To już coroczna tradycja, że kończę bieżący rok również na blogu. Trzeci raz zasiadam do podsumowania ostatni 12 miesięcy i kiedy tak analizuję wszystkie wydarzenia, znów stwierdzam, że to naprawdę dobry sposób na oczyszczenie i postawienie przy tym, co było ostatniej kropki. Idealny moment na wyciągnięcie wniosków i naukę tak samo na błędach, jak i na sukcesach, choćby najmniejszych. Ostatni wpis roku to również sposobność do przypomnienia Wam moich najważniejszych tekstów 2016 roku.
To nie był łatwy rok. Przyniósł troski, wyzwania i przeszkody. Obfitował w momenty frustracji, znaki zapytania i zwątpienie. 12 miesięcy dzielenia czasu pomiędzy domem i rodziną a pracą nad blogiem i marką Nukka. Był to rok pracowity, nawet jeśli ostatni spędzony z dala od pracy zawodowej. Kilka miesięcy choroby babci – zmierzenie się z jej cierpieniem i odchodzeniem. Bezradność wobec tego, co nieuchronne oraz radzenie sobie z żalem i smutkiem.
Ale pomimo tego, to był też dobry rok. Czas cudownych, rodzinnych chwil, wypoczynku, radości z w sumie niezłego zdrowia i ciągłego rozwoju. Obfitował w ważne decyzje i przełomowe wydarzenia. Nie zabrakło w nim spotkań z przyjaciółmi, biesiadowania przy smacznych potrawach i beztroskiego śmiechu do łez. W styczniu spędziliśmy pierwszy weekend bez dzieci i samotne wyjazdy stały się naszą cykliczną tradycją. Tak samo jak sprawianie samej sobie choćby drobnych przyjemności.
Jak zapewne każdy, również ja czuję pewien niedosyt. Miałam więcej czytać, dbać bardziej o zdrowie i dietę. Miałam tracić mniej czasu na pierdoły i dobrze organizować sobie czas. Z drugiej strony nauczyłam się odpuszczać i patrzeć na życie mniej krytycznie. Bo posiadanie czasu i sił na wszystko to luksus, który nie jest mi dany. Chcąc nie chcąc, na coś trzeba machnąć ręką.
Cieszę się ogromnie, że blog i w tym roku dawał mi masę satysfakcji. I to tylko dzięki Wam! Świadomość, że zaglądacie tutaj i czekacie na kolejne wpisy, to najlepsza motywacja, zwłaszcza w momentach zwątpienia i przy kompletnym braku sił i mocy. Czy wiecie, że w 2016 liczba czytelników wzrosła w porównaniu z ubiegłym rokiem o 220%?! To jest mega kop na następny rok! <3
Moja działania zresztą już na dobre wyszły poza pisanie, bo oprócz pracy na własną marką, nieśmiało zaczęłam również nagrywać filmy. Zwyczajne, rodzinne vlogi albo relacje z konferencji, w których miałam zaszczyt i przyjemność uczestniczyć. Wszystkie możecie obejrzeć na moim kanale You Tube.
Kończąc tegoroczne podsumowanie, chciałabym Wam gorąco podziękować. Za każdy komentarz, za zainteresowanie tekstami, za zaufanie do mnie i za wracanie na bloga. To brzmi okrutnie banalnie, ale gdyby nie Wy, losy bloga mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej. Niespełna 3 lata temu zaczęłam pisać z myślą o stworzeniu swojego miejsca w sieci. Dzisiaj mam takie mocne poczucie, że to jest właśnie to miejsce. Po prostu DZIĘKUJĘ i mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie Was tu jeszcze więcej.
Zanim zostawię Wam listę szczególnie polecanych, tegorocznych wpisów, chciałam życzyć Wam UDANEGO 2017 roku. Niech będzie łaskawy i niech sprzyja Wam i Waszym najbliższym. Cieszcie się każdym nadchodzącym dniem, w zdrowiu i miłości. Całuję, Marta.
Moja subiektywna lista najlepszych wpisów 2016 roku:
O tym, jak paczka paluszków stała się ważną lekcją wychowawczą dla mnie.
Pierwsze urodziny #nicminiewisi, czyli festiwal chustonoszenia.
Więcej, bardziej, dłużej, czyli Blog Conference Poznań 2016.
Gdy ktoś mówi Ci, jakie imię wybrał dla swojego dziecka, pochwal albo siedź cicho!
Między faktem a fikcją, czyli burza wokół nowej ustawy antyaborcyjnej.
(zdjęcie flickr.com; autor: Stuart Heath)
No Comment