Siadłam właśnie z drugą kawą oraz kanapką z pasztetem i ogórkiem małosolnym. Dumam, jak ostatni miesiąc zebrać w jeden wpis. W tle leci właśnie energetyczny utwór „Come”, koty zrelaksowane zajęły kanapę. Dlaczego tak długo nie pisałam i co się u nas działo? Cóż …
Wiosenne przesilenie czy overload?
Nic ważnego czy złego się nie stało. Nadeszła wiosna, dzieci przywitały ją paskudnym choróbskiem. Antek zniósł to po żołniersku, ale Niny niestety nie ominął antybiotyk. Nie był to wesoły tydzień i być może właśnie to, w połączeniu z przesileniem wiosennym, wyssało ze mnie całą chęć, motywację i pomysły na ciekawe teksty. A może to było przeładowanie, które prędzej czy później dotyka każdego, kto regularnie pisze i działa w Sieci? Nie jest to praca ciężka, ani umysłowo, ani tym bardziej fizycznie. Niemniej, myśli się o niej non stop a to pochłania czas i energię. Jest się w niej od rana do wieczora, bez wolnych weekendów i urlopów. Wiem, że nie zrozumie tego ten, kto nigdy nie blogował i aktywnie nie działał w mediach społecznościowych. Za to tym, którzy w tym siedzą od lat, nic więcej tłumaczyć nie muszę.
Przyszła wiosna a ja poczułam, że potrzebuję przerwy. Nie miałam nic ciekawego do powiedzenia, nie miałam serca do wszystkiego, co do tej pory kochałam i zwykle przedkładałam nad ciekawy film czy spacer. Nie czułam, aby ktoś w ogóle czekał na nowy tekst albo zastanawiał się nad powodem ciszy na Facebooku. Dzisiaj wiem, że się myliłam 🙂 No ale miesiąc temu chciałam po prostu trzymać się od tego wszystkiego z daleka.
I tak zrobiłam. Odcięłam się od tzw. „blogosfery”, przestałam śledzić dyskusje i poczynania środowiska. Szczerze, to wszystkiego miałam dość. Poczułam się dokładnie jak 4 lata temu, gdy nie wiedziałam czym jest blogowanie. Znów byłam absolutnie prywatną osobą – żoną i mamą, z priorytetami jak pranie, sprzątanie i zakupy. W tym czasie wyprawiliśmy absolutnie prywatne 7. urodziny Antka, bez inspiracji prezentowych i relacji z imprezy. Spędziliśmy parę pięknych weekendów bez Instagram Stories, czy beztroskich wieczorów z dobrym serialem. To był dobry moment na zatrzymanie się i skupienie na … życiu. Po prostu.
Wiedziałam, że prędzej czy później wrócę. Naładowana nowymi pomysłami i jeszcze większą chęcią do działania. I to już chyba ten czas 🙂 A póki co mam Wam trochę do opowiedzenia!
Miesiąc pełen śmiechu, dobrych ludzi, pięknych miejsc i dobrego jedzenia.
Zaczęliśmy od rodzinnych urodzin Antka. Był czekoladowy tort, piniata w kształcie Irona Man’a (swoją drogą to cholerstwo jest mega drogie!) i duuużo klocków lego. A i jeszcze pizza 🙂 Potem był weekend w Poznaniu i 4. edycja Blog Conference Poznań. Teraz to już gigantyczna impreza na około 1500 luda! Program naładowany prelekcjami, panelami i warsztatami. Tym razem postanowiłam więcej połazić po mieście i skorzystać z doborowego towarzystwa a mniej siedzieć w salach. Trafiła nam się fantastyczna pogoda, przestronne mieszkanie i wspólne trzy dni. Zaliczyliśmy spacery, cykliczny event „Oko na Poznań” w hotelu „Puro”, targi Mamaville i masę pysznego jedzenia! Poniżej kilka zdjęć Jakuba z bloga edki.pl. Na nich my oraz Agnieszka radoshe.pl, Marta mutrynki.pl, Kamila olomanolo.pl, Radek i Elwira JakOnaToRobi.pl i oczywiście Agnieszka z edki.pl z małym Ernestem.
Długi weekend majowy upłynął nam leniwie, ale za to gościliśmy moją kochaną Andzię – kumpelę jeszcze z czasów studenckich i mamę chrzestną Niny. Jak każde nasze spotkanie i to było dla nas wszystkich totalnym resetem. Trzy beztroskie dni, pełne luzu i śmiechu. Uwielbiamy to!
No i na sam koniec, gdy większość odliczała dni do końca wolnego, my wybyliśmy na 4 dni do Rzymu. Od bardzo dawna tylko we dwoje na tak długo. Dzieciaki miały fantastyczne wakacje u dziadków a my mogliśmy prawdziwie wypocząć. Przynajmniej psychicznie, bo piesze wędrówki dało się odczuć 😀 Ten weekend opiszę Wam w osobnym wpisie, ale wiedzcie, że było MEGA! Nawet jeśli z nieprzewidzianymi przygodami 😉 Tu mała zapowiedź …
Zaraz po powrocie czekała nas kolejna atrakcja. Otóż przygarnęliśmy na 2-tygodniowe wakacje drugiego kota. Lolo na co dzień mieszka z moją ciocią a pod jej nieobecność trafił do nas. I co tu dużo mówić … Każdy, kto ma min. 2 zwierzaki w domu ten wie, że obserwacja ich relacji to niezła rozrywka :)) A ponieważ Tośka i Lolo nie mieli łatwego początku, pewnie zaciekawi Was i ten temat. O tym już niebawem 🙂
Jak widzicie, żyję i mam się świetnie. Życie pędzi i nie wydaje się zatrzymać. Ledwo schowałam walizki po Rzymie a niebawem znów przyjdzie mi je pakować. Tym razem na nasze rodzinne wakacje! O tym również będzie co nieco na blogu, zatem jak widzicie – mój blogowy grafik już jest pełny 🙂
No Comment