Ponoć jedyną stałą w życiu jest zmiana. I faktycznie coś w tym musi być, skoro każdy rok przynosi u mnie nowości i zmiany właśnie. Rok temu było to pożegnanie z etatem, praca na własny rachunek, zmiana codziennej diety, nowy domownik w postaci zwierzaka i oczywiście dorastanie dzieciaków. W tym roku miało być spokojniej. W końcu, co takiego mogłoby się wydarzyć po ostatnich rewolucjach? Cóż, najwyraźniej nie potrafię usiedzieć w miejscu. Mamy połowę stycznia a ja już mam konkretne plany!
Świeży powiew, czyli zmiany w domu.
Na wyczerpaniu jest moja cierpliwość do widoku przybrudzonych ścian, śladów małych paluchów, pęknięć czy dziurkach po gwoździach. Mieszkamy w naszym domu 4 lata i co oczywiste – to widać! Zatem w tym roku czeka nas odświeżenie ścian i sufitów. Nie będzie żadnych rewolucji, ponieważ uwielbiam białe ściany i efekt, jaki dają. Żadnych kolorów, tapet i wszystkiego, co przykuwałoby uwagę.
Drugą zmianą będzie (przy okazji malowania) uwolnienie przestrzeni od zbędnych dodatków. Chyba nadal daleko nam do zagracenia, ale tych wszystkich dupereli na półkach, komodach i parapetach jest zdecydowanie za dużo. Kiedyś wydawało mi się, że puste miejsca nie wyglądają przytulnie i koniecznie trzeba je wypełnić. Dzisiaj męczy mnie ich widok i szczerze marzę o minimalizmie w wystroju. Kiedyś skromne pomieszczenia wyglądały dla mnie jak niedokończone i bez duszy. Dzisiaj, ilekroć przebywam w takich czystych przestrzeniach, czuję że oddycham!
Zmiany we wnętrzach chciałabym rozszerzyć także na szafy i nasz garaż, który obecnie służy nam jako graciarnia. Powoli zaglądam do zapomnianych szuflad, segreguję i wyrzucam. Czy Wy wiecie, jakie to trudne?! Czasami do jednego mebla mam 2-3 podejścia, bo albo nie mam serca się czegoś pozbyć, albo głęboko wierzę, że wszystko mi się jeszcze kiedyś przyda. Taaa… 😉
Nowa jadalnia!
Jak widzicie na zdjęciu powyżej, nasz salon jest połączony z częścią jadalnianą. Takie rozwiązanie bardzo się u nas sprawdziło, ale jest w tym wszystkim jeden wielki minus. Nasz stół. Na codzienne użytkowanie przez naszą czwórkę jest za duży. I wiecie, dużo miejsca na dania i zastawę to wygoda, ale problemem jest sam mebel. Pod względem rozmiaru (90 cm na 140 cm) jest spory jak na tę przestrzeń. Z kolei jego kształt i szerokie nogi wzmagają uczucie ciężkości. Nie jest to stół rozkładany, więc na rodzinne imprezy jest z kolei za mały. Spotkania w naszym domu to zwykle szwedzki stół i jadanie w całym salonie. A mi się marzy prawdziwe biesiadowanie, bez ścisku i rozstawiania gości po kątach.
W tym roku mam zamiar coś z tym zrobić. Wymarzyłam sobie okrągły, rozkładany stół i pasujące do niego krzesła. Odpowiedni dla naszej czwórki, odpowiedni dla całej rodziny i przyjaciół po rozłożeniu. Okrągły nie zajmie tyle miejsca a podłużny owal idealnie wpasuje się w kształt salonu. Obecnie szukam i porównuję, doświadczam typowej klęski urodzaju. Oferta na rynku jest bogata, ceny i jakość bardzo zróżnicowane. Chyba już znalazłam „mój stół”, ale o szczegółach będę informować 🙂
Nowa kuchnia!
Nasz rodzinny majster właśnie pracuje nad nową kuchnią dla rodziców. Nowa podłoga, meble, sprzęty … Nic dziwnego, że i mnie naszła ochota na zmiany. Kiedy nieśmiało wspomniałam o tym majstrowi, zapytał tylko: „Już?!”. No i rzeczywiście, nowa kuchnia po 4 latach to byłoby szaleństwo. Niestety! 😀
Jest jednak coś, co mogę zmienić i zyskać tak jakby nową jakość. Żeby nie powiedzieć: nową kuchnię. Obecnie blat zajmuje jedną ścianę a miejsc roboczych jest niewiele. Możecie zobaczyć ją tutaj. Takie warunki wybraliśmy świadomie, ponieważ nie spędzamy w kuchni wiele czasu a jeśli już gotujemy to prosto i szybko. Czego cztery lata temu nie przewidzieliśmy, to weekendowi goście i ogromna radość ze wspólnego gotowania. W obecnych warunkach to z trudem wykonalne.
Czego potrzebujemy to więcej blatu (i może jeszcze nowy zlew, khem khem). Szczęśliwie mamy niewykorzystane miejsce pod oknem i jeśli zdecydujemy się przedłużyć blat w kształt litery „L”, zyskamy więcej pięknie oświetlonego miejsca. Niby nic wielkiego a cieszę się jak dziecko!
***
Jak widzicie, w 2018 r. znów będzie się działo 🙂 A to dopiero pomysły styczniowe! Dodając do tego plany wakacyjne i propozycje na weekendy ze znajomymi, czeka nas naprawdę sporo. Żeby było śmieszniej, kiedy spisałam wszystko i wydawało mi się, że mam kompletną listę, przypomniałam sobie coś jeszcze. We wrześniu Antek idzie do szkoły!
No Comment