Nie jest to ani patelnia, komplet ręczników ani podręczny odkurzacz (o którym swoją drogą marzę po cichu …). Mój upominek ma jednak z wymienionymi jedną, konkretną rzecz wspólną – będzie w użyciu codziennie, ale w przeciwieństwie do reszty jest mój i tylko mój. Dzięki niemu uporządkowanie planów powinno być nie tylko nareszcie czymś realnym i prostym, ale przede wszystkim przyjemnym! Prezent idealny? Z pewnością może zawalczyć o ten tytuł – w końcu stworzyły go kobiety … dla kobiet 🙂
Kalendarzy zeszytowych jest na rynku od groma. W zasadzie wszystkie są bardzo do siebie podobne, żaden niczym się nie wyróżnia, choć niektóre zawierają cytaty sławnych, ciekawostki ze świata czy przepisy. I mimo, że naprawdę jest w czym wybierać, ja już jakiś czas temu zrezygnowałam z tradycyjnego kalendarza na rzecz telefonu. Służył mi z powodzeniem, również jako organizator i notatnik, ale cały czas łapałam się na tym, że plany i listy zapisywałam na przypadkowych kartkach. Wrzucałam je niedbale do torebki i zazwyczaj wtedy słuch o nich ginął.
Do tradycyjnego kalendarza postanowiłam wrócić za sprawą „Happy Plannera” – dość pokaźnego tomiska, odznaczającego się nowatorskim podejściem do planowania codzienności, realizowania planów i marzeń czy kontrolowania wydatków. Strona produktu i on sam prezentują się naprawdę fajnie i ciesze się, że na naszym rodzimym rynku pojawił się planner na podobieństwo piękności od Erin Condren. Rzeczywiście mamy tu do czynienia z czymś więcej niż z kalendarzem, bo oto prócz tradycyjnego podziału na poszczególne dni tygodnia, mamy też masę inspiracji – ciekawe i mądre cytaty, propozycje rzeczy do zrobienia w konkretnych porach roku, wyzwania 30-dniowe na każdy miesiąc czy arkusz finansowy.
„Happy Planner” z pewnością jest ciekawym rozwiązaniem dla wszystkich przedstawicielek zawodów kreatywnych, ale też dla każdej kobiety o wielu pasjach, kochającej tworzenie i działanie. Zawiera zestawienie bieżącego roku i również kolejnego, miejsce na zaplanowanie całego miesiąca – wspomniane wyżej wyzwanie z podziałem na cel, powód, małe kroczki, pokonane przeszkody i nagrodę, plan tygodnia, notatnik a w ramach pojedynczych dni: rubryki na najważniejsze sprawy, coś dla zdrowia, codzienne przyjemności i oczywiście harmonogram godzinowy.
Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia plannera zakupionego przeze mnie. Zdecydowałam się na ten większy (format B5) i grubszy (ponad 400 stron), bo korzystam z niego tylko w domu. Ciekawie prezentuje się również mniejszy notes, o formacie A5. Oba możecie obejrzeć na stronie, ale najfajniejsze jest to, że możecie pobrać próbny arkusz i przetestować go przed zakupem.
Minusy? Jeśli można wybrać opcję, która lepiej wpasuje się w naszą codzienność, to minusów nie widzę. Widzę natomiast duże możliwości personalizowania plannera na przyszłość:
- wpinane/wypinane segmenty (np. poszczególne miesiące)
- opcja wyboru przedziału czasowego – 12 miesięcy (lub mniej) od zakupu a nie rok kalendarzowy na sztywno
- kategorie o różnych kolorach zakładek (np. zakupy, finanse, zdrowie, cele itp.),
- zakładki na paragony, wizytówki, karteczki,
- ruchoma zakładka ze skróconym kalendarzem rocznym – dobrze, jeśli jest pod ręką,
- więcej opcji szaty graficznej, prócz wersji klasycznej
Jeśli przyjąć, że przy czystym, uporządkowanym, przyozdobionym kwiatami czy zdjęciem najbliższych biurku pracuje się lepiej, to „Happy Planner” jest właśnie takim biurkiem. Jest marzec a to już trzeci miesiąc roku. Gdybym nie była pewna, że pozostałe 9 zapełnię w plannerze, chyba bym się na niego nie decydowała. I oczywiście gdybym nie była pewna, że to coś więcej niż kalendarz. Że o tej patelni czy odkurzaczu nie wspomnę 😉
Jeśli planner wpadł Wam w oko, to biegnijcie do Klaudii z bloga Kabik Babik, bo tam blogowo-facebookowy konkurs a w nim dwa plannery do wygrania! 🙂
Muszę go mieć! 😉
wyglada ciekawie, ja juz od studiow uzalezniłam sie od kalendarzy. wszystkie zakupy, rzeczy do zrobienia, spotkania, sesje, urodziny wszytsko tam pisalam. przyjaciolki sie smiały z mojego pedantycznego zorganizowania, ale potem nie raz pytały co i kiedy 🙂
Dziękujemy za tak miłą recenzje 🙂 Życzymy przyjemnego planowania. Pozdrowienia z Gdańska
jest cudowny, ale u mnie nie miałby racji bytu. wszystko zapisuje w telefonie, a w nim już taki bałagan jak w torebce 😉
U mnie był kwiatek i wyżerka w kfc.Szkoda, że nie trafiłam na Wapniaka https://www.youtube.com/watch?v=3Jy-b44X4Fg, bo akcja świetna!
Moim ulubionym prezentem jest pyszna herbata.Nie mam pojęcia czy myśli tak większość panów,ale uważam,że to jest cudowny prezent w ładnym opakowaniu.Polecam wam stronkę Richmontt.co.uk.,znajdziecie tam wyśmienite herbatki.