Matka Natura czyta dzieciom.


No dobrze, idealnymi rodzicami to my nie jesteśmy. Antkowi zdarza się przedawkować bajki w TV, po których jest krnąbrny i nadaktywny. Zdarza mu się też coś oglądać na telefonie czy zagrać w jakąś układankę, zwłaszcza podczas dłuższej podróży czy oczekiwaniu na obiad poza domem. Ot życie! Natomiast dumni jesteśmy, że póki co kompletnie nie jest zainteresowany konsolą i komputerem. Grającego M. widział jedynie raz i doskonale sprawdza się w tym przypadku zasada, w myśl której on nie pyta, my nie proponujemy. Cieszymy się za to, że bardzo lubi książki. Nie to, że ma na ich punkcie bzika. Taki to już urok naszych czasów, że zabawki są o wiele większą atrakcją. Dlatego przemycamy książki, gdzie tylko się da. A trzeba przyznać, że Antek lubi słuchać, komentować i zadawać dodatkowe pytania. I uwielbia nie tylko przygody głównych bohaterów czy legendy staropolskie, ale też pozycje „fachowe” – o zawodach, czynnościach i ciekawostkach z całego świata.

Całkiem niedawno zdałam sobie sprawę, że właśnie czytanie to taka nasza codzienna, wieczorna tradycja. Nawet, jeśli jestem wykończona, głowa mi pęka (jak dzisiaj) albo mam mdłości (jak w ciąży z Niną), chętnie kończę nasz wspólny dzień.  Zdarza się, że M. mnie wyręcza, ale generalnie koniec dnia to nasz czas – mój i Antka. Prócz czytania opowiadamy, co się ciekawego wydarzyło i co mamy zaplanowane na następny dzień. Antek skupia się na słuchaniu i ładnie się wycisza. Ma ciekawe spostrzeżenia na temat ilustracji, dopytuje o słowa, których nie zna.

Przy tak wielkiej ofercie na rynku, nasza kolekcja jest jedynie kroplą w morzu literatury dla najmłodszych. Być może właśnie ten wielki wybór powoduje, że zakup książki dla dziecka to czasami dość trudne zadanie. I dlatego postanowiłam podzielić się z Wami naszą biblioteczką. Nie wszystkie Antek uwielbia jednakowo – część tylko przegląda tylko i odkłada, ale są też i perełki, które są katowane regularnie i znam je niemal na pamięć. Część to upominki od rodziny i my też staramy się kupować książki  wartościowe, przekazujące uniwersalne treści, uczące i bawiące jednocześnie. Choć kilka z nich nawiązuje do postaci z bajek TV, to  unikamy powielania tego, co Antek lubi oglądać. No i zależy nam przede wszystkim na tym, żeby treści i obrazy były spokojne, wyciszające, skłaniające do refleksji. Pokazałam Wam głównie pozycje tak od 3 lat wzwyż, ale dla maluchów też coś się znajdzie. Zapraszam 🙂

To są oczywiście książki Niny. Kontrastowe (np. Oczami Maluszka) na pierwsze miesiące, a kolorowe i z większą ilością szczegółów na kolejne. Większość będzie na pewno po Antku, więc Nina zdecydowanie będzie specjalistką od pojazdów i zawodów. Obecnie bardzo lubimy przeglądać perypetie słonika Pomelo (wyd. Zakamarki) – piękne rysunki i dowcipne teksty.

Wydawnictwo Media Rodzina (wydawca serii Mądra Mysz) zdecydowanie króluje w biblioteczce Antka. Mamy niemal całą serię o zawodach oraz kilka przygód Maksa i Zuzi. Te drugie są świetną pomocą w przygotowywaniu dziecka do ważnego wydarzenia, nowego etapu w życiu (np. pojawienie się rodzeństwa), czy dobrym wprowadzeniem do rozmowy na ważne tematy (jak np. rozmowa z kimś obcym). Książki mają ciekawe, szczegółowe ilustracje a treści nie są przesycone fachowym słownictwem.

To z kolei przykłady ciekawych, czasami dowcipnych opowiadań, od klasyki jak Królewna Śnieżka (wyd. Olesiejuk), przez spokojne bajki Babci Celiny (kończące się ciekawym pytaniem, zachęcającym do rozmowy), po komiczną historię o zbaraniałym baranie (wyd. Skrzat). Perypetie sympatycznego wikinga Tappiego wydało z kolei wyd. Zielona Sowa. Wiele z naszych książek, jak kilka z powyższych, kupiłam w Biedronce. Teraz mają pięknie wydane bajki, np. Pinokio czy Czarnoksiężnik z krainy Oz.

Ostatnio dużym powodzeniem cieszą się przygody piratów (wyd. Elżbieta Jarmołkiewicz) a George pomaga nam przekonać Antka do jazdy na rowerze (wyd. MODO) 😉 Przygody Puchtka z wyd. Egmont.

Prócz wspomnianych książek z wyd. Mądra Mysz, gorąco polecam również serię o Basi, z wyd. Egmont. Ta powyższa będzie idealna na wakacje i oswajanie dziecka z tematem zbliżającego się debiutu przedszkolnego.

I znów świetna pozycja wyd. Egmont, tym razem coś do regularnego przeglądania. Z kolei druga propozycja to ciekawostki przedstawione w formie krótkich opowiadań (wyd. Prószyński i S-ka). Mam nie mniejszą frajdę z ich czytania niż Antek, bo sporo można się dowiedzieć, np. dlaczego psy podnoszą nogę gdy siusiają, jak powstają błyski i grzmoty podczas burzy i po co wielbłądom garb.

A to już jedne z moich ulubionych książek, wydane przez sieć Ikea. Gdy Antek wsłuchuje się w opowieści, ja podziwiam przepiękne ilustracje. Z niemal każdej wizyty w „szwedzkim raju zakupowym” wracamy z książką i coś mi się wydaje, że musimy jechać po kolejną … 😉 Te książki to tak na marginesie sprytny pomysł marketingowy, bo bohaterowie historii są często do kupienia w sklepie jako sympatyczne pluszaki. Już dawno ulegliśmy czarowi jeżyka, smoka i wróżek.

I ostatnie już, piękne i niebanalne propozycje: przygody żabki (wyd. Wilga), niezastąpione Muminki Tove Jansson, kret i jego walka z tremą (wyd. ENE DUE RABE) i przygody Alberta (wyd. Zakamarki).

***

Wy i Wasze dzieciaki też na pewno macie Wasze ulubione książki do poduchy czy na deszczowe popołudnia. Podzielcie się hitami Waszych zbiorów – chętnie poznam Wasze odkrycia 🙂

PicMonkey Collage2

Trzy mamy, trzy blogerki znają Matkę Naturę z każdej jej strony. Same walczyły o dobry i zdrowy poród, o karmienie naturalne, o własne wybory. Teraz dzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem oraz zapraszają na cykl wpisów, poświęconym świadomemu macierzyństwu w zgodzie z naturą. Nie będzie polemiki z innymi metodami, nie będzie dyskredytowania odmiennych przekonań. Wierzymy, że bez względu na dokonywane wybory, każda mama chce dla swojego dziecka najlepiej. My tylko pokazujemy i polecamy nasze.
Dotychczas w cyklu ukazały się posty:

Previous Czasami jestem ważniejsza. Ty też!
Next Nasze piękne, greckie wakacje.

Suggested Posts

„Bliźniaki?! Nie ma szaaaans …” – Czy aby na pewno?

Choroba lokomocyjna u dzieci. Jak walczyć z największym wrogiem podróży?

Ta głupia opinia o wychowywaniu dzieci nadal ma się świetnie!

Na śniadanie.

Hello Monday!

Na śniadanie.

13 komentarzy

  1. 24 czerwca 2015
    Odpowiedz

    Do poduchy nie czytamy bo Nelcia jeszcze jest za mała, usypia póki co przy piersi i inna opcja jej nie interesuje (sprawdzone info;)). Chciałabym jednak żeby za jakiś czas był to nasz rytuał 🙂
    Książeczki czytamy, oglądamy i komentujemy codziennie w godzinach rannych, po śniadaniu kładziemy się na podłogę i wtedy mamy dużo czasu na „zawiązanie sadełka” i lekturę 🙂

    • 24 czerwca 2015
      Odpowiedz

      Mamy to samo z Niną i identycznie było z Antkiem w tym wieku. Przez jakiś czas lulałam, śpiewałam i karmiłam, aż był na tyle duży, że mógł skupić się na słuchaniu.

      • 24 czerwca 2015
        Odpowiedz

        Mniej więcej w jakim wieku Antek wtedy był?

        • 24 czerwca 2015
          Odpowiedz

          2,5 roku myślę. Wcześniej czytanie w ciągu dnia wyłącznie, przeglądanie obrazków itp. Wieczorem w łóżku to były fikołki i zaczepki 🙂

  2. Matko Zabawko
    24 czerwca 2015
    Odpowiedz

    Georga również lubimy, mamy dwie części 🙂

    • 24 czerwca 2015
      Odpowiedz

      Coś w nim jest takiego, że nie można go nie lubić ;D Trzeba jedynie pilnować dzieciaki, bo George ma wiele, oryginalnych pomysłów :))

  3. 25 czerwca 2015
    Odpowiedz

    W naszym domu książki zajmują każdy wolny kawałek przestrzeni. Uwielbiamy Kicię Kocię https://tosimama.blogspot.com/2014/07/kicia-kocia.html , Florkę https://tosimama.blogspot.com/2014/10/pamietnik-florki-czyli-sow-kilka-o.html i wszystkie książki z wydawnictwa EneDueRabe https://tosimama.blogspot.com/2015/01/co-czytamy-w-dugie-zimowe-wieczory.html (tutaj tylko część naszych faworytów). Uwielbiam czytać książki, nie wyobrażam sobie, żeby nie czytać dziecku, ale nie wyobrażam sobie również, żeby każdej książki, zanim kupię ją dla Tosi nie przejrzeć i nie ocenić pod kątem treści i ilustracji.

    • 25 czerwca 2015
      Odpowiedz

      Dzięki za linki, łatwiej znaleźć co i jak 🙂

  4. 25 czerwca 2015
    Odpowiedz

    U nas króluje Kicia Kocia, Florka i wszystkie książki z Wydawnictwa EneDueRabe. Uwielbiamy wiersze (i tłumaczenia) Michała Rusinka, polską i światową klasykę. Książki towarzyszą nam od rana do wieczora, a każdy pokój jest ich pełen, zajmują coraz więcej miejsca, ale żadne z nas nie potrafi ich sobie odmówić.

    • 25 czerwca 2015
      Odpowiedz

      Kicię Kocię mamy jedną i mi już się szczerze przejadła 😀 Ale jest krótka i konkretna! 😉

  5. 25 czerwca 2015
    Odpowiedz

    Marta CZYTASZ w moich myślach:) My właśnie kilka dni temu po raz pierwszy zabraliśmy Millę do biblioteki żeby wypożyczyć dla niej pierwsze 'biblioteczne’ książki – zdecydowanie jej się tam podobało:))

  6. 13 kwietnia 2016
    Odpowiedz

    Świetna sprawa z książkami dla dzieci. Warto od małego rozwijać takie zainteresowania. Pozdrawiam 😉

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *