Piękne są te bujne krzaki, pełne pachnących fioletowych gałązek. Są cudowną ozdobą ogrodu, zwłaszcza gdy zakwitają i są tak licznie odwiedzane przez bąki, pszczoły czy motyle. Jeśli wskazać jakikolwiek minus lawendy to właśnie to, że jednak w końcu przekwita i trzeba ją przyciąć. Na szczęście łodyżki z kwiatami można wykorzystać i to na wiele sposobów. Bo lawenda, jest nie tylko piękna i nie tylko pięknie pachnie, ale ma też szereg zastosowań praktycznych, kosmetycznych czy leczniczych. Zatem co można zrobić z lawendy? Całkiem sporo – zobaczcie sami 🙂
Cudowna lawenda.
Czy wiecie, że słowo „lawenda” pochodzi z języka łacińskiego a słowo „lavare” oznacza „myć się/kąpać się”? Nie bez przyczyny. Posiada ona bowiem właściwości odkażające i łagodzące, dzięki dużej zawartości olejku eterycznego i takich substancji jak: cyneol, geraniol, limonen, sabinen. Stosowana zewnętrznie (np. w formie olejku) łagodzi stany zapalne, przyspiesza proces zabliźniania, wspomaga leczenie ran czy wchłanianie krwiaków i siniaków. Łagodzi bolesne objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego, bóle głowy, stres, stany lękowe czy problemy z zasypianiem. Aromaterapia, np. w formie kąpieli z dodatkiem olejku lawendowego, odpręża i działa kojąco na skórę. Mieszankę olejku i spirytusu można stosować miejscowo, np. na bóle reumatyczne.
Stosowana wewnętrznie, np. jako napar z kwiatów lawendy, przyprawa czy w postaci inhalacji, działa uspokajająco i rozluźniająco. Dodatkowo poprawia trawienie, pomaga w bólach brzucha, kolce jelitowej, wzdęciach a olejek dodany do miodu łagodzi kaszel i inne objawy przeziębienia.
Lawenda ma też szerokie zastosowanie w kuchni jako przyprawa. Można wykorzystać same kwiaty, ale też liście i łodyżki (choć te mają intensywny, lekko gorzki smak i trzeba używać ich z umiarem). Świetnie pasuje do mięs, ryb czy sałatek. Poniżej znajdziecie genialnie prosty przepis na kawę lawendową.
Nieźle co? 🙂 A najlepsze jest to, że sami możecie przygotować te różne, dobroczynne „przetwory”. Wystarczy wykorzystać przydomową lawendę. Taką właśnie zaleca się do spożycia, ponieważ nie jest pryskana chemią, jak to często bywa w przypadku dużych upraw. Oto kilka pomysłów!
Lawendowy cukier.
Jeśli słodzicie Waszą kawę czy herbatę cukrem, warto skusić się na opcję lawendową. Wystarczy zasypać szczyptę suszonych kwiatów lawendy cukrem, zamknąć w słoiku i odczekać 4-6 tygodni. Potem wystarczy tylko odsiać lawendę i cukier lawendowy jest gotowy do spożycia.
Olejek lawendowy.
Olejek ma bardzo szerokie zastosowanie, właśnie dzięki właściwościom antyseptycznym, przeciwzapalnym i przeciwutleniającym. Można go stosować na cerę trądzikową (przemywać nasączonym wacikiem), lub wcierać w skórę głowy (wspomaga wzrost włosów, likwiduje łupież, nawilża przesuszoną skórę). A można sobie też zafundować kąpiel lawendową czy inhalacje. Wykonanie olejku lawendowego jest bardzo proste. Potrzebujemy:
- olej bazowy, np. oliwa z oliwek, olej ze słodkich migdałów lub olej jojoba,
- świeże lub suszone kwiaty lawendy,
- słoik z nakrętką,
- mały garnek,
- gazę,
- możliwie płaskie narzędzie do wyciśnięcia olejku (np. łyżka).
Wielkość słoika dobieramy do naszych potrzeb. Dla jednej osoby wystarczy mały, ale jeśli chcemy obdarować kogoś olejkiem własnej roboty, lepiej od razu wybrać coś większego. Olej wlewamy do garnka i lekko podgrzewamy. Kwiaty lawendy umieszczamy w słoiku w takiej ilości, by wypełniły naczynie. Następnie zalewamy kwiaty podgrzanym olejem i zamykamy słoik. Odstawiamy na miesiąc w ciemne miejsce i pamiętamy, by co jakich czas wstrząsnąć słoikiem. Po miesiącu odcedzamy olej, pamiętając, by dokładnie wycisnąć go z kwiatów. Przelewamy do ciemnego naczynia (albo rozlewamy do małych buteleczek) i gotowe 🙂
Odstraszacz owadów.
Lawenda, poprzez swój intensywny zapach, odstrasza komary, mrówki, kleszcze czy mole. Posadzona obficie przy tarasie, już zapewni ochronę przed owadami. Ten sam efekt uzyskamy, gdy kwiaty lawendy umieścimy w małych, bawełnianych lub lnianych woreczkach i zawiesimy np. w sypialni. Dodatkowo, pomieszczenie wypełni piękny zapach, który działa relaksująco i ułatwia zasypianie. Woreczki można również powiesić w szafach, by odstraszały mole.
Lawendowy spray do pościeli.
Wyobraźcie sobie, jak po całym dniu padacie zmęczeni na łóżko i czujecie ten delikatny, kojący lawendowy aromat. Taki efekt można uzyskać w bardzo prosty sposób, stosując własnoręcznie wykonany spray. Przyda się nie tylko do pościeli, ale również na ubrania czy poduszki, koce i tapicerowane meble w salonie. Oto, co potrzebujecie:
- 2,5 szklanki wody,
- 4 łyżki suszonych kwiatów lawendy,
- 2 łyżki wódki lub czystego spirytusu,
- 10 kropel naturalnego olejku lawendowego,
- czystą butelkę na spray (np. po płynie do szyb),
- lejek,
- ręcznik papierowy,
- opcjonalnie fioletowy barwnik – odrobina zabarwi płyn a nie poplami tkanin.
Najpierw musimy zaparzyć lawendę w 1 szklance wody – zalewamy wrzącą wodą i czekamy ok. 5 minut. Pozostałą wodę gotujemy i gdy trochę przestygnie, wlewamy do butelki. Dodajemy alkohol i olejek lawendowy. Następnie wykładamy lejek ręcznikiem papierowym i wlewamy uzyskaną herbatkę lawendową. Delikatnie potrząsamy, aby wymieszać składniki. Spray jest gotowy do użycia po wystygnięciu. Alkohol zawarty w mieszance nie będzie wyczuwalny. Ma on za zadanie podkreślić zapach lawendy.
Ciasteczka cytrynowo-lawendowe.
Szybkie w przygotowaniu i oryginalne. W sam raz do kawki albo jako prezent dla gospodarzy, jeśli nie chcemy przyjść z pustymi rękami. Oto, czego potrzebujecie:
- 1 szklankę mąki pszennej,
- 1/4 łyżeczki soli,
- 1/3 szklanki cukru,
- 2 łyżeczki suszonych pąków/kwiatów lawendy,
- 1 łyżka drobno startej skórki cytryny,
- 1/2 szklanki masła w temperaturze pokojowej,
- 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii,
- cukier do posypania,
- moździerz lub inne naczynie do rozcierania.
W naczyniu mieszamy mąkę i sól. Do moździerza wkładamy lawendę, 1 łyżkę cukru, skórkę cytrynową. Lekko rozcieramy składniki. Przekładamy „pastę” do miseczki i dodajemy masło oraz pozostały cukier. Mieszamy i dodajemy wanilię. Następnie dodajemy mąkę wymieszaną z solą. Mieszamy i ugniatamy, aż uzyskamy jednolite ciasto. Formujemy w walec, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy na 30 minut do lodówki. Po tym czasie rozwałkowujemy ciasto do grubości między 0,5 cm a 1 cm i wycinamy ciasteczka o średnicy ok. 5 cm. Układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, posypujemy cukrem i wkładamy do zamrażalnika na ok. 15 minut. W tym czasie nagrzewamy piekarnik. Ciasteczka pieczemy w temperaturze 160 stopni przez 12-15 minut, aż brzegi zaczną się robić złociste. Gotowe wystarczy tylko schłodzić i można zajadać 🙂
No Comment