Piwnooka 2017 czyli rok pełen wrażeń!


Rok temu siedziałam na tej samej kanapie, pewnie nawet w tym samym dresie i zastanawiałam się, jaki będzie nadchodzący rok. Po długiej przerwie miałam wrócić do pracy na etacie, miałam łączyć prowadzenie blogu z pracą zawodową. I szczerze mówiąc, nie mogłam sobie tego wyobrazić. Trzyletnia przerwa to jednak sporo a ja – pewnie jak wielu na moim miejscu – bardzo bałam się powrotu na stare tory. Wiedziałam, że zrobiłam ogromny krok naprzód a teraz miałam cofnąć się niemal do punktu wyjścia. Witałam nowy rok wiedząc, że można pracować inaczej, że obowiązki mogą być przyjemnością a każdy mały sukces jest wart wysiłku. Na szczęście zrobiłam z tej wiedzy użytek!

W najśmielszych snach nie przypuszczałam, że początek 2017 roku będzie tak wielką rewolucją! Coś, o czym skrycie marzyłam, nagle stało się bardzo realną perspektywą. Mając wsparcie najbliższych, podjęłam decyzję o rezygnacji z etatu i wypłynięciu na szerokie wody. Przekreśliłam wszystko grubą kreską i skupiłam się na blogu. Czy była to łatwa decyzja? Nie, ponieważ miałam swoje obawy i wątpliwości. Czy dziś zrobiłabym to samo? Zdecydowanie tak. Moja praca ma swoje minusy, też bywa źródłem stresu i frustracji, ale mam przed sobą jasny cel, czuję radość z pracy i widzę sens wszystkich moich wysiłków.

12 miesięcy wykorzystanych szans.

Do siebie i wszystkiego, co robię podchodzę dość krytycznie. Zawsze towarzyszy mi myśl, że można było robić więcej i starać się bardziej. Jednak patrząc obiektywnie, kończę ten rok z sukcesami – zawodowymi i osobistymi. Uzyskałam (tudzież wywalczyłam) dofinansowanie na własną działalność, realizowałam ciekawe projekty (jak ostatnia akcja charytatywna dla leszczyńskiego domu dziecka), uczyłam się na własnych błędach i słuchając mądrzejszych od siebie. Cały czas idę do przodu i najważniejsze jest to, że zawdzięczam to samej sobie.

Cieszę się z tego tym bardziej, że miałam po swojej stronie rodzinę, ich miłość, wsparcie i dumę. Miniony rok nie był może najłatwiejszy pod względem zdrowotnym (o moich problemach pisałam tutaj), ale znów: spotkania z pozytywnymi ludźmi, wyjazdy i szczęście rodzinne dawały mi siłę, poczucie bezpieczeństwa i okazję do beztroskiego wypoczynku.

Mijający rok to wyjazdy rodzinne – narty w Czechach, żagle na Mazurach, weekendowy wypad na Sky Walk, wizyty w Warszawie i we Wrocławiu. To też samotne wypady bez dzieci, we dwoje lub w towarzystwie wspaniałych znajomych. Śmiech, relaks oraz krótki a jakże potrzebny odpoczynek od rodzicielstwa.

Dobra zmiana.

20 kilogramów na minusie, dystans do ludzi i spraw, na które nie mam wpływu i świadomość własnej wartości – nic z tego nie przyszło samo i zdecydowanie nie z dnia na dzień. Dzisiaj wiem, że nie wszyscy życzą mi dobrze. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie deprecjonował moje starania, kto będzie znał mnie lepiej niż ja sama. Dlaczego? Nie wiem. Może łatwiej sobie dopowiadać a trudniej zapytać? Na szczęście, nie są to osoby, opinie których są cokolwiek warte. Są od nich ludzie ważniejsi i to ich zdanie biorę sobie do serca.

Za mną 12 miesięcy z moim mężem i dziećmi. Zabawy, uśmiechy, rozmowy, ocierane łzy i przytulenia liczone w tysiącach. Dni trudniejsze i te absolutnie idealne. Ogrom czasu spędzony razem – na błogim lenistwie, odkrywaniu nowych miejsc i pysznego jedzenia. Od niedawna życie w piątkę, bo z Tosią! Pod wieloma względami rok przełomowy, nie tylko zawodowo. Debiut przedszkolny Niny, a wcześniej pożegnanie pieluchy i smoczka, treningi piłkarskie Antka i jego pierwsza noc u kolegi.

Ten rok przechodzi powoli do historii a ja żegnam go z radością i wdzięcznością. Mam masę wspomnień i jestem bogatsza o nowe doświadczenia i naprawdę dumna. Z siebie, z męża, z dzieci. Oby 2018 był przynajmniej tak samo łaskawy!

Niech nowy rok będzie też dla Was szczęśliwy! Cieszcie się dobrym zdrowiem i obecnością najbliższych. Miejcie odwagę realizować marzenia, wymagajcie dużo od siebie i od innych, bądźcie wsparciem i przyjmujcie je w każdej ilości. Wszyscy mamy po 365 dni na tworzenie nowych wspomnień, owocną pracę i dobry wypoczynek. Niech żaden dzień nie pójdzie na marne 🙂

Marta :*

 

Previous Moje trzy spektakularne wpadki kulinarne!
Next Zrób sobie dobry rok! Oto mój pomysł :)

Suggested Posts

Jabłkowe babeczki – cieszą oko i zachwycają podniebienie!

Moje dziecko już umie wykonać tę ważną rzecz. A Twoje?

Nasz wieczorny rytuał z MomMe … i niespodzianka dla Was!

Małe zmiany, istne rewolucje i wrześniowy nokaut.

Jak zaszczepić w dziecku miłość do książek?

Matka Natura.

No Comment

Leave a reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *