Subiektywny poradnik karmienia piersią.


Minęły dwa lata, odkąd ostatni raz karmiłam synka. W trakcie 13 miesięcy naszej wspólnej przygody popełniłam kilka błędów i napotkałam na trudności, które mogły z łatwością zadecydować o rezygnacji z karmienia piersią. Przede wszystkim jednak wiele się nauczyłam i cieszę się bardzo, że będę mogła drugi raz przystąpić do karmienia z własnym doświadczeniem i wiedzą. A ponieważ dwa lata to sporo czasu i  pamięć ludzka bywa zawodna, przygotowałam nie tylko dla Was, ale również dla siebie ten oto poradnik – praktyczny i konkretny.

Każda przyszła mama chłonie wszelkie informacje o ciąży, bo i faktycznie rosnący brzuch a w nim rozwijające się, zupełnie nowe życie, to jedna z najbardziej fascynujących rzeczy na świecie. I każda przyszła mama zaczyna w pewnym momencie myśleć o karmieniu swojego dziecka. Czasami jej wybór jest błyskawiczny i oczywisty, czasami dokonany pod wpływem wielu czynników a czasami narzucony przez splot wydarzeń i aktualnych warunków. Jeśli zdecyduje się na karmienie piersią – do czego zawsze będę gorąco namawiać – prędzej czy później, jeszcze przed rozpoczęciem karmienia a nawet później już jako mama karmiąca, zacznie zadawać pytania. Zacznie napotykać na wątpliwości, dylematy i rozterki. I właśnie na tych częstych znakach zapytania chciałabym się skupić, doradzić, wyjaśnić, wskazać choćby kierunek działania, a sobie wiele z istotnych rzeczy przypomnieć. 

Nie spodziewajcie się odpowiedzi na każde pytanie. Piszę o tym, co znam. Podaję odpowiedzi, których kiedyś sama szukałam. Nie jestem jednak każdą z Was z osobna i jeśli nie trafię w cel Waszych poszukiwań, to przynajmniej postaram się odesłać Was do źródeł bardziej obszernych i kompetentnych. Obiecałam, że będzie konkretnie, więc zaczynamy 🙂

1. Skąd mam się nauczyć karmić piersią?
Nauczyć się karmić piersią można tylko poprzez karmienie piersią. Praktyka i nasze starania to najlepsza rzecz. Żaden podręcznik tego nie zastąpi. Z drugiej strony nie zdziałamy wiele, nie zagłębiając się w teorię. Od podręcznika zatem nie uciekniemy, nawet jeśli ktoś usilnie nam powtarza, że kobiety karmią od lat i to ich druga natura (jak rodzenie w polu). Gorąco polecam zaopatrzyć się w dobry, obszerny (w poruszane tematy) poradnik. Ja w pierwszej ciąży kupiłam niepozorną książeczkę – poradnik Magdaleny Nehring-Gugulskiej „Warto karmić piersią”. Wtedy bardzo mi pomógł, dzisiaj znów zaglądam.


Jeśli jeszcze nie znacie, to polecam Wam blog Hafiji – mamy karmiącej piersią i specjalistki w tej dziedzinie. Na wiele spraw otworzyła mi oczy i odkąd znalazłam jej blog, czytam regularnie. Równie gorąco zachęcam do odwiedzenia blogów: KoralowaMama oraz Mataja – przyjazne miejsca i mądre porady.

2. Czy muszę przygotować się do karmienia piersią?

Koniecznie. Wiedza teoretyczna to również świadomość problemów, które mogą się pojawić: od trudności z przystawianiem malucha, przez słabą laktację a chociażby po zbyt obfitą produkcję mleka. Ja byłam zbyt wielką optymistką, która ewentualnych przeszkód w ogóle do siebie nie dopuszczała. A zderzenie z przeciwnościami o mało nie zakończyło karmienia piersią, zanim na dobre się rozkręciło.

Równie ważne jest rozeznanie, gdzie w razie problemów można uzyskać pomoc: poradnie, doradcy laktacyjni – lepiej zgłosić się do nich szybciej niż później. Złą technikę ssania można szybko skorygować. Naprostować błędy, których efekty to bolące i krwawiące sutki, jest już o wiele trudniej.

3. Czego potrzebuję do karmienia piersią?

Najprościej mówiąc: wiedzy i determinacji. Bo wszystko inne już mamy, prawda? 🙂 Ale oczywiście czasy mamy takie, że producenci gadżetów wszelakich bardzo chcą nam ułatwić to zadanie. I ja to popieram! Choć w granicach rozsądku. Oto, co przydało mi się za pierwszym razem, plus moja nowa „zabawka”.

  • Poduszka do karmienia zwana „fasolką” – w pierwszych miesiącach używałam codziennie a przestałam dopiero, gdy nabrałam wprawy w przystawianiu synka. Pierwszych dni absolutnie sobie bez niej nie wyobrażam. Moją zakupiłam u Motherhood, po 3 latach odświeżyłam jedynie poszewkę. Bardzo często pomaga mi wygodnie ułożyć się do spania.
  • Nakładki na sutki, nazywane również osłonkami piersi – czyli cudotwórcy z silikonu 😉 Przeznaczone są do ochrony popękanych/obolałych sutków a mnie pomogły w problemach z przystawianiem synka. Produkuje je wiele firm i na pewno każda znajdzie kształt dla siebie. Ważne, żeby nie były zbyt małe. Zakup priorytetowy dla mnie.
  • Osłony piersi firmy Medela. Przydatne, gdy nawet kontakt podrażnionych brodawek z materiałem sprawia ból. Nie uciskają piersi a dziurki pozwalają skórze oddychać. ja swoje używałam również do „zbierania” pokarmu.


  • Ręczniczek – podobnie jak osłony Medeli, ratuje sytuację podczas spontanicznego wycieku. Zanim nie zaczęłam karmić, nigdzie nie spotkałam się z informacją, że do czasu ustabilizowania się laktacji, musimy pogodzić się z kilkoma rzeczami. A są to: nadmierna produkcja mleka, wyciek z jednej piersi, podczas gdy karmimy z drugiej (i tu przydaje się ręczniczek a nawet osłony, dzięki którym nic się nie zmarnuje) lub wyciek mleka na widok naszego malucha (a czasami nawet obcego), na dźwięk jego płaczu a nawet na samą myśl o nim. Ręczniczek przyda się również podczas „odbijania” malucha lub w razie ulewania.
  • Wkładki laktacyjne – trzeba mieć przy sobie zapas, a powód podałam wyżej. Najlepiej sprawdzą się takie pakowane osobno. Możemy kilka włożyć to torebki i wyrwać się z domu bez konieczności zabierania ubrań na zmianę. Wybór dla nas najlepszych może zająć trochę czasu, bo faktycznie na rynku jest bardzo wiele propozycji. Mają nieco inne kształty, są mniej lub bardziej chłonne i różnią się oczywiście ceną. Choć jednorazowe są wygodne, polecam również wielorazowe firmy Avent. 
  • Stanik do karmienia – nadal muszę zakupić. Teraz przynajmniej wiem, czego szukać. Na dzień mocno trzymający, na noc lekki, bawełniany. Bo już wiem, że do czasu unormowania się laktacji w nocy będzie potrzebny. Trzeba pamiętać, aby stanik był wygodny i nie uciskał na piersi, bo jak każdy uraz, może to spowodować zatkanie się kanalika i niemały ból. 
  • Szklanka wody – siadając do karmienia miejcie zawsze napój blisko. Pamiętam, że jak tylko synek zaczynał pić, ja czułam ogromne pragnienie. Natura bardzo sprytnie to wymyśliła 😉
  • Laktator – ręczny wystarczy. Ważne, żeby móc działać i ulżyć piersiom, chociażby podczas nawału mlecznego lub zatkanego kanalika, gdy pijący maluszek nam nie pomoże. Tę samą funkcję spełnią oczywiście nasze dłonie, ale do tego potrzeba ćwiczeń a wprawa przychodzi z czasem. Dlatego polecam przede wszystkim laktator. Przyda się również, gdy mama zechce wyrwać się na plotki 🙂

  • Pelerynka do karmienia – nie dla tych wszystkich oburzonych, którzy wcale nie zachęcani,  gapią się, gdy mama karmi swoje dziecko a potem psioczą, że przy stole z jedzeniem to nie wypada. Dla siebie będę jej używać, żeby nie przystawiać dziecka w pośpiechu, nie przyciskać do siebie albo oddalać się w ustronne miejsce (najlepiej do wc). Do tej pory używałam chust/szalików, a teraz sprawiłam sobie coś dedykowanego. Pelerynkę uszyły dziewczyny z DotLife, dokładnie taką, jaką chciałam. Posiada regulowany pasek na szyję, wzmocniony brzeg na dekolcie (dzięki temu łatwiej zerkać na malucha) oraz dużą kieszeń z boku, na smoczek lub ręczniczek. A dodatkowo jest cieniutka, przewiewna i się nie gniecie. Nic tylko złożyć i wrzucić do torebki.
  • Maść Maltan – przeznaczona do pielęgnacji brodawek w okresie karmienia piersią oraz do ich „hartowania” jeszcze w ciąży. Po użyciu nie trzeba jej zmywać, jest bezpieczna dla malucha. 


  • Herbatka fix dla kobiety karmiącej z Herbapol’u – mieszanka ziół wspomagająca laktację, uspokajająca i wspomagająca prace przewodu pokarmowego. 

4. Karmienie piersią mnie stresuje – czy dziecko się najada?

Z początku ta myśl towarzyszyła mi codziennie. Parskałam w duchu na słowa lekarza, który mnie przekonywał, że dziecko się nie zagłodzi. Często ubolewałam, że z piersią nie jest tak łatwo, jak z butelką – tam przynajmniej widać, że mleko było ale zniknęło. Dopiero po jakimś czasie uspokoiłam się i nabrałam pewności, że moje dziecko je i rośnie. I uwierzyłam w sygnały, na które wskazują poradniki. Oto niektóre z nich:
  • częste i regularne wypróżnianie się maluszka
  • prawidłowe chwytanie brodawki i spokojne picie (które można usłyszeć)
  • po karmieniu pierś ma inny kształt i jest wyraźnie opróżniona
  • podczas karmienia czujemy mrowienie piersi
Kiedy minął ten pierwszy, stresujący dla mnie okres, zrozumiałam, jak piękne i wygodne jest karmienie piersią. I cieszyłam się nim do ostatniego dnia.

5. Co jest najwygodniejsze do karmienia?


Teoretycznie najprostszy podkoszulek dobrze się sprawdzi. Jeśli natomiast chcesz opuścić swoje 4 ściany (a będziesz to robić chociażby wychodząc na spacery), najlepiej skompletować sobie prostą i praktyczną garderobę matki karmiącej. Prócz wygodnych staników przydadzą się koszulki odpinane na dekolcie lub takie ze specjalnymi zakładkami. Wybór jest obecnie bardzo bogaty i nietrudno znaleźć coś dla siebie. A jedno jest pewne: hasło „moda” zyska dla Ciebie zupełnie nowe znaczenie 🙂

Podobnych pytań i rozterek mam karmiących może być znacznie, znacznie więcej. Mam nadzieję, że dzieląc się swoim doświadczeniem, udało mi się komuś pomóc i rozwiać dręczące wątpliwości. Jeśli macie jeszcze inne przydatne rady, dajcie znać w komentarzach. Niewątpliwą przewagą naszych czasów jest możliwość wymiany opinii i dzielenia się wiedzą, na tak szeroką skalę. Korzystajmy z tego! 🙂

Moją historię karmienia synka można przeczytać tutaj.

(zdjęcia: doz.pl, okazje.info.pl)
Previous Fachowcy!
Next SmartMamą być, czyli aplikacje dla mamy i dziecka.

Suggested Posts

Zbijanie gorączki u dzieci – najczęstsze błędy i skuteczne metody.

Uratujmy ten dzień!

13 paragrafów w zakręconym kodeksie rodzicielstwa.

Dieta japońska – banalnie prosta i skuteczna!

O tym, dlaczego tak ciężko wytrwać w postanowieniach. I wyzwanie dla Ciebie!

Wiosna na paznokciach, czyli 40 propozycji na piękny manicure.

7 komentarzy

  1. 5 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Z wieloma rzeczami się zgadzam, z wieloma jestem za pan brat. To, że karmiłam pierwszego syna, zdecydowanie ułatwia mi walkę o kp bliźniąt. Wiele się nauczyłam. Od pierwszego dnia kp byłam dużo spokojniejsza niż za pierwszym razem.
    Jedna rzecz w moim przypadku okazała się bublem – osłonki z Medeli. Owszem, chronią podrażnione sutki, ale zbierające się w nich mleko wylewało się i parowało przez otwory, dzięki którym skóra miała oddychać. Miałam mokrą koszulę NON STOP. Po dwóch trzech razach schowałam je na dno szafy i już nigdy nie potrzebowałam. Odradzam.

  2. 6 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Kurcze ja się chyba też skusze na tę pelerynkę – ładnie wygląda bardzo. Ja w ogóle nie wiedziałam, że takie coś istnieje – to całkiem na zamówienie szyłaś? Idę obaczić to dotlife. I wrzuć proszę linka do swojego opisu połogu i objawów u nas w komentarzach pod postem o fantomowych kopniakach – tam Cię prosiłam o to w komentarzach ale pewnie już nie zaglądałaś – może się komuś przyda, a nie umiem go zlokalizować u Ciebie.

    • 6 sierpnia 2014
      Odpowiedz

      OK, dodam linka 🙂 Co do pelerynki, to zgłosiłam się z zamówieniem do Dotlife i z dokładnym opisem na wzór. Nie mają tego w stałej ofercie póki co.

    • 7 sierpnia 2014
      Odpowiedz

      A szkoda bo bardzo ładny wzór – może powinnaś się wzornictwem zająć :)) i dzięki za wyróżnienie nas – dopiero teraz zauważyłam 🙂 bardzo miłe to!

  3. 7 sierpnia 2014
    Odpowiedz

    Im więcej czytam o karmieniu piersią tym bardziej żałuję, że tak krótko karmiłam i nie miałam takie wiedzy na temat;/ A ja tą pelerynkę to bym tak na tobie wolała zobaczyć bo nie bardzo wiem jak na nią spojrzeć

    • 8 sierpnia 2014
      Odpowiedz

      Fajnie, że w ogóle karmiłaś piersią. A zdjęcie w pelerynie dodam na pewno prędzej czy później :))

  4. 4 listopada 2014
    Odpowiedz

    Masz tu śliczne zdjęcia 🙂

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *