Jeśli miałabym wymienić smak dzieciństwa, to na pierwszym miejscu byłyby szneczki z powidłami babci Kazi, które piekła z okazji świąt czy spotkań rodzinnych. Nazwa pochodzi z gwary wielkopolskiej, w której szneka to inaczej drożdżówka. Lekko kruche, drożdżowe ciasto z kwaśnymi powidłami i lukrem. I właśnie lukier to znak rozpoznawczy babcinych szneczek – zawiera składnik, który daje ten niepowtarzalny smak! Dzisiaj ich pieczenie przejęła moja mama i powiem Wam, że są dokładnie takie same. A skoro już udało mi się dorwać przepis, to musicie ich spróbować 🙂
Składniki:
- 1/2 kg mąki,
- 40 g droższy (niecałe pół kostki),
- 4 łyżki cukru,
- 2 jajka (1 całe i 1 żółtko),
- 1 kostka margaryny,
- 1/4 szklanki mleka,
- szczypta soli,
- powidła.
Przygotowanie:
Do mleka dodajemy drożdże i jajka. Osobno wymieszać mąkę z cukrem, sól i rozpuszczoną, letnią margarynę. Do tego dodajemy zaczyn drożdżowy. Wyrabiamy ciasto, następnie zawijamy w gazę i wkładamy do naczynia z zimną wodą. Czekam, aż wypłynie na wierzch.
Gotowe ciasto wałkujemy do grubości ok 5 mm i kroimy w kwadraty lub w trójkąty (tak robiła babcia). Na środek każdego kwadratu/trójkąta kładziemy powidła (ok. 1 łyżeczki, w zależności od wielkości szneczek) i zaginamy rogi ciasta, sklejając je ze sobą na środku. Pieczemy ok. 20 minut w temperaturze 200 stopni.
Z cukru pudru i wody/soku z cytryny robimy lukier. Dodajemy do niego magiczny składnik – kilka kropel olejek arakowy. Jest opcjonalny, ale wierzcie mi – on naprawdę robi różnicę! To aromat alkoholowy ze słodką, rumową nutą. Bez niego to już nie ten sam smak 🙂
Wystudzone szneczki polewamy lukrem i czekamy aż stężeje (jeśli nam się uda). I tyle. Smaczny i nietrudny w przygotowaniu deser do popołudniowej kawki czy herbatki gotowy! Jak już zrobicie, dajcie znać, jak wrażenia. A może już znacie ten przepis?
A jeśli szukacie prostego i pysznego pomysłu na obiad, to polecam przepis na makaron od mojej drugiej babci – Katji.
No Comment