowa podawania butelki w ciągu nocy. Oferowanie wody w kubku. To samo w żłobku.
Wiem, że czekają nas ciężkie noce, z płaczem i złością. Będzie hałas i zdecydowanie mniej snu, ale musimy przerwać to błędne koło. Gdyby Nina była trochę starsza, zrobilibyśmy wielkie „halo”, z rozmową, przygotowaniem, nowym kubkiem. Wątpię jednak, żeby u niej się to sprawdziło (zwłaszcza, że w dzień problemu w zasadzie nie ma). Teraz Nina zasypia przy łagodnej melodii, ale być może już czas na książeczkę przed snem. A jeśli to póki co się nie sprawdzi, będziemy śpiewać, masować i uspokajać. Trzymajcie kciuki!
Jeśli macie doświadczenie z piciem nawykowym, przeszliście okres odstawiania – dajcie znać. Każda rada się przyda 🙂
Ps. Przeczytajcie koniecznie WPIS o tym, jak udało nam się w końcu uporać z nocnymi pobudkami na picie 🙂
(zdjęcie: flickr.com; autor: Sander van der Wel)
Ehhh u nas za 2 tygodnie Roczek i za nic w świecie nie mogę namówić Misi na butle z mlekiem przed snem i w nocy! Z piersi nie chce zrezygnować sama…może jeszcze za wcześnie?! Więc u nas przeprawa jak zachęcić do butelki a zapomnieć o cysiu 🙂 Powodzenia i Uściski
Tak się właśnie zastanawiałam, jakbym reagowała, gdyby zamiast butelki, domagała się piersi właśnie do wyciszenia. Pewnie uznałabym, że tego potrzebuje i starała się to wytrzymać. Pocieszałabym się, że to w końcu bardzo wartościowe mleko. Z drugiej strony, ciężko wytrzymać te częste pobudki, zwłaszcza że jest się jedynym sposobem na zaśnięcie. Trzymam kciuki za Was! :*
Mam bardzo podobną sytuację u siebie w domu…Antek niecałe 2 lata, budzi się w nocy 2-3 razy na mleko z butelki :/ nie ważne ile dostanie – każda ilość go zaspokaja. Chyba w tym wieku nie potrzebuje jedzenia po nocy?
Agnieszka też napisała powyżej, że ma podobne doświadczenia z 2-latką. Ja boję się wyrokować, że dziecko w danym wieku nie powinno/nie musi/niepotrzebuje, bo w końcu dzieci są różne. Spróbowałabym podawać Antkowi wodę i porównać, jak reaguje.
Maja ma skonczone 2 lata i nadal budzi sie na mleko w nocy. Do tej pory jej dawalismy i wypijała 260 ml. Nie mialabym nic przeciw i pewnie dalej byśmy jej to mleko w nocy robili. Ale pojawiła się Ania. A noworodek w domu (który budzi sie co 1,5 godz) w polaczeniu z pobudkami 2 letniej Mai na mleko mnie wykanczały. Postanowilismy wiec zastapic Mai w nocy mleko woda. Tak jest od tygodnia. Na razie nie zmieniło sie nic. czekam na efekty
Czyli Maja budzi się na wodę i wypija całość? U nas od kilku dni woda w nocy i po łyku Nina rezygnuje z picia. Powierci się i śpi dalej 🙂
U nas Hania, która ma teraz 14 miesięcy, nie pije nic w nocy.Do roku piła z piersi, również w nocy. Jak miała skończone rok, ja miałam poważną infekcję i mąż z nią spał w pokoju a ja w innym, bo strasznie kaszlałam. Miałam przychodzić na karmienie.Trwało to tydzień i okazywało się, że czas pomiędzy pobudkami wydłużał się, bo jak się Hania przebudziła to mąż ją uspokajał i spała dalej. Po tygodniu nie dostawała piersi w nocy w ogóle. Po tygodniu nocy bez mojego mleka, podczas których budziła się dalej ale dała się uspokoić i usnąć, te noce pogorszyły się i Hania domagała się stanowczo mleka, więc dostała z butli. Tak dostawała jakieś 2-3 tygodnie, po czym zauważyłam,że zaczęła trochę wypijać i dalej nie zasypiała a potrzebowała trochę czasu, by ponownie usnąć i robiła to bez butelki. Następnej nocy nie dostała butelki, ale po prostu ją usypiałam, uspokajałam.
Hania budzi się w nocy, śpi z nami w pokoju, łożeczko ma przy naszym, ale normalnie ma szczebelki, gdy się budzi podajemy jej rękę, mówimy by spała i zazwyczaj to starczy. Czasem się bardziej rozbudzi, czasem to trwa pół godziny, ale zasypia. A budzi się raz, dwa razy w nocy.
Trzeba wierzyć w dzieciaki, że dadzą radę 🙂 Fajnie, że macie swój system i działa.
Uff… my jesteśmy tuż po rewolucji. U nas córeczka (teraz 11 miesięcy) zasypiała tylko przy piersi i potrafiła się wybudzać kilkanaście razy w ciągu nocy – nic nie działało. Teraz po miesiącu pracy nad planem dnia i rezygnacji z karmień nocnych jest spokój i mała wycisza się sama. Ale musieliśmy poprosić o pomoc konsultantkę snu, bo sami byśmy nie wykombinowali jak to zrobić.
W życiu nie słyszałam o konsultantce snu, ciekawy temat 🙂 I rozumiem, że chwalisz sobie jej rady? A sukcesu gratuluje, wszyscy wysypiacie się porządnie 🙂
My o konsultacjach dowiedzieliśmy się od znajomych, których dziecko prawie wcale nie spało, popracowali z konsultantką (Najbardziej znaną w tej kategorii p. Agnieszką Piotrowską „Dobranocka”). My trenowaliśmy z inną osobą, dopiero szkolącą się, ale to jest w zasadzie jedna szkoła.Na początku byłam trochę nieprzekonana, bo przecież jestem rodzicem i powinnam wiedzieć czy karmić i kiedy karmić, jak usypiać i jeszcze przecież karmienie na żądanie jest takie potrzebne, ale to przybrało naprawdę formę błędnego koła i było coraz gorzej, a z otoczenia płynęły tylko porady w stylu: to normalne do 1/2/3/ r. ż.
Zadziałał jednak rodzicielski instynkt i uznałam, że moje dziecko potrzebuje prawdziwego snu, w regularnych porach do prawidłowego rozwoju, a nie następujących po sobie poszatkowanych nocy.
Wprowadzenie takich zaleceń jest szalenie frustrujące i męczące, tym gorzej im bardziej utrwalone są nawyki dziecka. Trzeba mieć solidną motywację i wsparcie w partnerze, żeby nie zwariować. Polecam zatem dla tych, którzy widzą, że ich dziecko ma niedobory snu w dłuższej perspektywie, bo może to wpływać po prostu na zdrowie dziecka.
A konsultacje odbywają się najczęściej telefonicznie, przez skype’a – my korzystaliśmy w kontakcie też z arkuszy google.
Przepraszam, że się trochę rozpisałam, ale kto wie, może ta informacja trafi do kogoś potrzebującego wsparcia…
Moje dziecko zasypiało przy piersi bardzo długo, co z jednej strony było bardzo wygodne, ale z drugiej bałam się, że nie będę w stanie w końcu jej odstawić. Zaczęłam dużo czytać na temat tego, jak w końcu nauczyć małą zasypiania bez piersi i sporo cennych informacji udało mi się znaleźć na https://brzuszek.net/ i na szczęście, dzięki znalezionym tam poradom, w końcu mi się udało, ale nie było łatwo.